środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Zabił, bo się bał

24.04.2012 00:00 acz

18 kwietnia przed Sądem Okręgowym w Gliwicach rozpoczął się proces Pawła K., 23-latka z Raciborza, który w sierpniu ubiegłego roku miał się dopuścić brutalnego mordu na mieszkańcu Gliwic. Ze względu na wątki intymne, dotyczące okoliczności morderstwa, zadecydowano, że sprawa będzie się toczyć za zamkniętymi drzwiami.

 

W środę młody raciborzanin, po blisko dziewięciu miesiącach pobytu w tymczasowym areszcie, po raz pierwszy stanął przed sądem. Na salę wszedł ze spuszczoną głową. Kiedy policjanci z konwojówki posadzili go na ławie oskarżonych, nie wytrzymał i rozpłakał się. Ten niepozorny blondyn o niskim wzroście i wątłej budowie miał w sierpniu ubiegłego roku w brutalny sposób zabić starszego o trzynaście lat Tomasza B. Na pierwszą rozprawę w gmachu gliwickiej okręgówki, poza adwokatami obu stron, przyjechała również rodzina zamordowanego Tomasza B. Jego matka w procesie występuje w roli oskarżyciela posiłkowego. Sierpniowe morderstwo to podwójna tragedia dla rodziny B., bo zabity 35-latek był wdowcem i osierocił dziecko.

Szlaban dla mediów

Już na początku rozprawy strony poprosiły o wyłączenie jawności procesu, argumentując, że składane przez oskarżonego podczas śledztwa wyjaśnienia, zawierają wiele intymnych szczegółów dotyczących jego życia osobistego. Adwokat rodziny B. argumentował we wniosku o wyłączenie jawności, że życie jego klientów zamieniło się w piekło. Wszystko przez natrętnych przedstawicieli gazet i stacji telewizyjnych. Media miały czatować pod ich domem, dodatkowo potęgując cierpienia rodziny. Przy poparciu prokuratora, sąd zadecydował o tym, że proces będzie się odbywał przy zamkniętych dla mediów drzwiach. Utajnienie rozprawy dodatkowo potęguje ciekawość mieszkańców obu miast, co skłoniło młodego i dotąd niekaranego człowieka do tak dramatycznego kroku jak zabójstwo. Okoliczności zbrodni przez kolejne miesiące będzie ustalał gliwicki sąd. Wiadomo jednak, choćby ze skąpych informacji udzielanych na etapie postępowania przygotowawczego, prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową Gliwice – Wschód, że zarówno ofiara jak i oprawca dobrze się znali. – Z całą pewnością ofiara nie została wybrana przypadkowo. To nie były również osoby z marginesu społecznego – mówi prokurator Tadeusz Żymełka, szef prokuratury Gliwice – Wschód.

Laptop w Nacynie

Do tragedii doszło 19 sierpnia ubiegłego roku. Zmasakrowane ciało 35-latka znaleziono około godziny 7.00 w parku przy ulicy Chorzowskiej w Gliwicach. Zamordowany  pilnował jako ochroniarz miejscowego budynku po popularnej przed laty dyskotece Bravo. Ciało miało kilkanaście ran kłutych  w obrębie tułowia, szyi i głowy. Ochroniarz został zamordowany w pobliżu przyczepki kempingowej dla pracowników a następnie odciągnięty w pobliskie zarośla. Jeszcze tego samego dnia wytypowano prawdopodobnego zabójcę, znajomego mężczyzny. Po kilku godzinach zatrzymali go policjanci z wydziału kryminalnego Komendy Powiatowej Policji w Raciborzu. Wówczas 22-letni Paweł K.  niemal od razu przyznał się do zbrodni. Śledczy krok po kroku skrupulatnie weryfikowali jego wyjaśnienia. Z miejsca zbrodni skradł denatowi laptop oraz plecak z rzeczami osobistymi. Wracając z Gliwic zatrzymał się w Rybniku. Tu do rzeki Nacyny, przepływającej przez centrum miasta, miał wrzucić skradzione przedmioty. Zakrwawionej kurtki  pozbył się już w Raciborzu, wrzucając ją do kanału Ulga. Mimo intensywnego przeczesywania Nacyny przez strażaków, nie udało się odnaleźć żadnego z przedmiotów. Głównym dowodem, świadczącym  o winie oskarżonego, jest nóż, który Paweł K. sam po zatrzymaniu wskazał policjantom i którym jak twierdził pozbawił życia Tomasza B. – To kluczowy dowód w sprawie – przyznaje prokurator Żymełka.

Chodziło o zdjęcia

Tomasz B. i Paweł K. przez dłuższy czas utrzymywali bardzo bliskie kontakty. To właśnie ta zażyłość była jednym z głównym argumentów, który skłonił sąd do wyłączenia jawności procesu. 35-letni Tomasz B. od dłuższego czasu cierpiał na depresję, wolne chwile w pracy spędzał na surfowaniu w internecie. W taki sposób pewnego wieczoru poznał młodszego o 13 lat Pawła. Mężczyźni spotkali się co najmniej kilkakrotnie, między innymi w jednym z centrów handlowych oraz w domu. Po pewnym czasie młodszy z nich chciał prawdopodobnie zakończyć znajomość. To wtedy Tomasz B. miał zacząć szantażować go, że ujawni intymne zdjęcia wykonane podczas jednego ze spotkań i opublikuje je w internecie. Bojąc się spełnienia groźby, oskarżony pojawił się w gliwickim parku 19 sierpnia. Szczegóły tragicznego spotkania zna tylko Paweł K.  Po zabiciu przyjaciela, zabrał jego rzeczy osobiste. Kluczowy był dla niego komputer, na którym mogły być ich wspólne zdjęcia. – Oskarżony przyznał się do pozbawienia życia tego człowieka, jednak, jak twierdzi, nie działał z bezpośrednim zamiarem zabójstwa – mówi nam prokurator Rober Smyk, który przed sądem oskarża Pawła K. Prokuratura postawiła raciborzaninowi zarzut morderstwa, za które grozi mu nawet dożywotni pobyt za kratami.

Adrian Czarnota

 

  • Numer: 17 (1041)
  • Data wydania: 24.04.12