środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Procedury ważniejsze od pacjenta

17.04.2012 00:00 red

Obecnie po chorobach układu krążenia, najliczniejsze śmiertelne żniwo zbierają nowotwory złośliwe. Stosowane dziś nowoczesne sposoby leczenia, szczególnie we wczesnym stadium choroby nowotworowej, dają poważne szanse na wyleczenie, zadając kłam szafowanym wyrokom, że „rak zawsze zabija”. Szansę na wyzdrowienie stwarza m.in. chemioterapia, która jest jedną z najważniejszych metod leczenia chorób nowotworowych. Dlatego tak zatrważająca jest wiadomość o brakach na polskim rynku cytostatyków – leków stosowanych w chemioterapii nowotworów złośliwych. Wiadomość ta odbiera bowiem nadzieję pacjentom na wyzdrowienie.

Jak przedstawia się sytuacja chorych na nowotwory złośliwe na terenie Raciborszczyzny, jak leczy się pacjentów, u których wykryto raka i czy również dla nich nie zabraknie leków w raciborskim szpitalu – wyjaśnia ordynator dziennego oddział chemioterapii, specjalista onkologii klinicznej Jerzy Hanslik.

– W jaki sposób korzystają pacjenci z chemioterapii?

– Chemioterapia podawana jest w różnych konfiguracjach. W Raciborzu podajemy chemioterapię na dziennym oddziale chemioterapii w trybie jednodniowym, bądź też ambulatoryjnym oraz na oddziale pulmonologicznym w trybie stacjonarnym. Na tym ostatnim fundusz nie pozwala na podawanie innej chemioterapii aniżeli ta, która jest stosowana w nowotworach płuc. Natomiast na dziennym oddziale leczymy prawie wszystkie nowotwory. Chemioterapia w trybie jednodniowym polega na tym, że pacjenci po pobraniu chemioterapii, w tym samym dniu są wypisywani ze szpitala i wracają do domu. Forma ta jest szeroko stosowana na świecie. W zasadzie do takiego modelu leczenia dąży się w tej chwili, ograniczając czas pobytu pacjentów leczonych chemioterapią w szpitalu. Decyduje nie tylko wygoda, chociaż wiadomo, każdy z nas woli mieszkać we własnym domu niż przebywać w szpitalu. Pacjenci po chemioterapii mają znacznie obniżoną odporność, wolimy więc, aby nie przebywali w środowiskach, gdzie może dojść do zakażenia wewnątrzszpitalnego. Tego typu powikłanie u pacjentów leczonych chemioterapią może być bardzo poważne. W domu ryzyko zachorowania jest zdecydowanie mniejsze.

– Jakie nowotwory leczone są chemioterapią?

– W tej chwili chemioterapią na dziennym oddziale chemoterapii leczymy głównie nowotwory piersi, jelita grubego, żołądka, trzustki, chłoniaki, jak i  nowotwory ginekologiczne: nowotwór jajnika oraz nowotwory szyjki macicy i trzonu macicy (chemioterapia paliatywna). W sporadycznych przypadkach leczymy również nowotwory pęcherza moczowego. W trybie ambulatoryjnym stosujemy hormonoterapię, którą leczymy raka prostaty lub raka piersi. Najwięcej mamy nowotworów piersi i raków przewodu pokarmowego, np. jelita grubego. Osobną grupę stanowią nowotwory płuc, których również jest bardzo dużo. Pacjenci z rakiem płuc wymagają jednak leczenia w trybie stacjonarnym, ponieważ lek stosowany w tym schorzeniu nie może być podawany w trybie ambulatoryjnym i dlatego leczenie prowadzone jest na oddziale pulmonologicznym.

– Jaka grupa pacjentów obecnie leczona jest chemioterapią?

– Dziennie wykonujemy od 10 do 15 zabiegów chemioterapii, w sumie ok. 70 tygodniowo. Na oddziale pulmonologicznym jest też kilkanaście osób leczonych na raka płuca.

Obecnie mamy jeszcze kontrakt i choć nie jest on w pełni wystarczalny, mam nadzieję, że nie będzie konieczności ograniczania przyjęć.

– Czy również w Raciborzu mogą wystąpić problemy z „chemią”?

– W tej chwili dostęp do chemioterapii w Raciborzu jest dość dobry, to znaczy posiadamy i stosujemy wszystkie potrzebne leki, które zamówiliśmy. Rzeczywiście, od pewnego czasu obserwujemy jednak problemy w dostępie do preparatów, występujące na skutek opóźnienia dostaw leków od producentów. Część firm farmaceutycznych nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań i już w tej chwili brakuje kilku preparatów, na które musimy oczekiwać bądź muszą zostać sprowadzane z zagranicy dla naszych pacjentów.

W przypadku nowotworów, które leczymy na dziennym oddziale chemioterapii musieliśmy sprowadzać preparat stosowany w leczeniu ziarnicy złośliwej. W tej chwili istnieją problemy z dostępem do leku Vepesid stosowanym na oddziale pulmonologicznym i być może tam mogą występować pewne opóźnienia w leczeniu. Leczenie  tym lekiem jednak czasami może być zastąpione przez inny schemat chemioterapii. Sytuacja nie jest więc skrajnie tragiczna. Co innego w innych nowotworach, w leczeniu których wymagana jest chemioterapia niestandardowa, ale akurat ten problem nas nie dotyczy.

Największą bolączką jest to, że zamknięto nam drogę do leczenia raka płuc w drugim rzucie chemioterapii. Fundusz zmienił bowiem zasady leczenia pacjentów z nawrotem raka płuc. Taka wznowa była zwykle leczona na dziennym oddziale chemioterapii. Preparaty zalecane w tym schorzeniu, typu docetaksel, pemetreksed to leki, które nie mogą być w tej chwili podawane, ponieważ przewidziano je do zastosowania w ramach programu terapeutycznego lekowego, który miał wejść w życie od 1 stycznia tego roku. Tak się jednak nie stało, prawdopodobnie program ten będzie obowiązywał dopiero od 1 lipca. Na tę chwilę dostaliśmy zgodę tylko na kontynuację leczenia tymi preparatami chorych, którzy rozpoczęli leczenie przed 1 stycznia tego roku. Niestety, nie mamy możliwości włączenia do leczenia nowych pacjentów, pomimo że środki i możliwości tego leczenia na naszym oddziale, jak najbardziej istnieją.

– Czy w związku z tym pacjent musi czekać do lipca?

– Wykluczone jest, aby pacjent czekał jeżeli wymaga zastosowania chemioterapii w drugim rzucie leczenia. Musi ona być przeprowadzona zdecydowanie szybciej. Fundusz proponuje, aby pisać wnioski o tak zwaną chemioterapię niestandardową. Wnioski takie rozpatrywane są przez konsultanta wojewódzkiego, a następnie każdemu pacjentowi wydawana jest indywidualna zgoda na leczenie. I tu pojawiają się dwa problemy. Pierwszym są procedury, które odkładają w czasie, nawet na kilka tygodni uzyskanie zgody. Po drugie, chemioterapię niestandardową prowadzą tylko ośrodki wyższej referencyjności. Pomimo więc, że posiadamy takie możliwości, nie możemy tego leczenia u nas kontynuować. Zmuszeni jesteśmy odsyłać pacjentów do ośrodków wyższej referencyjności do Gliwic lub do Rybnika. Z tego co wiem, kontrakty na chemioterapię niestandardową w tych ośrodkach też się kończą, bądź już się wyczerpały. Pozostaje pytanie, co z tymi pacjentami robić, jak ich leczyć?

– Jak więc ich leczyć?

– Paradoksalnie posiadamy leki, posiadamy możliwości leczenia, ale nie leczymy, ponieważ fundusz nie stwarza takiej możliwości, nie udzielając nam zgody na tego typu leczenie bez kontraktu. Pacjenci pozostawieni są więc sami sobie, jeżdżą po całym Śląsku szukając oddziałów, które po pierwsze mają kontrakt na chemioterapię niestandardową, a po drugie kontrakt ten jest jeszcze niewykorzystany. W rezultacie oczekują długo na rozpoczęcie leczenia. Aktualnie dotyczy to kilkunastoosobowej grupy pacjentów.

– Czy sytuacja w drugim półroczu może zmienić się na lepsze?

– W tej chwili kończy się chemioterapia u pacjentów, którzy byli leczeni jeszcze w grudniu, gdyż z reguły stosuje się sześć cykli chemioterapii. Co będzie od 1 lipca kiedy diametralnie powinny zmienić się zasady kontraktowania chemioterapii, czy będzie możliwość uzyskania tego programu terapeutycznego w Raciborzu – nie wiadomo. Warunki konkursowe nie zostały jeszcze ogłoszone, oferta nie jest przedstawiona. Niestety, w tej chwili nie potrafię odpowiedzieć, jak to będzie wyglądało w przyszłym półroczu.

Aby trochę powiało optymizmem, wydaje mi się, że sytuacja w Raciborzu, jeśli chodzi o leczenie onkologiczne jest dosyć komfortowa. Termin oczekiwania na chemioterapię nie jest długi i w tej chwili oddział prowadzi leczenie zgodne z obowiązującym standardami prawie w każdym nowotworze. Można więc spokojnie leczyć się na miejscu i nie trzeba jeździć do innych ośrodków.

– Dziękuję za rozmowę.

Ewa Osiecka

  • Numer: 16 (1040)
  • Data wydania: 17.04.12