Sąsiedzkie porachunki
Grupa mieszkańców Wojnowic skarży się na swojego sąsiada – kierowcę TIR-a. Ten nie pozostaje im dłużny.
KRZANOWICE, WOJNOWICE. Do biura rady miejskiej w Krzanowicach wpłynęło pismo podpisane przez czterech mieszkańców Wojnowic. Skarżą się oni na swojego sąsiada Janusza Frankowskiego – kierowcę TIR-a i autobusu. Według autorów pisma parkuje on ciężarówkę nieopodal ich domów, ma zakłócać ciszę nocną przez włączanie silnika TIR-a w środku nocy i myje autobus przed swoim domem.
Radna Łucja Basista z Wojnowic dodała, że na nic zdały się wizyty policji. Janusz Frankowski miał powiedzieć, że może robić co chce. – Myje samochód, zniszczył chodnik, droga jest pęknięta, kratka zapadnięta. Jest to bardzo uciążliwa sprawa – wyliczała na sesji radna.
Radny Tadeusz Kulesza, będący jednocześnie sołtysem Wojnowic ostrożnie wypowiedział się w sprawie. Stwierdził, że prawdopodobnie nie dzieje się nic niezgodnego z przepisami i dlatego trudno wskazać winnego. Radni uzgodnili jednak, że sprawą zajmie się wyjazdowa komisja bezpieczeństwa, na którą zostaną zaproszeni krzanowiccy policjanci.
Komisja w terenie
Dzień po sesji zebrała się komisja, której uczestnicy przeszli ulicami Ogrodową (gdzie stał TIR) oraz Krótką (gdzie był myty autobus). Wstępne rozwiązanie problemu miało polegać na ustawieniu odpowiednich znaków zakazujących wjazdu na opisane ulice ciężkimi samochodami. Pojawił się problem, gdyż ulicą Ogrodową często jeżdżą pojazdy rolnicze. Kierownik posterunku policji w Krzanowicach, asp. sztab. Bernard Polak wyjaśnił jednak, że Kodeks Drogowy określa, że pojazdy o masie powyżej 16 ton lub o długości 12 metrów obowiązuje zakaz postoju w obszarze zabudowanym. Więc znaku ustawiać nie trzeba.
Jeśli chodzi o ul. Krótką uszkodzenia chodnika i nawierzchni okazały się tu wynikiem podmycia wodą, a nie ruchu samochodów. Aby uniemożliwić wjazd na ulicę autobusu podjęto decyzję o ustawieniu tu znaku ograniczającego tonaż pojazdów do 3,5 tony. Zastępca burmistrza Andrzej Jelonek zapewnił, że urząd miejski wystąpi z pismem do zainteresowanego z wyjaśnieniem przepisów i sytuacji.
Złośliwość sąsiedzka?
Pomimo, że komisja debatowała pod oknami Janusza Frankowskiego, nikt nie zapukał do jego drzwi i nie poprosił o jego zdanie. Okazało się, że kierowca widzi sprawę zupełnie inaczej. – Uważam, że to czysta, sąsiedzka złośliwość – mówi nam Janusz Frankowski. Jednym z autorów pisma ze skargą są jego bezpośredni sąsiedzi, państwo Kołeczkowie, z którymi kierowca od dawna jest w konflikcie. – Myślę, że to zemsta za to, że państwu Kołeczko nie udało się kupić przede mną domu, w którym mieszkam. Poza tym mają mi chyba za złe, że zwracam im uwagę gdy woda z ich rynny leje się na mój dom – mówi. Pan Janusz dziwi się, że sprawy poszły tak daleko. Sam ma co najmniej kilka powodów aby mieć pretensje do sąsiadów, choć zapewnia, że nie zależy mu na ich rozstrząsaniu i kłótni.
– Ciężarówką stawałem na ul. Ogrodowej sporadycznie, tak żebym nie musiał w niej spać gdzieś w polu. Samochód uruchomiłem w nocy raz, podczas tegorocznych wielkich mrozów, kiedy zamarzał mi olej. Dziwne, bo wtedy mi nawet sąsiedzi pomagali – dziwi się kierowca. Wyjaśnia, że włączone ogrzewanie postojowe w ciężarówce generuje lekki szum, a auto zużywa wtedy około 0,3 litra paliwa na godzinę. – Zdarzyło się to również raz, gdy zapomniałem je wyłączyć. Gdyby mi ktoś zwrócił uwagę to bym je wyłączył – mówi.
– Jeśli chodzi o mycie autobusu to spłukiwałem go wodą przed domem żeby móc go również odkurzyć w środku. Dzięki temu oszczędziłem sto złotych na myjnię, a to sporo biorąc pod uwagę ile się zarabia na wynajęciu autobusu. Cały czas byłem na miejscu i w razie potrzeby mogłem odjechać – dodaje.
Co dalej?
Janusz Frankowiski już otrzymał pismo z urzędu. Tłumaczy jednocześnie, że jego ciągnik siodłowy nie waży więcej niż 16 ton i nie ma 12 metrów. Firmę przewozową ma zarejestrowaną na ul. Krótkiej i z tego powodu musi mieć zapewniony dojazd do posesji. Choć parkować przed domem nie zamierza, musi jedynie poszerzyć bramę. – Nie róbmy z Wojnowic oazy ciszy. Więcej spalin ucieka przez kominy niż z moich samochodów. Mam małe dzieci i wiem co znaczy spokój. Osobom, które na mnie skarżą radzę spojrzeć na siebie. Pani Basista niech sobie przypomni swój remont kiedy przez cały jego czas tarasowała przejazd. Całą sprawę uważam za niesmaczną – kończy.
Marcin Wojnarowski
Najnowsze komentarze