Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Miasto we właściwej skali

13.03.2012 00:00 red

O walorach architektonicznych miasta i jego wyjątkowych budynkach mówi nam Wojciech Krzyżek, zastępca prezydenta Raciborza.

 

– Szukamy Skarbów Raciborszczyzny, tego czym ziemia raciborska może się pochwalić jako wyjątkowym. Czy jako architekt mógłby pan wskazać w mieście budynki zasługujące na miano skarbu?

– Osobiście fascynuje mnie architektura międzywojenna, modernizm z lat 30-tych ubiegłego wieku. Zachowały się w Raciborzu jej przykłady w postaci klasycznej, nie zmienionej, na bazie najsłynniejszej szkoły XX wieku – Bauhausu. Cechował ją przede wszystkim funkcjonalizm, bez historycznych naleciałości. Ta architektura w naszym mieście nie jest w zasadzie jeszcze nadszarpnięta. Pozostała niezmieniona w formie zewnętrznej, jak i w funkcji obiektów.

– Gdzie można znaleźć przykłady takich rozwiązań na terenie Raciborza?

– Jest ich wiele. Dla przykładu, w formie sakralnej jest to kościół NSPJ przy ul. Warszawskiej zaprojektowany przez Otto Lindnera ze Stuttgartu. Architektura w formie rotundy, nietypowej jak na tamte czasy, konstrukcyjnie i funkcjonalnie rewelacyjne rozwiązanie. Z obiektów użyteczności publicznej proszę zwrócić uwagę na budynek II LO. Do modernizmu lat trzydziestych należy  szkoła podstawowa w Ocicach. Dobrym przykładem jest  budynek dawnej Miejskiej Kasy Oszczędności przy wschodniej pierzei rynku – jeszcze do niedawna bank PKO i BGŻ, obecnie w trakcie remontu. Urząd skarbowy – dawna willa Sobtzicka przebudowana z kamienicy secesyjnej i urząd pracy przy ul. Klasztornej to również reprezentanci architektury międzywojennej. Mamy się czym chwalić, bo przykładów jest jeszcze dużo. W niewielu miastach zachowały się takie obiekty. Jestem w stałym kontakcie z Jerzym Cibisem, architektem wykładającym na Politechnice w Gliwicach, a od niedawna dyrektorem naszego nowego kierunku architektury na PWSZ, żeby te budynki wpiąć do bazy architektury śląskiego modernizmu. 

– Jako wiceprezydent odpowiedzialny za sprawy gospodarcze i komunalne dostrzega pan na terenie Raciborza coś unikalnego, z czego mieszkańcy powinni być szczególnie dumni?

– Wskażę na urządzenie techniczne jeszcze funkcjonujące, starą oczyszczalnię ścieków. Dziś już nie musi pracować, bo mamy jedną z najnowocześniejszych w Europie. Ale w 2010 roku zadziałała jako przepompownia wód deszczowych i obroniła Ostróg przed zalaniem podczas powodzi. Stare pompy poradziły sobie. Warto chwalić się wieżami ciśnień, tą na 1 Maja i tą przy Starowiejskiej. Szkoda, że rozbudowa zakładów Mieszka doprowadziła do zniszczenia przedstawicielki architektury modernistycznej jaką jest tamtejsza wieża. Te budynki przed i wysoka zieleń sprawiły, że ten obiekt stał się nieczytelny. To połączenie cegły z żelbetowymi przyporami, rewelacyjny budynek, rzadko spotykany. Niestety, nigdy jej nie uruchomiono jako wieży ciśnień.

– Co się panu podoba najbardziej w rodzinnym mieście?

– Na studiach uczono mnie, że najważniejsza w architekturze i urbanistyce jest skala, a nie proporcje. Skala miasta, czy budynku  jest bardziej istotna. Proporcje można naprawić czy zamaskować, a ze skalą tak postąpić się już nie da. Z każdego miejsca naszego miasta jest w miarę blisko do centrum. Dobrze się tu czuję, znacznie lepiej niż w dużych ośrodkach, a przyszło mi w takich spędzić parę lat. Skala miasta rzędu 50 – 60 tys. mieszkańców mi odpowiada. Czy proporcje są zachowane w kontekście różnych miejsc i funkcji? To już jest dyskusyjne. Można je jednak poprawiać. Tak, zdecydowanie odpowiada mi skala naszego miasta.

– Ma pan swoje ulubione miejsce w Raciborzu?

– Chętnie wracam do miejsc znanych mi z dzieciństwa, gdzie długo mieszkałem. Lata te spędziłem przy ulicy Mickiewicza i bezpośrednim jej otoczeniu. Wszystkie okoliczne parki, murki po których się biegało, skakało i rzucało kamieniami. Lubię wracać w te miejsca, spacerować i przebywać. Racibórz był wtedy spokojniejszy, na ulicy Mickiewicza grałem w „paletki i nogę”. Dziś na to nie ma już szans, trudno czasem przejść przez ulicę taki tam ruch. A pamiętam jak stało tam jedno auto. 

– W pracy spotyka się pan wielokrotnie z delegacjami gości, podejmuje osoby zainteresowane Raciborzem biznesowo. Jakie wrażenie robi na nich nasze miasto?

– Przyjeżdżający z zewnątrz mówią o Raciborzu, że ma coś w sobie, że ma swego ducha. Szczególnie urzeka ich rynek z kafejkami, w okresie letnim tętniący życiem. Jest porównywany do najlepszych rynków w Polsce – takich jakie ma Wrocław czy Kraków, chodzi oczywiście o atmosferę. Bo mało jest miast tej skali z 50 – 60 tys. mieszkańców, które mają tak wspaniałe rynki. Nawet miasta dużo większe od Raciborza w naszym regionie mogą nam go zazdrościć.

– Mamy na miejscu parę firm, których produkty są lokalnymi przebojami handlu. Czy w tej ofercie znajduje pan coś dla siebie?

– Nie chciałbym być posądzony o promowanie spożywania alkoholu, bo przecież alkohol szkodzi zdrowiu, ale raciborska wódka wiśniówka to produkt znakomitej jakości. Te nalewki z nazwą miasta wspaniale nas promują. Powinniśmy się też cieszyć, że mamy własny browar z rewelacyjnym piwem. O naszych czekoladkach z Mieszka już nie wspomnę, bo to marka znana nie tylko w kraju.

Rozmawiał Mariusz Weidner

Zdaniem Raciborzan:

Z czego możemy być dumni na Raciborszczyźnie?

Remigiusz Trawiński

Smaki Raciborza kojarzą mi się tylko z kołaczykami od Malcharczyka. Twarożek raciborski to jest taki produkt charakterystyczny. Nie gustuję w piwie, tym bardziej, że browar raciborski był tyle lat zamknięty. Wyjątkowym miejscem z pewnością jest zamek zarówno wcześniej jak i teraz. Muzeum też bym wyróżnił z racji historii budynku. Jestem sentymentalnie związany z centrum, czyli tym co się mieściło w granicach starych murów miejskich. Od jednej bramy do drugiej, czyli rynek i uliczki w środku miasta, ale to raczej z racji tego, że się tam ciągle przebywało i się tamtędy przemieszczało. Miejsca które mają dla mnie jakąś wartość muszą być historycznie uwarunkowane i związane z Raciborzem. Generalnie sam Racibórz jako stare miasto jest bardzo ciekawe. Pod ziemią jest jeszcze dużo rzeczy, których nie wyeksponowano przez lata. Na rynku jest studnia, która z braku funduszy nie jest eksponowana. Przebieg starych murów, otoczenie kościoła św. Jakuba. Centrum jest ciekawe z racji chociażby tych ośmiuset lat. Wykopaliska na Długiej, kiedy rynek był robiony to tam mnóstwo materiału było, który jest ciekawy pod względem tego co się działo przez wszystkie wieki. Myśl techniczną można kojarzyć ewentualnie z Rafako i dawnym ZEW-em obecnie Carbonem. Z tego co się orientuję, to te technologie to jest tylko kilka zakładów w Europie, które robią technologie grafitowe. Zew jako skansen, który ma halę i część maszyn, które pamiętają XIX wiek. Coraz mniej jest tych maszyn, ale są jeszcze takie miejsca które można byłoby docelowo pokazać. Jeśli chodzi o naturę to mnie bardziej od Obory przekonuje Łężczok.

Jerzy Thamm, były wiceprezes Rafako

Moje kontakty z Raciborzem rozpoczęły się w 1950 r. po rozpoczęciu nauki w Zespole Szkół Mechanicznych. Od tego czasu jako uczniowie mieliśmy okazję przyglądać się pracom budowlanym przy kolejnych halach produkcyjnych RAFAKO. Przedsięwzięcie było ogromne, gdyż decyzja o budowie kotłów wymagała rozpracowania wielu dziedzin, począwszy od powstania i rozwinięcia biura konstrukcyjnego i technologicznego. Nowy rozkład był i jest w dalszym ciągu rozwijany pod kątem produkcji urządzeń do bloków o mocy 1000 MW opalanych węglem brunatnym, jak i kamiennym. W początkowej fazie produkcji często rozpatrywano (ze względu na duże gabaryty) transport wodny ze względu na bliskość rzeki Odry. Rzeka Odra miała być do tego celu rozbudowana. Brak postępu w dziedzinie transportu wodnego zmusił nas do wykonania podzespołów, które mogą być transportowane samochodami i specjalnymi wagonami o obniżonym podwoziu. Na dziś można powiedzieć, że rozwijający się zakład jest skarbem Raciborszczyzny nie tylko od strony wytworu, ale i rozbudowy infrastruktury wokół zakładu. To, że RAFAKO można zaliczyć do skarbów Raciborszczyzny, jest faktem. Ciągle rozwija swoje produkty, tj.: kotły – na wysokie parametry, – instalacje w zakresie ochrony środowiska poprzez redukcję dwutlenku siarki (SO2) oraz tlenków azotu (NO2). Te olbrzymie instalacje wymagają ciągłego rozwoju myśli technicznej, głównie w naszym biurze projektowym przy współpracy z biurami zewnętrznymi tej energoprojektowni. RAFAKO jest wciąż rozwijającym się zakładem, który daje zatrudnienie ponad 2000 pracowników. Tym samym dbać powinniśmy o rozwój, a nie redukcję, tak jak to spotkało to nieduże zakłady w naszym mieście. Być skarbem Raciborszczyzny – to zobowiązuje i mam nadzieję, że zarówno pracownicy, jak i władze samorządowe są przygotowane do rozwoju tego skarbu.

 

  • Numer: 11 (1035)
  • Data wydania: 13.03.12