Była przestraszona, ale odpowiadała logicznie
Rozmowa z Bogdanem Małolepszym, lekarzem – położnikiem, który badał Magdalenę P.
We wtorek, 7 lutego, o godz. 16.40 kobieta trafiła na oddział ginekologiczno-położniczy Szpitala w Wodzisławiu.
– Została przywieziona przez policję i opiekunkę społeczną na badanie ginekologiczne – mówi Bogdan Małolepszy, lekarz – położnik z 40-letnim stażem, który wykonywał badanie. – Widziałem ją pierwszy raz w życiu. Nie zna jej też żaden z lekarzy, ani położnych wodzisławskiego szpitala. Kobieta na pytania odpowiadała logicznie. Była przestraszona. Mam wrażenie, że pochodziła z bardzo ubogiej rodziny.
Czy to co zrobiła, mogło być efektem szoku poporodowego? – Hipotetycznie tak – odpowiada Małolepszy. – Zespół depresji poporodowej może powstać na skutek lęku, obaw, strachu przed bólem.
Zapytaliśmy też lekarza o to, czy kobieta może rodzić sama w domu, czy to bezpieczne? – Tak, jeśli odbywa się pod okiem wykwalifikowanej położnej i kiedy ciąża przebiega prawidłowo – mówi lekarz – położnik. – U nas zdarza się to niezwykle rzadko, są to może dwa, trzy porody na tysiąc. Porody w domu zwykle są przypadkowe, kiedy kobieta po prostu nie zdąży na czas przyjechać do szpitala. Ale zawsze wtedy po porodzie zostaje przewieziona na oddział ginekologiczno-położniczy, by zaopatrzyć ją medycznie, np. zszyć pęknięte krocze.
Szok poporodowy – co to takiego?
To zaburzenie stanu emocjonalnego, polegające na obniżeniu nastroju. Może się objawiać słabym kontaktem z otoczeniem, (np. kobieta zamyka się w sobie) sennością lub bezsennością. Szok poporodowy może też się objawiać brakiem radości i satysfakcji z powodu macierzyństwa, brakiem pozytywnych reakcji w stosunku do najbliższych i przyjaciół.
Szok poporodowy może być efektem braku poczucia bezpieczeństwa – np. kobieta nie ma męża, występuje konflikt rodzinny, trudne warunki finansowe.
Lekkich postaci depresji poporodowej może nie zauważyć nawet personel medyczny. Niechęć do dziecka, rodziny, męża może być zakamuflowana.
(abs)
Najnowsze komentarze