To oni tworzyli naszą historię
To oni tworzyli naszą historię
Benedykt Motyka
Nauczyciel historii w I LO im. Kasprowicza przez wiele lat współpracował z Nowinami Raciborskimi. Zadebiutował w 1993 roku cyklem artykułów poświęconych towarzystwom związanym ze Strzechą. W kolejnych odcinkach poznawaliśmy historię m.in. Towarzystwa Pomocy Naukowej, Polsko-Górnośląskiego Towarzystwa Śpiewaczego i Towarzystwa Gimnastycznego Sokół.
W NR z 3 września 1993 roku w rubryce „Raciborzanie publikują” znalazł się jego tekst na temat Piotra Olendra, który właśnie wydał książkę „Lissa 1866”. „Oto ostatnio w rzędzie uzdolnionych popularyzatorów historii znalazł się Piotr Olender, dyrektor raciborskiego liceum społecznego. Uprawia on swoją historyczną specjalizację, a raczej hobby. To marynistyka, ściślej – bitwy morskie. Sygnalizuję to tym chętniej, że niżej podpisany uczył go abecadła historycznego. (…) Rozmawiałem z Autorem o militariach. Wątpliwości moje budzi jego pogląd, że znakomicie rozegrana bitwa jest dziełem sztuki. Owszem, może i tak. Kiedy się jednak wylicza z buchalterią ilość zabitych i rannych, a przecież za tymi suchymi liczbami kryje się ogrom fizycznego i duchowego cierpienia, to taka buchalteria wywołuje dreszcz grozy. Przypomina to sprawozdawczość rzeźników np. w „Despolu” wyliczających ilość zaszlachtowanych sztuk bydła”...
Jako fan sportu i rybniczanin z urodzenia zajął się przygotowaniem dla Nowin publikacji na temat historii rybnickiego sportu żużlowego, które zaczęły się ukazywać w 1994 roku.
Nie stronił też od tekstów historycznych. Za jego sprawą nasz tygodnik wzbogacił się o stałe rubryki „Z dziejów ziemi głubczyckiej” oraz „Patroni ulic naszego miasta”. A że był niezwykle wszechstronny i otwarty na nowe wyzwania redagował też cykle Wieści gminne (które są obecne w gazecie do tej pory) oraz od 1996 roku „Z życia Zakładu Elektrod Węglowych”. O gminach naszego powiatu pisał z właściwym sobie humorem: „Tworków. 11 maja doszło do wypadku, który mógł zakończyć się gorzej niż się zakończył. Oto jeden z dziarskich młodzieńców kupił sobie motocykl. Chciał zaimponować dziewczynie, którą obwoził w tempie szalonym jak na stan naszych dróg i pędził szybkością 200 km na godzinę. W pewnym momencie stracił panowanie nad pojazdem, zboczył z jezdni, gwałtownie zahamował, tak, że pasażerka dosłownie fruwała w powietrzu. Chłopakowi nic się nie stało (…) Dziewczyna złamała nogę (…) W tym roku zdawała maturę; zaliczyła już egzamin pisemny więc amatorka szybkiej jazdy zwolni tempo zdawania”.
Dla naszego wydawnictwa włączył się również w opracowanie słownika biograficznego wielkich raciborzan. Spod jego pióra wyszły biogramy polskich działaczy narodowych. Zmarł 28 marca 2006 roku. Miał 68 lat.
Ryszard Kincel
Wieloletni dyrektor raciborskiej biblioteki z doktoratem Uniwersytetu Jagiellońskiego był przede wszystkim wybitnym historykiem. 1 maja 1992 roku artykułem „Raciborskie księżne i księżniczki” rozpoczęła się jego współpraca z Nowinami Raciborskimi.
W wywiadzie, którego udzielił naszemu tygodnikowi w listopadzie 1992 roku mówił o tym, że pomysły na książki czerpie „przede wszystkim z czytania książek i prasy, niekiedy głupich wypowiedzi w dyskusjach: inspirują mnie sprawy fałszywie przedstawiane lub niedopowiedziane, np. stwierdzenie w „Historii turystyki polskiej”, że pierwsza organizacja przewodników turystycznych powstała w Szwajcarii w 1853 r. skłoniło mnie do napisania dysertacji doktorskiej z źródłowymi dowodami, iż taka organizacja powstała 30 lat wcześniej w śląskich Karkonoszach.” W tym samym czasie rozpoczął cykl „Z dziejów piwowarstwa i wyszynku”.
W roku 2000 na łamach Nowin przedstawiał raciborzanom postać wielkiego niemieckiego poety doby romantyzmu. „Joseph von Eichendorff był od dzieciństwa rozmiłowany w przyrodzie, a osobliwie w ptakach, już jako 10-letni chłopiec stworzył album pt. Nowa galeria Karla Josepha Benedikta von Eichendorffa, Łubowice 1798, zawierający własnoręcznie kolorowane rysunki ptaków” – pisał Ryszard Kincel w odcinku noszącym tytuł „Łowienie skowronków”. „Młodzieńcza namiętność spod ganiowickiego lasu bukowego spowodowała, że spośród wszystkich ptaków najwięcej strof poeta poświęcił skowronkom; o wróblach napisał jeden wiersz, o powszechnie opiewanych rymami słowikach ułożył trzy wiersze, natomiast o skowronkach aż pięć” – czytamy dalej. Do wydanej w 2002 roku książki „Raciborzanie Tysiąclecia” przygotował kilkanaście biografii. Wśród postaci przez niego opisywanych znaleźli się m.in. Augustyn Weltzel, Feliks Lichnowsky czy Adolf Kaschny. Dla Nowin Raciborskich wykonał też opracowanie londyńskich pamiętników Arki Bożka, które publikowaliśmy w odcinkach na łamach tygodnika od listopada 2001 roku. Ryszard Kincel zmarł 4 sierpnia 2004 roku. Miał 70 lat.
Antoni Klima
Zadebiutował na łamach Nowin Raciborskich 28 sierpnia 1992 roku „Zapiskami przechodnia”, które bardzo szybko stały się najbardziej rozpoznawalną rubryką w naszej gazecie. Emerytowany kolejarz przechadzał się co tydzień ulicami Raciborza i gospodarskim okiem przyglądał się naszemu miastu i jego mieszkańcom. Kiedy trzeba było karcił a kiedy uznał, że należy pochwalić – robił to w sposób szczery i kwiecisty.
W notce z 16 lipca 1993 pisał: „Podoba mi się dekoracja okien wystawowych w aptece Pod Łabędziem, są żywe kwiaty, słowem jest ładnie. Nie podoba mi się natomiast oklejanie ściany frontowej apteki klepsydrami. Kochani! Apteka leczy, nie grzebie!”. We wrześniu tego samego roku znajdujemy ciekawą informację na temat telekomunikacji: „Tydzień temu zamówiłem sobie na poczcie rozmowę zamiejscową z Krzanowicami. Otrzymałem połączenie już za 45 minut. To jest tempo prawda? Gdyby mi przedtem powiedziano, że tak długo to potrwa, byłbym tam skoczył maluchem, w 20 minut tam i z powrotem i za cenę mniej więcej rozmowy telefonicznej”.
Z Zapisków Przechodnia wyłania się obraz codziennego życia i problemów, z jakimi raciborzanie musieli sobie radzić. „Przerażają nas nowe ceny gazu – pisał pan Antoni w 1993 roku – ponoć 2800 zł za kubik. Mój domek opalam zimą mułem. Mam wszakże piec gazowy ale teraz gazowe opalanie kosztowałoby mnie miesięcznie ok. 4 miliony, czyli dwie emerytury”.
Antoni Klima był też autorem wspomnień o zasłużonym raciborskim doktorze Walentym Brodziaku oraz o emerytowanym naczelniku stacji i pionierze raciborskiego kolejnictwa Józefie Durajczyku. W 1996 roku w artykule „Pociąg z duszą” ubolewał nad tym, że do lamusa odchodzą parowozy. Zresztą kolej i wszystko co z nią związane zawsze była bliska jego sercu. „Sklep Semafor na dworcu kolejowym przynosi ujmę PKP brudem, jak widzimy w sklepie na garnkach i innym sprzęcie. W donicy, gdzie rośnie zakurzony fikus, śmieci. Jeżeli tyle kurzu widać na towarze i na przedmiotach – ile kurzu osadza się na artykułach spożywczych?” – zastanawiał się nasz współpracownik. Zmarł 1 maja 1997 r.
W ostatnich „Zapiskach Przechodnia” z 9 maja 1997 roku pisał: „Weszliśmy już w maj – miesiąc wiosny, miłości i nadziei, że będzie wreszcie zielono, że zakwitną sady, że będzie coraz cieplej. Jest to też miesiąc odmłodzenia naszych dusz, miesiąc szczególnej adoracji Najświętszej Panny, naszej Królowej Polski. Wierni, dzieci, młodzież i dorośli gromadzą się w tym cudnym miejscu w kościołach, przy kapliczkach wiejskich na majowym nabożeństwie. Będziemy i my śpiewali: Słowiczki już śpiewają, wesoły nastał maj, I kwiaty pokrywają ziemię jak boży raj”...
Kazimierz Świtliński
Współpracę z naszą redakcją zaczął 1 listopada 1996 roku. Data jest znamienna, bo właśnie dzieje raciborskich nekropolii były mu bardzo bliskie. Wiedział o nich wszystko i tę wiedzę wykorzystał m.in. podczas przekształcania cmentarza katolicko-ewangelickiego przy ul. Opawskiej na park. To za jego sprawą ścieżki wytyczono w ten sposób, by pokrywały się z cmentarnymi alejkami. Pan Kazimierz zawsze podkreślał, że wymaga tego elementarny szacunek wobec zmarłych.
Dzięki prezentowanym na łamach Nowin Raciborskich artykułom mieszkańcy Raciborza mogli poznać historię cmentarzy m.in. na Ostrogu, Płoni, Ocicach, Sudole, więziennego czy nieistniejącego już cmentarza żydowskiego. Z właściwą sobie skrupulatnością kreślił plany, robił notatki i dokumentację fotograficzną. „Na terenie cmentarza znajduje się 10 nagrobków wolno stojących i 10 płyt nagrobnych, jeden grobowiec, jeden krzyż cmentarny oraz 138 mogił z XIX wieku. Z XX wieku 44 nagrobki wolno stojące, 76 płyt nagrobnych i 478 mogił” – pisał w artykule z 20 grudnia 1996 roku, poświęconym cmentarzowi przy ul. Kozielskiej.
Jako wieloletni szef zieleni miejskiej walczył o to, by nasze miasto w pełni zasługiwało na miano zielonych płuc Śląska. Miłość do przyrody zaowocowała w cyklu jego artykułów „Zieleń i drzewa w krajobrazie Raciborza”. Dzięki nim poznaliśmy czarną topolę, która była pomnikiem przyrody w parku zamkowym czy raciborskie platany. „W Raciborzu niegdyś rosło około 60 platanów klonolistnych, obecnie rośnie jeszcze ok. 22, m.in. w Parku Kolejowym, Parku Cmentarnym, przy szkołach Nr 11 i NR 13, przy ul. Ogrodowej, Szpitalu Miejskim, Przychodni przy ul. Klasztornej, Hotelu przy ul. Kościuszki oraz w okolicach Raciborza” – pisał Kazimierz Świtliński w artykule „Platan – drzewo Sokratesa” z 29 sierpnia 1997 roku. Innym razem dziwił się, że nazwy niektórych raciborskich ulic są z punktu widzenia przyrodnika mylne. „W Raciborzu rośnie jeszcze kilka buków odmiany czerwonolistnej, które znajdują się przy ul. Wojska Polskiego, Karola Miarki, Nowej, w parku przy ul. Bema. Miasto nasze ma również ulicę Bukową, przy której nie rośnie ani jeden buk” – wyjaśniał.
Dla historii Raciborza i okolic spuścizna Pana Kazimierza jest bezcenna. Całość zebranego materiału przygotował do druku, ale wydania książki o cmentarzach już niestety nie doczekał. Zmarł w styczniu 1999 roku.
Najnowsze komentarze