Refleksje o dawnych „Nowinach Raciborskich”
Okrągła 20-ta rocznica rozpoczęcia działalności przez obecne „Nowiny Raciborskie” może stanowić doskonałą okazję do głębszej refleksji nie tylko nad funkcjonowaniem tej gazety w pokomunistycznej rzeczywistości III Rzeczypospolitej, ale również nad historycznymi jej początkami, sięgającymi swymi korzeniami 2 połowy XIX wieku.
Podejmując temat należy zauważyć, iż do 1889 r. mieszkańcy ziemi raciborskiej byli pozbawieni lokalnej polskiej gazety, choć w sporej części posługiwali się na co dzień językiem polskim. Miejscowy rynek prasowy praktycznie znajdował się w rękach niemieckich. Pierwszą raciborską gazetą, wychodzącą od 1802 r., w tym właśnie języku był tygodnik „Oberschlesisches Wochenblatt oder Nützliches Allerlei für alle Stände”. Większą popularnością od niego cieszył się jednak, założony w 1809 r., tygodnik (od 1895 r. – dziennik) pn. „Allgemeiner Oberschlesischer Anzeiger für Landwirte, Kaufleute, Fabrikanten und Kunstler”, ukazujący się pod zmienionym tytułem „Oberschlesischer Anzeiger” aż do 1944 r., czyli nieprzerwanie 136 lat. Prezentował on poglądy miejscowych niemieckich kręgów liberalnych. Oprócz wspomnianych tu tytułów były też inne niemieckie gazety i czasopisma, których wszystkich nie sposób tutaj wymienić. Można jedynie dodać, iż w latach 1802 – 1945 w powiecie raciborskim wychodziło ich drukiem ponad 30, a ich łączny nakład przekraczał kilkadziesiąt tysięcy każdego tygodnia.
Za drobny epizod należy uznać pojawienie się na Raciborszczyźnie w 1846 – 1847 r. morawskiego miesięcznika „Holoubici”, drukowanego szwabachą, staraniem uczonego katolickiego kapłana Cypriana Lelka. Jego udaną kontynuacją był tygodnik „Katolické Nowiny pro lid morawský w Pruském Slezsku”, ukazujący się od 1893 r., prezentujący poglądy klerykalno-konserwatywne morawskiego duchowieństwa diecezji ołomunieckiej.
Pojawienie się w takiej scenerii polskiej gazety na Raciborszczyźnie było więc naturalną koleją rzeczy. Tym bardziej, że zapotrzebowanie na nią było spore. Świadczyć o tym może list jednego z mieszkańców Bieńkowic, którego drukowana wersja ukazała się 16 marca 1889 r. Oto jego fragment: „W Raciborzu wychodzić będzie gazeta polska. Ucieszyłem się z tego bardzo, a ucieszyli się po równo ze mną i wszyscy bieńkowiczanie. Czytaliśmy tu wprawdzie już i inne pisma polskie, aleć przecie co bliżej i swojskie to lepsze, więc myślę, że i ta gazeta raciborska będzie dla nas najlepszą. Człowiek teraz o swojskich sprawach będzie się mógł dowiedzieć z własnego pisma polskiego i nacieszyć się tą naszą mową polską, którą teraz, pożal się Boże, wielu ludzi mówić się wstydzi”.
Początki XIX-wiecznych „Nowin Raciborskich” owiane są jednak mgłą tajemnicy. Zdaniem fachowców, do powstania tej gazety przyczynić się miała grupa warszawskich aktywistów, związanych z polskim ruchem narodowym. W 1886 r. jeden z nich, Erazm Piltz, otrzymał aż 20 000 rubli na ochronę polskości na ziemiach należących do Niemiec. Darczyńcą był generał wojsk rosyjskich, niejaki Aleksandrowicz z Petersburga. Można zadać sobie pytanie: dlaczego rosyjskie służby wojskowe były zainteresowane krzewieniem polskości w sąsiednich Niemczech? Odpowiedzią może być jedynie sytuacja polityczna w ówczesnej Europie. 20 maja 1882 r. Niemcy, Austro-Węgry i Włochy zawiązały sojusz militarny o nazwie Trójprzymierze. Zaniepokojone takim rozwojem wypadków pozostałe potęgi starego kontynentu, a zwłaszcza Francja, Wielka Brytania i Rosja, rozpoczęły pospieszne zbrojenia i przygotowania do przyszłej wojny. W tym też celu rosyjskie służby zdecydowały się maksymalnie „namieszać” swojemu przeciwnikowi, czyli Niemcom, budząc na wschodnich rubieżach ich państwa polski ruch narodowy. Liczono na poparcie polskich elit w przyszłej wojnie. Jak wiadomo, zapłatą dla Rosji za udział w działaniach militarnych miały być ziemie polskie zaboru pruskiego oraz Górny Śląsk. Nie jest tutaj tajemnicą, że polscy radykalni działacze narodowi, związani z Ligą Polską (późniejszą Narodową Demokracją), w której ważne miejsce zajmował Roman Dmowski, jawnie sprzyjali Rosji, widząc w tym państwie siłę zdolną oprzeć się narastającej germanizacji i stworzyć namiastki polskiej państwowości, oczywiście pod carską dominacją.
Przekazane przez generała Aleksandrowicza pieniądze spożytkowane zostały na erygowanie i działalność polskich gazet na Mazurach i Górnym Śląsku. Chodzi między innymi o „Nowiny Raciborskie”, których pierwszy okazowy numer ukazał się drukiem 16 marca 1889 r. Wydawcą był miejscowy przedsiębiorca Ignacy Rostek, natomiast redaktorem naczelnym, pochodzący spod Bydgoszczy – Jan Karol Maćkowski, człowiek obeznany z dziennikarskim fachem. Gazeta docierała do czytelników dwa razy w tygodniu (w środę i sobotę), a jej cena wynosiła 1 markę kwartalnie. Redakcja i ekspedycja znajdowała się na Starej Wsi w domu kupca Nawratha. Prezentowane przez Maćkowskiego, a później jego następców, hasła radykalno-narodowe ściśle odpowiadały poglądom głoszonym przez działaczy Narodowej Demokracji, jak również były zbieżne z ideologią polityczną ówczesnych władz Rosji.
W artykułach prasowych Maćkowskiego często pojawiały się słowa o postępującej na Górnym Śląsku germanizacji, pruskim militaryzmie i ogromnych niemieckich nakładach finansowych na cele wojskowe. Dla przykładu, w 1892 r. pisał on, że od czasu wojny francusko-pruskiej w 1870/1871 r. Rzesza Niemiecka wydała na zbrojenia więcej niż 10 000 000 marek. W zupełnie innym świetle natomiast przedstawiał wschodniego sąsiada. Wbrew oczywistym faktom w 1893 r. stwierdził, że „Rosja o wojnie ani myśli”. W innym artykule pt. „Przyszła kreska na Matyska” z nieukrywaną radością donosił, że władze carskie wydaliły poza granice Rosji i Królestwa Polskiego pewną liczbę Niemców, którzy w przeciągu pół roku nie nauczyli się języka polskiego lub rosyjskiego. Ciepły, żeby nie powiedzieć serdeczny ton wobec Rosji jest widoczny w artykułach „Nowin” również po odejściu Maćkowskiego i objęciu pod koniec 1894 r. funkcji redaktora naczelnego przez Jana Eckerta.
Oprócz haseł antyniemieckich i prorosyjskich, „Nowiny Raciborskie” pełne były artykułów o tematyce antyżydowskiej. W wyjątkowo niechętnym dla Żydów tonie napisany został artykuł na temat antysemickiego zebrania, jakie odbyło się 5 lutego 1894 r. w Poznaniu. Maćkowski bardzo szczegółowo przedstawił raciborskiemu czytelnikowi przebieg spotkania oraz podjęte na nim uchwały. W tekście padają słowa: „Wobec niesłychanej potęgi demoralizującego wpływu żydostwa na chrześcijańskie społeczeństwo nasze, uważamy krzewienie antysemityzmu, mającego na celu legalną obronę naszych interesów ekonomicznych i społecznych, za wielce korzystne wśród społeczeństwa polskiego”. W końcowej części artykułu redaktor „Nowin Raciborskich” wręcz zachęca lokalne gremia do tworzenia antyżydowskiego stowarzyszenia. Odpowiedzią było kilka artykułów na ten temat, opublikowanych w kolejnych numerach gazety, których autorzy apelowali do czytelników, by ci nie kupowali towarów w sklepach należących do wyznawców religii mojżeszowej, ani też nie zaciągali u Żydów pożyczek. Do sztandarowych haseł „Nowin Raciborskich” należało – „Wszyscy powinni tylko u swoich kupować !”. Każde potknięcie członka synagogi było przez Maćkowskiego zauważane i imiennie piętnowane. Naturalnie takiej skrupulatności w odnotowywaniu grzechów bliźnich redaktor nie wykazywał wobec swoich współwyznawców – katolików.
W tym miejscu należy zauważyć, iż choć w ówczesnych „Nowinach Raciborskich” było sporo artykułów o tematyce kościelnej, Maćkowski i jego następcy ustawicznie wchodzili w konflikty z miejscowym duchowieństwem katolickim, niechętnie nastawionym wobec prób angażowania jego owieczek do radykalno-narodowych idei. Do nieustannych nieporozumień dochodziło między wspomnianym tutaj redaktorem a proboszczem z Wojnowic oraz jego konfratrem z Janowic (dzisiejszy Cyprzanów). Tym ostatnim był ksiądz Izydor Jakub Zawadzki, który kilkakrotnie pozwał Maćkowskiego na wokandę sądową. Redaktor trafiał do więzienia, jednak nie zmienił podejścia do księdza Zawadzkiego, związanego z klerykalno-konserwatywną niemiecką partią Centrum. Swój konflikt z Zawadzkim tłumaczył Maćkowski nieokreślonymi bliżej żydowskimi machinacjami. Osądzony kolejny raz za obrazę janowickiego proboszcza, napisał w swojej gazecie: „Wielka radość w Izraelu – bo redaktor Nowin znów uległ w procesie z ks. Z.”. Dziś powiedzielibyśmy, że bezkompromisowy dziennikarz wyznawał spiskową teorię dziejów. Za popełnione wykroczenia prasowe Maćkowski aż 15 razy stanął przed sądem, a także przesiedział w więzieniu łącznie 8 miesięcy i zapłacił za koszty i kary sądowe około 5000 marek.
Oczywiście działalność „Nowin Raciborskich” zawierała również pozytywne aspekty. Wydawane pierwotnie w ilości 1000 egzemplarzy, z upływem lat zwiększyły nakład do 6000 sztuk, rozprowadzanych na terenie całego powiatu raciborskiego, choć nie tylko. Gazeta docierała do większości miast na Górnym Śląsku, propagując treści nawołujące do uczciwości, wstrzemięźliwości alkoholowej, przestrzegania dekalogu i innych norm współżycia społecznego. Ponadto redakcja „Nowin” często włączała się w akcje zbierania składek na różne cele np. na kształcenie polskiej młodzieży akademickiej, pomoc ofiarom dotkniętym głodem w Galicji, odnawianie obiektów sakralnych, budowanie pomników upamiętniających osoby zasłużone dla krzewienia polskości na Śląsku. Osiągnięcia na tym ostatnim polu miały również same „Nowiny Raciborskie”. Docierając z drukowanym polskim słowem pod przysłowiowe strzechy, budziły ducha narodowego wśród nieuświadomionej ludności ziemi raciborskiej, a także innych górnośląskich powiatów.
Dla popularyzowania literatury polskiej na łamach gazety publikowano w odcinkach powieści Henryka Sienkiewicza, Bolesława Prusa, Józefa Ignacego Kraszewskiego, jak również jej pierwszego redaktora – wspomnianego Jana Karola Maćkowskiego. Na uwagę zasługuje utwór tego autora pt. „Krwawe dzieje”, którego treść osnuta została na wydarzeniach historycznych z początku XIV wieku, w okresie walk Władysława Łokietka o tron krakowski. Bohaterami powieści jest para młodych Ślązaków z Ligoty, Adam i Zośka, którzy ratują przyszłego króla Polski od niechybnej śmierci z rąk niemieckich rycerzy-rabusiów (raubritterów). Jeszcze mocniejsza w swej wymowie i bardziej związana z Raciborszczyzną była druga – publikowana przez Maćkowskiego na łamach „Nowin” – powieść historyczna pt. „Janek z Płoni”. Akcja opowiadania toczy się w 1683 r. w czasie przemarszu wojsk polskich króla Jana III Sobieskiego przez ziemię raciborską w kierunku Wiednia, w celu obrony Rzeszy przed zagrożeniem tureckim. Występujący w powieści zniemczony Fryc przemawia do polskiego oficera po niemiecku i dopiero kiedy wysłano po tłumacza przyznaje się do znajomości polszczyzny. W ten sposób język polski ulega nobilitacji, w oczach raciborzanina przez fakt, że posługują się nim oficerowie i dowódcy wojskowi.
Nieocenioną wartość miała również, publikowana w każdym numerze „Nowin Raciborskich”, rubryka o nazwie „Z bliska i z daleka”, która zawierała krótkie wzmianki o tematyce regionalnej. Z ich treści uzyskujemy wiele szczegółowych informacji na temat bieżących wydarzeń w poszczególnych miejscowościach tej części Górnego Śląska. Dla przykładu warto tutaj przytoczyć notkę poświęconą lokalnemu historykowi Augustynowi Weltzlowi, obecnie patronowi Gimnazjum Nr 3 przy ulicy Żorskiej w Raciborzu: „7 maja 1892. Przewielebny ksiądz proboszcz dr Augustyn Weltzel w Tworkowie, znany dziejopisarz naszego Szląska, obchodzi w niedzielę 50-letni jubileusz kapłaństwa swego. Weltzel pisze po niemiecku, ale bezstronnie. Życzymy mu z całego serca, tak w swoim, jak i czytelników naszych imieniu, aby jak najdłużej jeszcze żył pośród nas i jak najlepszym cieszył się zdrowiem”. Wspominając dwa lata później ks. Weltzla, korespondent „Nowin” napisał, że w swojej parafii w Tworkowie nie miewa on kazań w języku niemieckim (21 sierpnia 1894). We wspomnianej tutaj rubryce „Z bliska i z daleka” zapisywano również komunikaty o tematyce gospodarczej, obyczajowej, szkolnej, politycznej, a nawet wojskowej. Oto jeden z nich, odnoszący się do sytuacji, jaka miała miejsce w czasie I wojny światowej: „20 października 1914. W nocy na sobotę przywieziono do Raciborza 712 rannych z wschodniego pola walki (w Królestwie) i umieszczono ich w tutejszych lazaretach. Ogółem liczba rannych (wraz z przywiezionymi już we wrześniu) wynosi tu obecnie 820”.
„Nowiny Raciborskie” ukazywały się nieprzerwanie przez 31 lat, aż do 1920 r. Do zamknięcia redakcji przyczyniła się sytuacja ekonomiczna po I wojnie światowej, zwłaszcza kryzys gospodarczy i galopująca hiperinflacja, a także powstanie państwa polskiego, poza granicami którego znalazła się większa część powiatu raciborskiego. Taki sam los spotkał zresztą inne polskie gazety, wydawane na ziemiach należących do Niemiec. Ich redaktorzy wyjechali do odrodzonej Polski, gdzie mieli większe możliwości działania, bez obawy, iż pisząc artykuły w języku polskim, narażą się miejscowym władzom. Trudno jednak nie zauważyć ich wcześniejszej ofiarnej pracy, dzięki której współczesny czytelnik jest w stanie zgłębiać wiedzę o dziejach i kulturze ziemi raciborskiej na przełomie XIX i XX wieku z autentycznego materiału źródłowego, bez znajomości języka niemieckiego.
Norbert Mika
Najnowsze komentarze