Steven Seagal nie jest z cesarskiej rodziny
FESTIWAL BUDO – Rozmowa z Jackiem Ostrowskim, szefem festiwalu Budo, który woli aby przyjechali skromni Japończycy niż gwiazda Hollywood.
– Co to jest aikido? Czym się charakteryzuje?
– Aikido to jest termin własny twórcy tejże szkoły. Samo aikido to jest miękka droga pokoju, poznawania samego siebie. Aikido to jest nic innego jak ju-jitsu, a ju-jitsu to jest termin techniczny, tzw. miękkie techniki. Termin ju-jitsu jest to termin ściśle związany z Japonią. Japońskie ju – to jest miękkość, jitsu – są to techniki. Aikido to jest tylko nazwa, jednakże same treningi są formą fizyczną jak np. pady, przewroty, pompki, przysiady. Różnica między ju-jitsu sportowym, a aikido jest taka, że w aikido używamy różnego rodzaju atrapy broni (np. kija lub miecza samurajskiego), czyli przedmiotów ściśle związanych ze starą Japonią. Można powiedzieć, że aikido jest dziwnie przyjmowane, bo nie ma w tym zawodów. Ale proszę powiedzieć, jak sobie można wyobrazić, że wychodzi dwóch ludzi z mieczami naprzeciwko siebie, i co? ... i robimy zawody na to kto przeżyje? To nie o to chodzi. Ludzie ćwiczący aikido charakteryzują się uśmiechem na twarzy, serdecznością, w każdej sytuacji chcieliby komuś pomóc, podać rękę i tworzyć jedność, subkulturę, w której mamy wspólne zainteresowania, cieszymy się razem tym, co robimy na co dzień.
– Jak pan ocenia poziom zainteresowania sposobem na życie jakim jest aikido?
– Poziom jest cały czas ten sam. Początki, gdy otwierałem szkołę w Raciborzu były trudne. Napotkałem na swojej drodze inną szkołę aikido. Wtedy pojawiły się różne opinie krytyczne, niekoniecznie od niej, w stosunku do mojej osoby. Każdy się broni przed „konkurencją”. Ktoś powie, że ja tu byłem pierwszy, a tu nie wiadomo skąd pojawił się ktoś nowy, który chce uczyć i burzy mi spokój na rynku sztuk walk. Ten czas już minął, nie słyszę żadnych krytyk z tamtej strony. Współpracujemy z Gminą Nędza i Pietrowice Wielkie, gdzie mamy swoje punkty i tam nauczamy dzieci oraz młodzież japońskich form gimnastycznych, połączonych z samoobroną. Celem dla najmłodszych jest przede wszystkim dobra zabawa i aktywny sposób spędzania czasu.
– Robert Tekieli, dziennikarz, „specjalista od sekt” gościł w jednym z raciborskich kościołów. Podczas wykładu powiedział on, że sztuki walki, m.in. aikido prowadzą do opętania. Jak się pan odniesie do tych słów?
– Uważam, że wszyscy szukają sobie kontrowersyjnych tematów, żeby w jakiś sposób ściągnąć do siebie widownię. Są pewni ludzie, którym należałoby udzielić pomocy medycznej czy psychologicznej. Może szukał wśród widowni kogoś kto by po tym spotkaniu podał mu rękę i pomógł mu w życiu. A tak na poważnie, sektę można zrobić z wszystkiego. Można ją zrobić nawet ze zwykłego podawania ręki drugiej osobie albo z tzw. „klepania się na misia”, dawania buzi czy jak np. Eskimosi – pocierania się noskami. Z punktu widzenia osoby trzeciej może to być element demoniczny. Jeśli chodzi o japońskie sztuki walki, to mamy niektóre elementy kultury zaczerpnięte z tego kraju. Formą powitania tam jest delikatny ukłon i jeżeli ktoś uważa, że ten ukłon zawiera w sobie coś demonicznego, no to zapraszam tego kogoś na trening. Nauczę go poznawania różnych „demonicznych” form jak i numerów toto-lotka z następnego dnia jakie będą (śmiech).
– Kto może uprawiać aikido?
– Każdy. Od wieku kiedy człowiek staje na nogi do 101 lat i 1 dnia. Najwięcej grup wiekowych mamy w Raciborzu. Najmłodszym, tym do 7 roku życia, proponujemy zajęcia połączone z gimnastyką korekcyjną, różne ćwiczenia jak np. podnoszenie jednym paluszkiem woreczka z grochem, hula-hop, przechodzenie przez szarfę aż po uczenie zwrotów grzecznościowych czy liczebników. Te ostatnie przez innych są właśnie postrzegane jako sekciarskie i gdy tylko usłyszą zwrot „Onegae-shimasu” to myśli, że wołamy jakieś demony z przestworzy (śmiech). A „Onegae-shimasu” to nie oznacza nic innego jak „Proszę – nauczaj mnie”. W przypadku gdy uczeń przychodzi do szkoły, to wchodząc do klasy powie normalnie: – Dzień dobry, tak i u nas gdy wchodzimy do swojej klasy (dojo), kłania się i mówi „Konnichiwa”, a wychodząc „sajonara” (do widzenia). Krótko mówiąc uczymy elementów kultury Japonii.
– Skąd w Raciborzu wzięło się aikido?
– Zaczęło się wszystko w Gdyni. W latach 1991-92 rozpocząłem ćwiczenia. Z kolejnymi latami rozprzestrzeniło się to na Gdańsk, Grudziądz i Racibórz. W pozostałych miastach szkoły pozakładali moi uczniowie i koledzy.
– We wrześniu w Raciborzu odbędzie się Festiwal Budo, czyli wielka impreza kulturalna pokazująca nam bliżej Japonię. Jaka jest pana wizja tego festiwalu?
– Od wielu lat planowałem taki festiwal. Początki sięgają momentu kiedy w Polsce popularne zrobiły się różnego rodzaju sztuki walki. Moją wizją jest przedstawienie rozmaitych sztuk walk poprzez formę pokazów. Wielu ludzi nie wie, co to sztuki walki, bo się tego boją. Myślą, że to coś trudnego. Głównym celem imprezy poza promocją Raciborza jest ściągnięcie mistrzów sztuk walki i zaprezentowanie m.in. poprzez nich kultury Kraju Kwitnącej Wiśni. Mamy piękną halę sportową, którą musimy umieć wykorzystać. Jest wiele miejsc w Raciborzu, które zasługują na uwagę i należy pokazać nasze małe piękne miasteczko. Bardzo dużo mistrzów, którzy do mnie przyjeżdżali było zachwyconych Raciborzem. Podobała im się czystość miasta, serdeczność tutejszych mieszkańców. Nie mówiłem im, żeby czytali komentarze na portalach, bo nie chcę pokazywać im ciemnej strony miasta (śmiech). Mogę stwierdzić, że raciborzanie chyba nie wyjeżdżali poza miasto, skoro tak narzekają na nie. Tydzień kultury japońskiej to nie tylko sztuki walki. Będą pokazy kaligrafii i malarstwa, warsztaty origami, bonzai czy ikebany. Planowane są też maratony filmów japońskich oraz wystawy zdjęć raciborzan, którzy byli w Japonii. Podsumowując, przyjedzie duża liczba mistrzów wszelakich sztuk walki, sztuk malarskich itp. na czele z Keido Yamaue, członkiem rodziny cesarskiej. Zainteresowanie jest ogólnopolskie i ogólnoświatowe. Impreza na pewno wyjdzie, ale wszystko zależy od pieniędzy jakie zostaną przeznaczone na ten cel. Jakie będą fundusze, tak ta impreza będzie wyglądała.
– Z kolei w lutym w Raciborzu zaplanowana jest Gala Boksu Zawodowego, przyjadą bokserzy, a transmisję przeprowadzi Polsat Sport. Impreza, która potrwa około czterech godzin ma kosztować 160 tysięcy złotych. W przypadku Festiwalu Budo był pomysł ze sprowadzeniem amerykańskiego aktora Stevena Seagala znającego dalekowschodnie sztuki walki. Pomysł, który upadł, gdyż wizyta Seagala byłaby zbyt kosztowna. Czy nie lepiej przekazać miejskie fundusze na tygodniowy festiwal sztuk walki niż na czterogodzinną galę bokserską?
– Boks też jest sztuką, to nie jest głupie „lanie się po twarzach” kilku chłopców z podwórka. Oni, żeby się okładać przed dużą widownią na wysokim poziomie, to musieli dużo lat spędzić na treningach, ćwicząc różne elementy od uników do ciosu. Kiedyś przeczytałem, że słynny bokser Mike Tyson jakby urodził się drugi raz, to poza boksem uprawiałby aikido, gdyż ono go wycisza. Jeśli chodzi o walkę bokserską w Raciborzu, to słyszałem, że miasto będzie miało dobrą reklamę w trakcie tej gali. Reklamy są bardzo drogie, więc dla samej promocji warto to zrobić. Wiadomo, że trzeba spojrzeć też na koszty, albo na to czy mieszkańcy będą coś z tego mieli.
– Drążąc ten temat proszę powiedzieć, czy w przypadku przybycia wielkiej gwiazdy (np. Seagala), miasto nie miałoby większej promocji tańszym kosztem? Media najprawdopodobniej przyjechałyby same i za darmo, natomiast opłacona zostałaby tylko gwiazda.
– Owszem, Seagal to bardzo znany aktor, ale jeśli chodzi o sztuki walki będziemy mieli większe gwiazdy, jak np. wcześniej wspomniany członek rodziny cesarskiej. Proszę mi wierzyć, że Yamaue nigdy nie występował w serialach i filmach, a jest ogromnym autorytetem, jeśli chodzi o miłośników sztuk walk. Myślę, że wartościowsze dla Dni Kultury Japońskiej w Raciborzu będzie ściągnięcie rodowitych Japończyków niż aktora z USA. Co nam może powiedzieć amerykański aktor o życiu w Japonii?
– Czy taki rodowity Japończyk – Keido Yamaue – przyciągnie więcej widowni do Raciborza niż Steven Seagal?
– Myślę, że gdyby przybył aktor, to przyjechaliby ludzie, którzy gdzieś tam oglądali filmy z nim lub słyszeli o nim w radiu. Wtedy byłoby fajne show i nic poza tym. A w przypadku przylotu rodowitych Japończyków ludzie zobaczą esencję kultury japońskiej. I jeżeli ktoś zechce poznać kulturę Japonii, to pozna bez wielkiego show z Seagalem.
– W ostatnim czasie w Raciborzu pojawiła się gwiazda Internetu Robert Burneika znany jako „Hardkorowy koksu”, wtedy impreza opierała się na typowym show.
– Tak. Wydaje mi się, że tam bardziej chodziło o show, aby przyciągnąć sporą liczbę ludzi. Zakładam, że pojawiła się tam młodzież, która bardziej chciała się pośmiać niż poznać coś sensownego. Przypuszczam, że w tym czasie w innym miejscu Raciborza odbywał się występ artystyczny i bardziej inteligentna grupa raciborzan tam przebywała. Jeszcze nie tak dawno mieszkańców interesowało zamykanie sklepów z dopalaczami i koksami, a teraz podniecają się człowiekiem, który ma więcej koksu w sobie niż naturalności. A więc albo to akceptujemy, albo z tym walczymy.
– W takim razie zostawiamy sprawę kosztownego Seagala. Ile może kosztować pobyt Japończyków?
– Mistrzowie japońscy, którzy do nas przyjadą nie wezmą pieniędzy za prowadzenie zajęć. Jedynymi kosztami są bilety dla gości z Kraju Kwitnącej Wiśni. Na ten festiwal przede wszystkim chcę ściągnąć tych pokornych, skromnych ludzi, którzy przede wszystkim chcą pokazać piękno sztuki walki, a nie skupić się na zarabianiu pieniędzy.
– Czego się można nauczyć od Japończyków?
– Jak byłem w Japonii to nauczyłem się kilku fajnych rzeczy od nich. Na wszystko trzeba patrzeć z radością i z uśmiechem. Japończycy mają takie założenie, że warto patrzeć pozytywnie. Nawet jak dzieje się coś złego, to trzeba to potraktować jako kolejny trening dla nas lub sprawdzian. W momencie gdy mieli kataklizm przed rokiem, to ja byłem wszystkim bardziej przejęty niż oni. Gdy ich pytałem jak sobie radzą po tragedii, to odpowiadali: „Wczoraj już nie ma, jest dzisiaj i na tym należy się skupić”. I mają rację, bo czy jesteśmy w stanie zmienić coś, co się już wydarzyło? Nad rzeczami, które przyjdą jutro też się nie zastanawiają. Żyją z dnia na dzień i to jest pozytywne.
– Zbliżają się ferie, czy szkoła aikido przygotowała jakieś akcje?
– Tak. Razem ze znajomą z klubu sportowego zagospodarujemy całe dwa tygodnie. Najpierw w Szkole Podstawowej nr 15 przez pierwszy tydzień będziemy prowadzić zajęcia m.in. z kaligrafii i origami. A drugi tydzień ustali pani Kasia Kreuzer. Na mieście pojawią się plakaty informujące o tej akcji. Na pewno dzieci nie będą się nudzić podczas ferii. Akcja będzie bezpłatna.
Notował: Maciej Kozina
Impreza wiąże się z bardzo dużymi kosztami. Wszyscy chętni, którzy chcą pomóc w organizacji imprezy proszeni są o kontakt z senseiem Jackiem Ostrowskim pod numerem telefonu 602 487 925.
Najnowsze komentarze