Kwas w Sławikowie

Rudnik, Sławików. 9 listopada na urzędowej stronie gminy Rudnik ukazała się informacja o sukcesie radnego Romana Maleiki ze Sławikowa. Chodzi o sfinalizowanie budowy chodnika wzdłuż ul. Słowackiego (droga wojewódzka) w Sławikowie.

„Budowy kilkuset metrów chodnika oraz kanalizacji deszczowej przez wiele lat domagali się mieszkańcy okolic ulicy Słowackiego. W nowej kadencji Rady Gminy 2010 – 2014 o tę inwestycję zabiegał z dużym zaangażowaniem radny Sławikowa Roman Maleika” – czytamy na gminnej stronie.

To nie spodobało się Anieli Grabowskiej, sołtysowi Sławikowa i radzie sołeckiej. Napisali wspólnie list do gminy, w którym wyrażają „głębokie oburzenie wobec podanych, nieprawdziwych faktów”. Wyjaśniają dalej, że potrzeba budowy chodnika była poruszana w 2006 r. na zebraniu wiejskim, w obecności wójta Alojzego Pieruszki. Był to czas gdy radnym Sławikowa była właśnie Aniela Grabowska. Dalej autorzy pisma wskazują aby dokładnie przyjrzeć się komu należy się uznanie. „Co do nowego radnego jak do tej pory nie zorganizował żadnego spotkania z mieszkańcami wsi. Nie był także obecny na żadnym zebraniu wiejskim ani na posiedzeniach rady sołeckiej” – brzmi kolejna część pisma.

– Notatka na stronie internetowej jest krótką informacja o aktualnym stanie zadania i nie przedstawia całej historii przedsięwzięcia od 2006 r. – pisze w imieniu redaktora strony Karina Lassak, sekretarz gminy. Dodaje, że opis działalności radnego Maleiki jest potwierdzony jego aktywnością na sesjach i komisjach gminnych. Sekretarz odpiera jednocześnie zarzut, jakoby budowa chodnika była opóźniona przez zaniechania w urzędzie gminy.

Co o wszystkim myśli sam zainteresowany? Roman Maleika mówi, że ludzie podpisani pod pismem do urzędu zazdroszczą mu wygranej w wyborach. – Przewodniczący rady sołeckiej już raz nawet do mnie dzwonił i straszył mnie sądem za to, że kandydowałem na radnego – mówi radny Sławikowa. Przyznaje, że pomysł budowy chodnika przy u. Słowackiego powstał wcześniej, ale podkreśla, że to on go przeforsował w gminie. – Organizuję zebrania z moimi wyborcami, ale to są przyjaciele z wioski, a także bracia strażacy, a nie ludzie, którzy mnie oczerniają – dodaje na koniec.

(woj)