Z problemem nie czekam do sesji
Ryszard Winiarski, radny powiatowy, szef klubu Razem dla Ziemi Raciborskiej mówi nam jak wypełnia mandat radnego i czy interpelacje są potrzebne.
– Twierdzi pan, że angażuje się w sprawy swoich wyborców ale głównie poza sesjami.
– Mój sposób pracy jako radnego jest bardzo aktywny. Wyborcy na bieżąco zgłaszają mi uwagi, różne problemy. W rolnictwie, bo w tej branży się specjalizuję, takich spraw jest bardzo dużo. Klientów nie brak. Mówią mi wtedy: jesteś radnym, ty znasz wszystkich, to interweniuj. Więc ja chodzę, pytam i wyjaśniam zgłaszane tematy. Takich spraw mam i ze sto w miesiącu.
– Sto interwencji w sprawach wyborców? Jak pan sobie radzi z takim nawałem pracy?
– Ja na wiele z problemów znam odpowiedzi, więc załatwiam to od ręki. Przez te lata w radzie nabyłem sporą wiedzę. Doświadczenia procentują. Poza tym jestem w stałym kontakcie ze starostą. Ja się nie pytam sekretarki czy starosta jest wolny czy nie. Jako szef klubu zjawiam się i dyskutujemy na różne tematy
– W takim razie ma pan przewagę nad innymi radnymi, bo oni nie są szefami klubu rządzącego powiatem.
– Z praktyki wiem, że starosta chętnie przyjmuje każdego radnego niezależnie od jego poglądów politycznych. Drzwi jego gabinetu są zwykle otwarte. Do sesji z problemem nie ma co czekać. Ja je rozwiązuję szybciej, na gorąco.
– Proszę podać konkretny przykład takiego załatwienia sprawy.
– Choćby problem z polną drogą na Miedoni. Tam straszna skarpa przeszkadza transportowi rolniczemu. Przyszli do mnie mieszkańcy. Chcieli we własnym zakresie zająć się tą sprawą, usunąć skarpę. Byli w urzędzie, usłyszeli, że nie wolno. Poszedłem w ich imieniu, przedystkutowałem i okazało się, że można to ruszyć.
– Wielu radnych korzysta z formy zgłaszania spraw staroście przez interpelacje, na sesji. Pan tego nie robi, a tyle spraw załatwia. To może interpelacje nie są potrzebne?
– One są potrzebne, bo są takie zagadnienia, których na szczeblu powiatu nie sposób załatwić. Przydaje się wówczas oficjalna forma zgłoszenia. Dobrze, że nagłaśniają je media. Sam przedstawiam wtedy na forum rady takie wnioski. Choćby sprawa zwrotu należności za wyszkolenie ucznia. Wzięło się to z rozmów z wyborcami.
– Można się więc spodziewać, że pojawi się pan w tej kadencji przy mównicy by przedstawić radzie swą interpelację?
– Aktualnie zbieram materiały do tematu bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Jazda z piskiem opon czy głośna muzyka płynąca z samochodu są niedopuszczalne. Powinno być jak w Niemczech, gdzie za takie zachowania płaci się wysokie mandaty. Poza tym to szkodliwe dla samego kierowcy, który wtedy głuchnie. Z podatków będzie trzeba go leczyć. Chcę by zmianą w prawie, w tym kierunku zajął się nasz poseł Henryk Siedlaczek.
– Aktywności radnego nie można zatem mierzyć wyłącznie liczbą interpelacji?
– Moim zdaniem nie. Postrzeganie pracy radnego tylko przez takie zestawienie bywa dla niego krzywdzące, bo wyborcy pytają o te zera przy nazwiskach. Tymczasem ja się angażuję w sprawy ludzi do tego stopnia, że słyszę nawet często, że się czepiam.
Mariusz Weidner
Najnowsze komentarze