W urzędzie będą zwalniać?
Jeśli nie znajdą się pieniądze, od 1 stycznia w Powiatowym Urzędzie Pracy w Raciborzu rozpoczną się zwolnienia. Ci, którzy do tej pory pomagali szukać pracy, teraz sami mogą być zmuszeni jej szukać. Z pracą może się pożegnać nawet dziewięć osób.
Pracownicy urzędu pracy są opłacani z tzw. Funduszu Pracy. To pieniądze na aktywną pomoc dla bezrobotnych, ale korzystają z niej również urzędnicy. 7 procent z tej kwoty jest wykorzystywane na utrzymywanie etatów w urzędzie pracy. Skąd więc widmo zwolnień? W tym roku polskie urzędy pracy otrzymały 70 procent mniej pieniędzy z Funduszu Pracy niż w roku ubiegłym. Z centrali zamiast spodziewanych 7 miliardów, na wszystkie urzędy w kraju przeznaczono niewiele ponad 3 miliardy. W przyszłym roku ma być podobnie. – Jeśli Starostwo Powiatowe w Raciborzu nie wygospodaruje jakichkolwiek dodatkowych środków, będziemy musieli szukać oszczędności poprzez zwolnienia – mówi Edmund Stefaniak, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Raciborzu. Jak się dowiedzieliśmy, w grę wchodzi likwidacja dziewięciu stanowisk. Zwolnienia miałyby objąć dział ewidencji, obsługi interesantów, pośrednictwa i doradztwa. – Każda osoba jest dla nas na wagę złota i nie narzeka na brak obowiązków. Jeśli kogoś zwolnimy, jej obowiązki będą musiały przejąć inne osoby. Jeśli dany pracownik obsługiwał do tej pory 1000 osób, od stycznia może być zmuszony obsługiwać 1800 osób. A to z pewnością wpłynie na jakość obsługi osób poszukujących pracy – mówi dyrektor.
(acz)
Najnowsze komentarze