Życie jest prawdziwym badaniem IQ…
Z uczniami Gimnazjum nr 2 w Raciborzu Justyną Ciszek,laureatką wojewódzkich konkursów przedmiotowych z języka polskiego,matematyki i geografii oraz z Markiem Kopciuchem, laureatem wojewódzkichkonkursów przedmiotowych z matematyki i fizyki o normalności, nauce i planachna przyszłość rozmawia Katarzyna Bugiel, koleżanka z klasy laureatów.
Katarzyna Bugiel: Czujesz się czasami lepszy od swoich znajomych?
Marek Kopciuch: Zdecydowanie nie. Uważam, że każdy jest inny, nigdy nie czułem się wyobcowany czy coś w tym stylu. Mam swoich znajomych i jest dobrze.
– Chodziłeś kiedyś do szkoły pamięci, starałeś się zwiększyć swoje IQ?
– Owszem. Cztery lata temu chodziłem do szkoły szybkiego czytania. Zrezygnowałem po jednym semestrze, bo uznałem, że nauka tam nic mi nie daje.
– Stosujesz suplementy diety wspomagające pamięć?
– Nie. Bo i po co?
– Jak wyglądała twoja nauka do poszczególnych etapów olimpiad?
– Na te pierwsze nie uczyłem się w ogóle. Nie było mi to potrzebne. Na drugi etap chodziłem już na kółka i tam robiłem zadania. Potem nic się nie zmieniło – na trzeci pani Tytko i pani Baran także dawały mi zadania, a ja je rozwiązywałem. Nic szczególnego.
– Jak się czujesz, będąc kimś w rodzaju dumy naszego rocznika?
– W ogóle się tak nie czuję. (śmiech).
– Robiłeś sobie testy IQ?
– Nie widzę powodu, żeby je robić, skoro i tak wiem, że jestem ponad przeciętną ;]. Natomiast robiłem testy rozwojowe, bo było mi to potrzebne, żeby mieć indywidualny tok nauczania z matematyki i fizyki. Z tych dwóch przedmiotów miałem wyniki wysoko ponadprzeciętną, a z reszty, nawet z humana – choć za polskim nie przepadam – ponadprzeciętną.
– Zwiążesz swoją przyszłość z przedmiotami ścisłymi, prawda?
– Pewnie. Nie wyobrażam sobie czegoś innego.
– Wiesz już, co chciałbyś robić?
– Nie, nie wiem. Zależy jak wyjdzie.
– Masz jakieś wymarzone uczelnie?
– Chciałbym się dostać na Uniwersytet Jagielloński. Poza tym, nic konkretnego.
– Dziękuję za rozmowę.
Katarzyna Bugiel: Jak czuje się człowiek, który jest laureatem z trzech właściwie sprzecznych sobie dziedzin?
Justyna Ciszek: Chyba jak każdy inny, może tylko szczęśliwszy niż wcześniej. Nie będę się stresować egzaminami i rekrutacją do szkoły średniej, więc mam większy luz niż pozostali.
– Wiem, że niektórzy ludzie czują się lepsi albo gorsi, w związku ze świadomością swojej inteligencji. Czy kiedykolwiek czułaś się inna?
– Nigdy, mam grono wiernych przyjaciół, którzy mnie lubią taką, jaka jestem. Przynajmniej mam taką nadzieję... ;) Naprawdę nie czuję się z tego powodu wyjątkowa ani inna.
– Czy kiedykolwiek starałaś się zwiększyć swoje IQ, chodziłaś do szkoły pamięci, stosowałaś jakieś diety albo suplementy?
– Chodzę tylko na te zajęcia, które pozwalają mi odkrywać i rozwijać swoje pasje – plastykę i teatr. Dlatego już na inne nie mam czasu ani ochoty. Nie stosuję żadnych diet ani suplementów wspomagających pamięć. Możliwe, że to kuchnia mojej mamy tak na mnie podziałała :)
– Robiłaś badanie IQ?
– Nie przypominam sobie nic podobnego. Uważam, że to nic nie daje, życie jest prawdziwym badaniem IQ.
– Który przedmiot: polski, matematykę czy geografię lubisz najbardziej?
– To nie jest wcale takie łatwe pytanie. Każdy jest inny i w każdym coś mi się spodobało. Jeżeli już mam wybrać, to pewnie geografię, od urodzenia interesowałam się mapami.
– Czy i w jaki sposób uczyłaś się do poszczególnych etapów olimpiad?
– Musiałam się przyłożyć. Z języka polskiego każdy z etapów był inny. Pierwszy to była głównie gramatyka, w drugim wypracowanie, a w trzecim poezja. Pani Kuliś często poświęcała swój czas dla olimpijczyków, nie tylko dla mnie. Dużo pisałam, robiłam ćwiczenia z gramatyki, interpretowałam wiersze. Pomocy chętnie udzielała mi też pani Bulenda. Z matematyką sytuacja była prostsza – do każdego z etapów rozwiązywałam zadania, które wysyłała mi przez internet pani Tytko. Geografia jest natomiast przedmiotem, któremu trzeba poświęcić mnóstwo czasu. Pierwszym etapem była geografia fizyczna świata, następnie kontynent – w tym roku Azja – a finał to już Polska z wyszczególnieniem województwa śląskiego. Wydawałoby się, że będzie coraz łatwiej, ale tak nie było. Co etap trzeba wiedzieć więcej i znać więcej szczegółów, więc materiału też jest więcej. Pani Malinowska przekazywała nam mnóstwo wiadomości, które pomagały w nauce.
– Jakie są twoje plany na przyszłość?
– Planuję tylko najbliższą przyszłość, później istnieje tylko jedna wielka niewiadoma. Zresztą nigdy nie wiemy, co będzie dalej. Życie jest kruche i niedługie. Na razie myślę o liceum ogólnokształcącym, profilu matematyczno-fizycznym. Nie jestem jeszcze pewna, do której szkoły pójdę, ale na pewno w Raciborzu.
– Dziękuję za rozmowę.
Najnowsze komentarze