Walka o nasze listy
Prywatny pocztowiec z Rybnika z rozmachem wkracza na teren Raciborszczyzny, proponując tutejszym przedsiębiorcom prowadzenie pośrednictw pocztowych.
W całym kraju wrze na temat planów Poczty Polskiej dotyczących likwidacji nierentownych placówek. Firma chce docelowo zlikwidować blisko trzy tysiące urzędów, tworząc w ich miejsce agencje pocztowe. Jak na razie chętnych do prowadzenia agencji jest mniej niż punktów, w których mają docelowo funkcjonować. – Prezes Poczty Polskiej zarządził przegląd strategii firmy na lata 2010 – 2015 w zakresie zasadności przekształceń placówek własnych w agencje pocztowe i związanym z tym procesem restrukturyzacji zatrudnienia. Wyniki analizy poznamy do końca kwietnia – mówi nam Zbigniew Baranowski rzecznik prasowy Poczty Polskiej S.A.
Bodach na horyzoncie
Krok za niepopularnymi decyzjami warszawskiej centrali podąża rybnicki pocztowiec, proponując tanie pośrednictwa pocztowe zlokalizowane w sklepach spożywczych czy na parterach domów. Takie punkty funkcjonują już między innymi w Rudyszwałdzie, Nowej Wsi, Roszkowie, Bolesławiu, Rudzie Kozielskiej, Budziskach, Turzu i Siedliskach. Często otwierane są w niewielkich spożywczakach. To ciężki orzech do zgryzienia dla Poczty Polskiej, która chce w miejsce likwidowanych urzędów pocztowych otwierać swoje agencje. Przed państwową pocztą pojawił się nie tylko problem pozyskania chętnych do prowadzenia agencji ale również utrzymania obecnych.
Rezygnują
Jedna ze zlikwidowanych agencji funkcjonowała do niedawna w Rogowie na terenie powiatu wodzisławskiego. Od lat w ramach współpracy z Pocztą Polską prowadziła ją prywatna osoba. W tym roku zrezygnowała jednak ze współpracy z potentatem na rynku usług pocztowych i agencję zamknęła. – Warunki z roku na rok były coraz gorsze. Środki zapewniane przez Pocztę regularnie malały. O ile w zeszłym roku musiałam do tego interesu dołożyć 4500 zł, to w tym roku Poczta zaproponowała takie warunki, że co miesiąc musiałabym dokładać 1100 zł. Nie stać mnie na to by takie straty pokrywać z własnych środków – mówi Danuta Wacikowska, właściciela agencji. – Niektóre agencje radzą sobie lepiej, inne gorzej. Nie obiecujemy ajentom kokosów. Każdy z nich otrzymuje od nas kwotę gwarantowaną. Jej wysokość to tajemnica umowy między pocztą a ajentem. Powiedzmy jednak, że przykładowo jest to 700 zł. Do tego ajent otrzymuje prowizje za wykonane usługi. Nawet jeśli w agencji zostanie wykonanych niewiele usług, to ajentowi i tak przysługuje przynajmniej ta kwota gwarantowana – podkreśla Elżbieta Staroń dyrektor regionalny oddziału Poczty Polskiej w Rybniku.
Tańsza alternatywa
Tomasz Bodach wykorzystał moment proponując tańszą alternatywę i już prowadzi kilkadziesiąt pośrednictw pocztowych między innymi na terenie powiatów rybnickiego, raciborskiego i wodzisławskiego. – Otwieramy pośrednictwa pocztowe wszędzie tam gdzie daleko do poczty – mówi Tomasz Bodach. – Można nam zlecić praktycznie większość usług dokonywanych przez Pocztę Polską, nie przyjmujemy jednak paczek cięższych niż 2 kilogramy. Wiemy, że tam gdzie jest kilka kilometrów do poczty ludzie muszą często kupować bilet i jechać specjalnie autobusem by nadać list lub paczkę na pocztę. Tam gdzie funkcjonują nasze pośrednictwa można to załatwić po sąsiedzku. Pracownik naszego punktu zawiezie przesyłkę na pocztę i załatwi wszystkie formalności – zapewnia rybniczanin Ile wynosi prowizja? Prywatna poczta pobiera od klienta 2,5 zł dodatkowej opłaty za każdy nadany list. 2 złote z tej sumy zostaje w rękach osoby prowadzącej punkt Tomasza Bodacha.
Walczy od lat
Dlaczego państwowi pocztowcy tak alergicznie reagują na osobę Tomasz Bodacha? O rybniczaninie zrobiło się głośno kilka lat temu, gdy otworzył pierwszą w kraju prywatną pocztę – Miejską Pocztę Doręczeniową. Od 1 lipca 2005, w ciągu dwóch miesięcy, mieszcząca się w niewielkim pokoiku prywatna poczta zdobyła kilkunastu poważnych klientów, zarabiając na tym 20 tys. zł miesięcznie. Koszt przesłania listu poleconego w MPD kosztował zaledwie 1 zł, czyli trzy razy mniej niż w palcówkach Poczty Polskiej. Przez kolejne lata Miejska Poczta Doręczeniowa toczyła boje z Pocztą Polską, która nie chciała się dzielić rynkiem z prywatnym konkurentem. Szef MPD od podszewki zna zasady, na których działa państwowy monopolista. Przez wiele lat był listonoszem, asystentem przy okienku a nawet naczelnikiem poczty.
Głowa pełna pomysłów
Poczta Polska wypowiedziała Bodachowi wojnę. – Wyrzucano naszą korespondencję z ich skrzynek. Docierali również do naszych adresatów przekonując by nie korzystali z moich usług – wspomina Tomasz Bodach. Wreszcie wiosną 2007 roku Urząd Kontroli Elektronicznej uznał praktyki Poczty Polskiej za niezgodne z prawem. To ten sam urząd, który przez lata nakładał na Bodacha kolejne grzywny, przekonując, że nie ma prawa prowadzić prywatnej poczty. Pocztowiec z Rybnika przybił gwoździami decyzję UKE na drzwiach rybnickiego i warszawskiego urzędu pocztowego. Równolegle do działalności pocztowej właściciel MPD z powodzeniem zajmuje się wybijaniem okolicznościowych monet, ma na swoim koncie również liczne patenty. Jednym z nich jest np. BT Post Elektronic czyli prototyp urządzenia do wysyłania listów poprzez sieć komórkową. Patent łączył w sobie drukarkę, skaner oraz moduł komórkowy. Bodach na liście swoich pomysłów ma również… telefon dla głuchoniemych. Patent jednak przepadł ze względu na małą grupę potencjalnych użytkowników.
Adrian Czarnota
Najnowsze komentarze