Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Jeszcze o psie

05.10.2010 00:00 red
Po opublikowaniu w ubiegłym tygodniu listu naszego czytelnika, dotyczącego potrącenia psa na ulicy Londzina, z naszą redakcją skontaktował się Piotr Jaworski, krajowy inspektor Towarzystwa Opieki na Zwierzętami.
O zdarzeniu na ulicy Londzina dowiedzieliśmy się od naszych czytelników. Jeden z nich był świadkiem potrącenia zwierzęcia i ścigał kierowcę pojazdu. Powiadomił policję i spisał numery rejestracyjne. „Pies najwyraźniej by nauczony, że jak samochody stają, można pomiędzy nimi przebiec na drugą stronę ulicy. Niestety, w momencie gdy przebiegał przez drogę, kierowca vw wolno ruszył. Piesek został wciągnięty między koło i zderzak. Pomimo przeraźliwych pisków psa kierowca nie raczył się zatrzymać. Przeciągnął pieska kilka metrów aż zwierzę wypadło spod auta. Pies był chyba bardzo połamany bo był nienaturalnie wygięty do tyłu. Zjechałem na prawy pas machając jednocześnie facetowi żeby się zatrzymał. Ten,  jak zauważyłem w jego lusterku wstecznym, wykonał lekceważący gest ramionami i ruszył do przodu” – pisał w liście pan Mariusz. Mundurowi odnaleźli jedynie auto sprawcy, pod szpitalem przy ulicy Gamowskiej. Nie mogąc dłużej czekać odstąpili od interwencji.  Kilka godzin później kierowca polo zgłosił się sam na komendę  policji. Skończyło się na pouczeniu.
 
Inspektorzy poproszą o wyjaśnienia
 
– To oburzające – mówi  Piotr Jaworski, krajowy inspektor Towarzystwa Opieki na Zwierzętami, który skontaktował się z nasza redakcją. – Jeśli już dojdzie do potrącenia zwierzęcia, kierowca ma wręcz obowiązek zatrzymania się i udzielenia pomocy. Zgodnie z przepisami, powinien wezwać odpowiednie służby. Wiadomo, że nikt na miejsce nie będzie ściągał weterynarza, choć to byłoby najlepsze rozwiązanie. Wystarczy powiadomić policję lub straż miejską. Zamierzamy jako towarzystwo wystąpić do Komendy Powiatowej Policji w Raciborzu o wyjaśnienia, dlaczego kierowca nie został ukarany. Sprawa jest o tyle dziwna, że świadek podał wszystkie swoje dane i jest gotów wszystko potwierdzić. To pokazuje doskonale podejście w naszym kraju do takich zdarzeń. Niestety, dla wielu osób zabicie czy okaleczenie psa to nadal błahostka  – mówi Jaworski.
 
List
 
Do naszej redakcji nadeszły również listy. Oto jeden z nich. „Będąc wieloletnią czytelniczką Nowin Raciborskich, przeczytałam w ostatnim wydaniu wtorkowym „List do redakcji’’ dotyczący potrącenia pieska na ul. Ks. Londzina. Wraz ze znajomymi postanowiliśmy napisać do redakcji w odpowiedzi na zaistniałą sytuację. Jesteśmy oburzeni  tak haniebnym zachowaniem mężczyzny, ( …) oraz tym, że policja zakończyła swoją pracę tylko na pouczeniu. Nie dziwię się również właścicielowi psa, który nie zgłosił jego zaginięcia. Analizując ostatnie zdarzenie zapewne kara za niedopilnowanie psa byłaby wyższa niż jego zabicie. Pochwalamy jednocześnie zachowanie Pana Mariusza W., który nie został obojętny na krzywdę pieska i zaraz zareagował – pisze pani Ola.
 
Serce dla jeża
 
„Sama wracając samochodem do domu widzę przejechane jeże, koty, psy, nie jest to widok radosny dla oczu. Zwierzęta nie są świadome zagrożenia na drodze, a tym bardziej nie są w stanie stawić czoło nadjeżdżającemu samochodowi. Czy to tak dużo zatrzymać się na chwilę, zwolnić? By miały szansę przejść. Pamiętam sytuację kiedy kobieta zatrzymała samochód na drodze, wyszła z pojazdu by zabrać jeża z ulicy i przenieść go w bezpieczne miejsce. To jest zachowanie godne pochwały i ludzkiej postawy.  Apelujemy jednocześnie do czytelników, którzy są świadkami potrąceń, by spisywali numery rejestracyjne samochodów. Starali się zapobiegać takim sytuacjom. Jesteśmy w stanie to zmienić.  Prosimy również o wsparcie osób potępiających ludzką „znieczulicę’’, by wspólnymi siłami domagać się sprawiedliwej kary dla tego kierowcy. Nie dopuśćmy do tego by któregoś dnia, wracając do domu zobaczymy naszego futrzaka w kałuży krwi, tylko dlatego, że takim ludziom uszło to bezkarnie. Zapewniamy, że Wasze pupilki poparłyby tą akcje w 100%, podpisując się pod nią czterema łapami – czytamy w liście czytelniczki.
 
Niespodzianka
 
Na miejsce potrącenie wezwano w końcu raciborskie służby komunalne. Okazuje się, że sprawca całego zamieszania nie został uśpiony, bo jego stan jest stosunkowo dobry. – Zwierzę najadło się strachu. Teraz chcemy zadbać o jego zdrowie. Jest szansa, że za tydzień zostanie wystawiony do adopcji – mówi nam pracownik schroniska. Pies, którego spacer po ulicy Londzina odbił się echem nawet w stolicy jest najprawdopodobniej bezdomny, bo do tej pory nie zgłosił się po niego właściciel. Wszystkie osoby, które chciałyby dać zwierzakowi nowy dom i bezpiecznie przeprowadzać go przez ulicę mogą zgłosić się w schronisku przy ulicy Komunalnej w Raciborzu.
 
(now)
  • Numer: 40 (959)
  • Data wydania: 05.10.10