Niedziela, 28 lipca 2024

imieniny: Aidy, Innocentego, Marceli

RSS

Pożarów u nas nie ma i oby tak dalej

07.09.2010 00:00 e.Ż
Nie spektakularne akcje ani liczba wyjazdów do pożarów wyróżniają OSP Strzybnik. Chlubą tej jednostki jest piękna zabytkowa sikawka konna.

„Bogu na chwałę, ludziom na pożytek” – taki napis, w języku niemieckim, widnieje na zabytkowej sikawce i takie hasło przyświeca też miejscowym strażakom.

Sikawka trafiła do Strzybnika, do ówczesnego właściciela majątku – barona von Bishofshausen – w 1912 r. Miała służyć do celów gaśniczych na jego obiektach. W 1934 r., kiedy we wsi powstała Ochotnicza Straż Pożarna, baron przekazał jej ów sprzęt. Była to pompa ręczna na tłokach. Służyła strażakom przez lata. W 1957 r. na powiatowych zawodach pomp ręcznych w Szymocicach udało się nawet wywalczyć pierwsze miejsce. W nagrodę za wygraną OSP Strzybnik otrzymała motopompę M 200. Na pierwszy samochód przyszło strażakom czekać do 1980 r. Było to auto marki Lublin, pozyskane z OSP Rudnik. Po czterech latach, kiedy nieekonomiczne lubliny zostały wycofane, miejscowy GOK udostępnił jednostce nyskę, która służyła jej 10 lat. Po nysce przyszedł czas na żuka, którym straż jeździ do dnia dzisiejszego.

Żuk musi wystarczyć

– Nie mamy innego auta, ale to mała wioska, licząca około 400 mieszkańców, więc wystarcza. Za to strażaków jest u nas dużo, z drużyną młodzieżową – 48 ochotników. W tym roku powstała też u nas drużyna żeńska, która weźmie udział w zawodach w Sławikowie – mówi Nikodem Musioł, prezes OSP Strzybnik, który działa w straży już 52 lata. – Jestem tu najstarszym strażakiem, ale mamy tu też dużo młodzieży. Ci, którzy biorą udział w akcjach gaśniczych, mają od 17 do 24 lat – dodaje prezes. Jednostka może się poszczycić wieloma dyplomami z zawodów pożarniczych, w których od 1957 r. regularnie bierze udział. Najwięcej pucharów strażacy przywożą jednak z zawodów sikawek konnych. Dlatego też bardzo dbają o ten unikalny już i cenny sprzęt. Sikawka jest obecnie w trakcie odnowy. – Chcemy ją przywrócić do dawnej świetności, żeby wyglądała tak jak kiedyś. Zdaniem dyrektora Muzeum Pożarnictwa w Mysłowicach, w Polsce są zaledwie dwie takie sikawki. Na zawodach zawsze dostajemy za nią najwięcej punktów – twierdzi Łucjan Ferdyn, naczelnik OSP Strzybnik.

Budują remizę

Obecnie ważną dla strażaków sprawą jest też rozpoczęta niedawno budowa nowej remizy. Stara wybudowana została w 1962 r. jako magazyn na sprzęt rolniczy, który zaadaptowano na siedzibę OSP. – Za miesiąc nowy budynek ma już być w stanie surowym. Będzie tu duża świetlica wiejska, garaż, zaplecze – mówi Nikodem Musioł. Zadanie, warte około 520 tys. zł, finansuje Unia Europejska i gmina. – Najważniejsze teraz dla nas to dokończyć tę remizę. Wtedy wreszcie ta pompa nie będzie się podziewała gdzieś po prywatnych garażach. Znajdzie odpowiednie miejsce, a w starej remizie chcemy zrobić izbę pamięci. Będziemy się starali pościągać z innych jednostek, a następnie pokazywać ten dawny sprzęt – dodaje prezes.

Błyszczące hełmy

Zresztą już teraz zabytkowa sikawka ze Strzybnika reprezentuje gminę na różnych zawodach i pokazach, głównie w Jastrzębiu Zdroju i Bieńkowicach. – Raz, jak jechaliśmy na pokaz, pogubiliśmy koła. Ale grunt, że dojechaliśmy – wspominają z uśmiechem strażacy. Dzięki pomocy gminy udało się zaopatrzyć strzybnickich strażaków w stroje wzorowane na tradycyjnych i błyszczące hełmy. Tak wyposażona jednostka często organizuje pokazy w szkołach. – Współpraca z gminą dobrze nam się układa. Jak coś potrzeba, to idziemy do wójta i, w granicach rozsądku, zawsze dostajemy to, czego nam potrzeba – zaznacza prezes.

Pomagają Rudnikowi

OSP Strzybnik ściśle współpracuje też z jednostką z Rudnika. Teraz, kiedy ta ostatnia znalazła się w trudnej sytuacji z powodu braku samochodu, który straciła podczas akcji w tegorocznej powodzi, Strzybnik użycza jej jak trzeba swojego żuka. – Do akcji raczej nie jeździmy, bo nie mamy czym, ale w zamian świetnie reprezentujemy gminę na różnych uroczystościach. Byliśmy np. na 100-leciu OSP w Markowicach – opowiada Łucjan Ferdyn.

Pożarów... nie ma

Kolejną chlubą dla Strzybnika jest spokój jaki tu panuje, jeśli chodzi o bezpieczeństwo przeciwpożarowe. – Ostatni większy pożar był tu chyba ze 30 lat temu i oby tak dalej – mówi z dumą prezes. – Myślę, że to dzięki temu, że połowa naszej młodzieży należy do straży. Jest wśród nich duża świadomość. Profilaktyka przeciwpożarowa jest u nas na takim poziomie, że na szczęście nic złego się nie dzieje – uzupełnia naczelnik.

(e.Ż)

___

Władze OSP Strzybnik

Pierwszym komendantem straży został wybrany Józef Hnida, który sprawował tę funkcję do 1963 r. Od tej pory naczelnikiem jednostki był Nikodem Musioł, także późniejszy prezes, który pełni tę funkcję do dnia dzisiejszego. Naczelnikiem obecnie jest Łucjan Ferdyn, a skarbnikiem Jan Szwetka.

  • Numer: 36 (955)
  • Data wydania: 07.09.10