Sobota, 1 czerwca 2024

imieniny: Jakuba, Hortensji, Gracjany

RSS

Premiera Światowa

03.08.2010 00:00 red
Zmieniła się zapaśnicza mapa polski. Racibórz pretenduje do miana stolicy tej dyscypliny w kraju. Tutejszy klub MKZ UNIA Bardzo udanie wywiązał się z roli gospodarza prestiżowego turnieju – 53. Memoriału Władysława Pytlasińskiego.

Pięć lat temu ta sama impreza – określany mianem małych mistrzostw świata turniej zapaśniczy w „klasyku” – gościła w tym samym obiekcie. W międzyczasie halę zmodernizowano i teraz goście są pod wrażeniem wyglądu areny Memoriału Pytlasińskiego. – To poziom europejski, gospodarze mogą starać się o każde zawody – uważa Andrzej Supron, jedna z legend polskich zapasów, obecnie działacz PZZ.
– Przyznaliśmy organizację memoriału raciborskiej Uni, bo mapa zapaśnicza kraju zmieniła się. Tutaj jest klub, który wygrał ligę krajową, a w mieście jest obiekt, który traktujemy strategicznie, bo umieściliśmy tu ośrodek przygotowań olimpijskich. Postawiliśmy też na miejscowych działaczy, bo tworzą zgrany zespół i konsekwentnie realizują plan rozwoju naszej dyscypliny – mówił Krzysztof Kłosek, który od dwóch lat kieruje PZZ. Robi to społecznie, na co dzień pracując w branży telekomunikacyjnej.
Zapasy w Polsce nigdy nie były popularniejsze od futbolu czy siatkówki. Gdy sukcesy w Atlancie, na igrzyskach w 1996 roku odnosił Ryszard Wolny, zapaśnicy byli uwielbiani przed media. Teraz, mimo, że kanałów sportowych przybyło, trudno szukać relacji z zawodów na matach. Działacze związkowi starają się więc o obecność dyscypliny w ogólnokrajowej telewizji. – Ale dostrzegamy, że ważniejszym medium jest internet, a nam zależy aby docierać do młodzieży. Przeprowadzamy więc transmisje na żywo za pośrednictwem sieci – przyznał prezes Kłosek.
Prezes zapaśniczego związku żałował jedynie, że nie udało się stworzyć tzw. hali rozgrzewkowej przy oddaniu odnowionego obiektu OSiR-u. – Od prezydenta Raciborza dowiedziałem się, że miejscowa uczelnia planuje przebudować stary budynek fabryczny znajdujący się obok. To da możliwość organizacji w mieście jeszcze większych wydarzeń sportowych – przekonywał prezes PZZ. Poza tym zdziwiło go, że siedziska w hali nie mają oparć, co obniża komfort kibicowania. – Ale to drobiazgi. Ogólnie to wypada pochwalić modernizację tej hali – podsumował.
– Co zrobiliście z tą halą? Prezentuje się znakomicie – pod wrażeniem zmodernizowanego obiektu przy ul. Łąkowej byli przyjaciele Ryszarda Wolnego, raciborzanina trenującego kadrę narodową „klasyków”. On nie narzekał na gorąco panujące wewnątrz, choć inni zauważali, że w tak gorące dni jak pierwsza nie dziela sierpnia obiekt radzi sobie nienajlepiej. – Sporty walki są trudne – mówił gospodarz areny Jerzy Kwaśny sugerując, że zapaśnik musi wylać sporo potu rywalizując na macie. – Hala służy głównie w sezonie jesienno-zimowym, wtedy problemów z wentylacją nie będzie – stwierdził.
Poziom sportowy oceniono jako wysoki. Oto najlepsi: kat. 55 kg – Jani Haapamaki (Finlandia); kat. 66 kg –  Migran Arutuynyan (Rosja); kat. 84 kg – Nenad Zugaj (Chorwacja); kat. 120 – Dremiel Byers (USA); kat. 60 kg – Ivo Angelov (Bułgaria); kat. 74 kg – Edward Babak (Sobieski Poznań); kat. 96 kg – Melonin Noumonvi (Francja); Drużynowo zwyciężyła Rosja przed Finlandią i Ukrainą. Polska była 8 (na 23 sklasyfikowane państwa).

M. Weidner


AMERYKANIN PISAŁ RELACJE Z RACIBORZA

Egzotyczny dziennikarz
William May (na zdj. z trenerem Ryszardem Wolnym) jest wolnym strzelcem dziennikarskim pracującym na „Pytlasińskim” dla zapaśniczej federacji w Japonii. To Amerykanin zamieszkały w Czechach, blisko Pragi. – Tam gdzie występują japońscy zawodnicy, tam jadę by opisać ich start – wyjaśnił. Racibórz odwiedził po raz drugi, pięć lat temu był tu także na zapaśniczym memoriale. – Teraz wasza hala jest imponująca, pamiętam ją z poprzedniej wizyty jako obiekt starego typu – powiedział nam. W Japonii zapasy są dużo popularniejsze niż w Polsce. – Jednak nie ma co liczyć, że u was czy w Japonii ta dyscyplina zyska na znaczeniu tak jak w Rosji czy Iranie, gdzie zapasy są sportem narodowym – uważa May.

„Polski” medal
Najlepiej z kadry Ryszarda Wolnego zaprezentował się Ormianin Edward Babak, starający się o polski paszport. Zwyciężył w finale Bułgara. – Widać, że ma za sobą armeńską szkołę. Ostatnie dwa miesiące nie walczył, więc tym bardziej cieszy, że tak dobrze wypadł – podkreślał trener reprezentacji. Na podium gratulował zapaśnikom zastępca prezydenta Raciborza Wojciech Krzyżek.


Jak możecie tak SĘDZIOWAĆ

Ryszard Wolny zły na sędziów
Jak to w zapasach bywa, gdy o wyniku walki decyduje się przy stoliku zamiast na macie, emocje sięgają zenitu. Do ostrej wymiany zdań doszło pod koniec drugiego dnia zawodów. Trener Polaków nie krył zdenerwowania gdy decyzją sędziów Przemysław Malinowski przegrał z Białorusinem walkę o 3 miejsce. Gdy arbiter wskazał przeciwnika Polaka, Wolny energicznie ruszył do stołu sędziowskiego. Rzucał przekleństwami w stronę działaczy krajowego związku. Z trybun wspierali go podopieczni z kadry. Była to bowiem ostatnia szansa na medalowe miejsce dla Polaka (Ormianin, który zdobył złoto w turnieju reprezentował jedynie polski klub). – Nasz reprezentant faulował przeciwnika aż 8 razy. Na 1 czy 2 faule sędziowie mogli przymknąć oko, ale w tym przypadku nie mogli inaczej postąpić. Trener Ryszard Wolny nie miał racji w tym przypadku – tłumaczył werdykt Andrzej Głaz, sekretarz generalny Polskiego Związku Zapaśniczego. Po ogłoszeniu wyników Głaz musiał wysłuchać też pretensji jednego z kibiców, który zarzucił arbitrom, że „źle sędziują”.

  • Numer: 31 (950)
  • Data wydania: 03.08.10