Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Ikona nie jest rzemiosłem

03.08.2010 00:00 red
Ikony są nie po to, aby cieszyły oko, ale, by otwierały na rzeczywistość duchową, tak potrzebną w dzisiejszym rozchwianym świecie – uważa Grzegorz Tomasiak, autor ikon.

Jego batalia z ikonami, jak sam mówi o swojej pracy, trwała dokładnie 365 dni. W tym czasie powstał cykl 14 prac.
Grzegorz Tomasiak jest absolwentem edukacji artystycznej w zakresie sztuk plastycznych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydziału Pedagogiczno-Artystycznego w Kaliszu oraz Instytutu Sztuki w raciborskiej PWSZ. – Ikoną interesuję się od dawna. Fascynowała mnie tempera, prace precyzyjne – opowiada artysta. – Kiedy w połowie lat 90. szukałem literatury polskiej, nie było nic na temat ikon. Z biegiem lat nabierałem doświadczenia, wiedzy. Kulminacyjnym punktem były studia na PWSZ. Tam spotkałem dra Kazimierza Frączka. Tam też zdecydowałem, że na dyplom wykonam ikony, ale były bardziej frywolne, współczesne. W Kaliszu podchwyciłem pomysł ks. Jacka Skorniewskiego, żeby wykonać cykl ikon do kaplicy w Nędzy – dodaje. Jego 14 ikon powstawało przez rok. Przedstawiają apostołów. Wernisaż wystawy odbył się 27 lipca w Pocysterskim Zespole Klasztorno-Pałacowym w Rudach.

Kolory wiele znaczą

Podczas krótkiego wykładu artysta opowiedział o skomplikowanym procesie tworzenia ikon. Słuchacze usłyszeli o kowczegu, który ma symbolizować łódkę przypływającą z innego świata, szpongach, gruntowaniu desek i o architekturze, która w ikonach jest... odwrotna. Młody artysta z zapałem opowiadał o żmudnym grawerowaniu i przygotowaniu pigmentów, o nakładaniu kolorów i złoceniu. – Kolory są bardzo istotne. Każdy kolor szat ma swoje znaczenie, uwarunkowany jest jakimiś życiowymi przejściami. Obecnie nie ma problemu z przygotowaniem pigmentów, ale gdybym się tym zajął w XVI w., zdobycie wszystkich pigmentów zajęłoby mi kilka lat – opowiadał Grzegorz Tomasiak.

Imprezy niena miejscu

Charakterystyczne dla ikon jest to, że nie mają cienia. Jednak, jak podkreśla artysta, nie tylko technika w tym przypadku jest ważna. – Ikona nie jest rzemiosłem. To wymaga samozaparcia i wyrzeczeń. Dlatego podczas pracy rezygnowałem np. z imprez w akademiku. Po prostu nie wypadało. Ikona to jest sakrum, wymaga skupienia, modlitwy. Ortodoksyjni artyści z nikim wtedy nie rozmawiają. Ja wychodzę z założenia, że rozmowa z drugą osobą może pomóc. Nie wyrzucę kogoś z pracowni, bo chcę się modlić. Ale na pewno warto się skupić, wyciszyć – przyznaje Grzegorz Tomasiak.

Dał ikonę papieżowi

Mimo młodego wieku artysta ma na swoim koncie wiele sukcesów w różnego rodzaju konkursach. Jego prace plastyczne znajdują się w wielu krajach, m.in. w Watykanie, gdzie w 2004 r. miał okazję wręczyć papieżowi Janowi Pawłowi II ikonę Matki Boskiej Pokornej Rudzkiej. Wystawa ikon w rudzkim opactwie będzie czynna w każdy weekend do 30 września. Prace Grzegorza Tomasiaka można będzie też oglądać w Walii i Niemczech. A jakie plany ma on sam? – Mam wizję, żeby dalej się kształcić. Obecnie szukam też pracy – mówi świeżo upieczony absolwent.  

(e.Ż)

 

  • Numer: 31 (950)
  • Data wydania: 03.08.10