Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Piorun wleciał mi przez okno

22.06.2010 00:00 woj
W nocy z niedzieli na poniedziałek, gdy wszyscy smacznie spali w domu, uderzył piorun. Mieszkańcy z początku myśleli, że ktoś podpalił petardę, lecz szybko się zorientowali, że to coś poważniejszego.
Pani Gizela Kasza mieszka na parterze kamienicy. W feralną noc była świadkiem niesamowitego zjawiska. – Gdy leżałam w łóżku obudził mnie huk. To piorun wleciał mi przez okno. Widziałam jasna kulę, która latała po pokoju. Po momencie uderzył w dekoder satelitarny i zniknął. W pierwszej chwili nie umiałam wydobyć z siebie słowa – wspomina. W kamienicy zapadła ciemność, po wielkim zgiełku zgasło światło. Pani Gizela szybko zdała sobie sprawę co się stało, chwyciła za telefon. Zadzwoniła pod numer alarmowy Miejskiego Zarządu Budynków, który jest podany na klatce schodowej.
 
Nocna akcja
 
– Pani w słuchawce dziwiła się, że w ogóle była burza. Ja jej powiedziałam, że coś walnęło, jest ciemno i mi się kable palą. W odpowiedzi usłyszałam, że ona spróbuje zadzwonić na pogotowie techniczne i do mnie oddzwoni – mówi mieszkanka kamienicy. Po 20 minutach nie było odzewu. Mieszkańcy w międzyczasie zebrali się w holu domu wspólnie myśląc co robić. Każdemu piorun spalił sprzęty elektroniczne i bali się o dalsze straty. Drugi telefon. Odbierająca zgłoszenie powiedziała, że brak prądu po burzy to normalna sprawa i nie będą po to wzywać elektryka. Pani Gizela owszem, może prosić o jego przyjazd, ale będzie trzeba za to zapłacić. Jeszcze w lekkim szoku pani Gizela się zgodziła, mając na względzie bezpieczeństwo swoje i reszty lokatorów. Jej mieszkanie było zadymione a w kamienicy panował mrok.
 
Około 3.00 w nocy przyjechał pracownik MZB. Sprawdził korki i pomimo szczerych chęci nie mógł więcej pomóc. Zawiadomił pogotowie techniczne, które za niedługo przyjechało. Uruchomili stację trafo na zewnątrz budynku, przywracając prąd w kamienicy. Pani Gizeli kazali jednak na razie niczego nie włączać.
 
Liczenie strat
 
Na drugi dzień przyjechał kolejny pracownik z MZB. Wkręcił korki w mieszkaniu na parterze i powiedział, że wszystko w porządku. – Powiedział mi jeszcze, że nie mam pozwolenia na antenę satelitarną i to ona jest przyczyną. Ale ten piorun wleciał przez okno więc nie uderzył bezpośrednio w antenę – tłumaczy pani Gizela. W jednym z jej pokoi cały czas wysiada żarówka, podobną sytuację zauważył u siebie sąsiad, Damian Juraszek. Gdy wzeszło słońce, wszyscy zrozumieli co zabrał im żywioł. Łączne straty materialne mieszkańców kamienicy wynoszą ok. 10 tys. zł. Spaliły się telewizory, dekodery, komputer i inne sprzęty.
 
– W poniedziałek zadzwoniłam na straż pożarną. Chciałam uzyskać potwierdzenie tego uderzenia pioruna. Będzie nam to potrzebne do dokumentacji przy zgłaszaniu szkód. Odpowiedzieli mi, że to nie należy do ich obowiązków – mówi Barbara Krzykała, mieszkanka kamienicy.
 
Przyczyna
 
Zdaniem lokatorów powodem tylu strat jest brak instalacji odgromowej na budynku. Winą za ten stan obarczają swojego zarządcę, którym jest MZB. – Gdyby piorun uderzył w dach to byłby pożar. Nasz budynek jest wyższy od sąsiadujących. Kto nam ubezpieczy takie mieszkania bez instalacji odgromowej? – pyta Barbara Krzykała. Wspólnie wystosowali pismo do MZB i władz miasta, w którym wymieniają straty i proszą o zajęcie korzystnego stanowiska. – Nie stać nas na nowe sprzęty. Wiemy, że to dużo pieniędzy, ale może chociaż nam część oddają – zastanawiają się mieszkańcy. Zdaniem inspektora budowlanego instalacja odgromowa w tym budynku nie jest wymagana. Z Kamienica nr 37 przy ul. Głubczyckiej nie zalicza się do żadnej kategorii obiektów, objętych obowiązkową ochroną odgromową. – Dzisiejsze przepisy są tak skonstruowane, że w starych budynkach, w których kiedyś nie montowano instalacji odgromowych, a dziś wymaga się takich zabezpieczeń, zarządca nie jest zobowiązany do jej natychmiastowego montażu. Powinien to zrobić przy najbliższym remoncie np. dachu – tłumaczy Gabriel Kuczera, dyrektor Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Raciborzu. Inspektor dziwi się jednak, że wyładowanie elektromagnetyczne zniszczyło sprzęty w całej kamienicy. Według niego powinny temu zapobiec obwody w instalacji elektrycznej. Dzieli się instalację całego budynku na kilka części, które są zabezpieczone i oddzielone bezpiecznikami. Awaria w jednym nie wpływa na działanie drugiego.Warto zaznaczyć, że na dachu kamienicy są szczątki starej instalacji odgromowej. Mieszkańcy twierdzą, że prawdopodobnie zniszczała ze starości i rdzy.
 
Sprawa w toku
 
Dyrekcja MZB zapewnia, że nie będzie uciekać od odpowiedzialności cywilnej. – Wysłaliśmy już pismo do mieszkańców. Prosimy w nim o przedstawienie dokumentów z ekspertyzą  specjalisty stwierdzającego, że ich szkody są wynikiem zbyt wysokiego napięcia w instalacji elektrycznej budynku. To umożliwi nam rozmowę z ubezpieczycielem, od którego możemy oczekiwać odszkodowań – wyjaśnia Andrzej Migus, dyrektor MZB. Zarząd jest bowiem ubezpieczony od podobnych okoliczności. Nie ważne skąd w instalacji budynku wziął się tak wysoki prąd, MZB zapewnia, że bierze odpowiedzialność za nią i za szkody wynikłe z jej wadliwego działania. – Na miejscu był nasz inspektor nadzoru, cały czas zbieramy informację. Musimy wypełnić wszystkie procedury ubezpieczyciela, aby móc pomóc mieszkańcom – dodaje dyrektor. Instalacje satelitarne, zamontowane samodzielnie nie są objęte opieką MZB. W sprawie braku instalacji odgromowej szef zarządu z ul. Batorego odwołał się do przepisów prawa budowlanego, zgodnie z którymi budynek nie wymaga piorunochronów.Finał sprawy nie nadejdzie pewnie szybko. Pomimo pełnej gotowości do współpracy mieszkańców oraz zarządu, sprawa prawdopodobnie utknie w biurze ubezpieczyciela.
 
(woj)
  • Numer: 25 (945)
  • Data wydania: 22.06.10