Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Lodowisko mamy za darmo

02.02.2010 00:00 acz
– Powierzchnia drogi dojazdowej do parkingu przypomina wzburzony ocean, którego wody nagle zostały ścięte przez 100-stopniowy mróz – mówią mieszkańcy ulicy Opawskiej.
Nie ma dnia aby do naszej redakcji nie dzwoniły osoby, które skarżą się na wielocentymetrową zmarzlinę przed swoimi domami. O ile kwestia odśnieżania chodników nie pozostawia wątpliwości kto się nimi powinien zajmować, o tyle z lodem na drogach wewnętrznych już nie jest to takie oczywiste. Również  w tej sprawie do naszej redakcji napisał Krzysztof Woźniak, który mieszka w pobliżu raciborskiego „trójkąta bermudzkiego” czyli terenu przy ulicy Opawskiej, o którym już dawno zapomnieli administratorzy i służby miejskie. – Cała rzecz dotyczy okolicy skrzyżowania ulicy Opawskiej ze Staszica – około 30 metrów od tego skrzyżowania znajduje się wjazd na parking publiczny. Droga ta przecina ten parking, aby następnie obok garaży i szkoły nr 13 połączyć się z ulicą Staszica. Razem z ulicą Opawską i Staszica tworzy więc coś w rodzaju trójkąta – niestety chyba bermudzkiego, ponieważ jest on całkowicie pomijany przez odpowiednie służby miejskie – pisze nasz czytelnik.
 
Szlak dla rajdowców
 
Popularny skrót z Opawskiej na Staszica każdej zimy sprawia kierowcom kłopoty. – Mieszkam w okolicach tego parkingu i niestety sytuacja powtarza się co rok – po większych opadach śniegu parking i drogi dojazdowe, zarówno od strony Opawskiej, jak również Staszica, są pozostawione własnemu losowi. Nie wiem dlaczego tak jest, ponieważ parking jest publiczny, więc odpowiada za niego samo miasto, podobnie jak drogi dojazdowe do niego. Tak jakoś dziwnie wygląda, jakby miasto kończyło się na ulicy Wojska Polskiego, natomiast to co jest dalej, nie jest już traktowane jako jego teren i nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności za niego – wyjaśnia Krzysztof Woźniak. – Samochód na tym odcinku zachowuje się  zupełnie nieprzewidywalnie i skręca w losowym kierunku, silnik wyje, systemy antypoślizgowe nic nie mogą zdziałać. Taki samochód może łatwo uderzyć w nieodległą ścianę budynku przy ul. Staszica, a nawet – co jest bardziej niebezpieczne – w przypadkowego przechodnia. Dodatkowo wystające nierówności powodują, że samochód kołysze się i może uderzyć podwoziem o lód. Kogo wówczas należy obciążyć kosztami naprawy? – pyta. Blokami wokół „trójkąta” w większości gospodaruje firma Domestica, jej szef Dawid Budek wyjaśnia, że kwestia własności drogi jest dość skomplikowana. – Kiedy jeszcze pracowałem w Miejskim Zarządzie Budynków, odśnieżaliśmy tę drogę. Teraz, gdy działają tu wspólnoty, sytuacja się skomplikowała. Przez ten teren przebiegają granice własności, ale zdecydowana większość wspomnianej drogi należy do gminy – wyjaśnia zarządca.
 
Taksówkarze tańczą na lodzie
 
Na kilkudziesięciocentymetrową zmarzlinę narzekają również kierowcy taksówek, którzy  nie potrafią wyjechać z oblodzonego postoju. Miejsca postojowe przy ul. Mickiewicza, Polnej i przy PKS-ie, są nieodśnieżone. Zalega na nich gruba warstwa lodu. Na postoju przy ul. Gamowskiej taksówkarze sami poprosili, aby ten kawałek ulicy odśnieżył szpital, przy okazji usuwania śniegu ze swojego terenu. – Jak miasto dba o podległe sobie ulice, widać najlepiej na przykładzie tej jego wizytówki, jaką jest ulica Mickiewicza przy PKP. Cztery razy dzwoniłem do straży miejskiej, bez skutku. Samochody, które przejeżdżają po lodowych bryłach obok naszych taksówek, rzuca na wszystkie strony. Obawiamy się, że uderzą w nasze wozy i uszkodzą je – mówi Wiesław Szulc, taksówkarz z Radio Taxi. – Płacimy podatki, oczekujemy więc, że będzie porządek. Nasi klienci wychodząc z taksówek, wchodzą prosto na oblodzone powierzchnie, tracąc równowagę – dodaje Bogdan Huras, szef firmy Radio Taxi.
 
Miasto nie chce karać siebie
 
– Taksówkarze mają zgodę na prowadzenie działalności w tych miejscach. Sami więc powinni sobie odśnieżyć swoje miejsca postojowe. W przypadku, gdy chcieliby, żebyśmy to my zrobili, musieliby za to zapłacić, chyba, że gmina zajęłaby inne stanowisko. Poza tym, kiedy nasze przedsiębiorstwo miałoby usunąć śnieg i lód, skoro taksówkarze non stop tam stoją? Noc nie wchodzi w rachubę, bo wtedy jest tak silny mróz i powierzchnia lodu jest tak twarda, że jest to praktycznie niemożliwe – odpiera zarzuty taksówkarzy Elżbieta Nowara, wiceprezes Przedsiębiorstwa Komunalnego w Raciborzu, które wygrało przetarg na świadczenie usług odśnieżania miasta w ramach akcji zima.
 
– Jesteśmy oburzeni stanowiskiem Przedsiębiorstwa Komunalnego. Z jakiej racji to my mamy odśnieżać ten fragment ulicy?! Co innego gdyby był zamknięty dla innych pojazdów i gdybyśmy mieli dzierżawę postoju albo wyłączność na użytkowanie tego odcinka ulicy. Ale przecież wszyscy tamtędy jeżdżą! Miasto nam daje licencję, a my płacimy podatki. To obowiązkiem miasta jest więc oznakowanie tego terenu jako miejsca postojowego taksówek i utrzymywanie go w należytym porządku. Dlatego będziemy nadal chodzić po urzędach i domagać się odśnieżenia – mówi Bogdan Huras.
 
– Zamiast zaraz po opadach śniegu odśnieżyć niewielkim pługiem parking i drogi dojazdowe, zostawia się wszystko na pastwę losu zakładając, że kierowcy wjeżdżają na takie tereny na własną odpowiedzialność. Odśnieżenie jest na pewno mniej kosztowne od operacji usuwania lodu, którą należałoby teraz podjąć. Komuś jednak nie chce się nic robić albo udaje, że nie widzi żadnych problemów. Nie wspomnę już o straży miejskiej, która przecież powinna sprawdzać stan odśnieżania dróg i chodników. Ale ponieważ parkingi i drogi należą do miasta, to jaki interes miałoby miasto w karaniu samego siebie? – dodaje Woźniak.
  
(acz), (e)
  • Numer: 5 (929)
  • Data wydania: 02.02.10