Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Armia się odwdzięcza

19.01.2010 00:00 ma.w
– Facet bez wojska to nie facet – mówili na spotkaniu rodzice żołnierzy. Na służbę ojczyźnie oddawali trzech, a nawet sześciu synów.
W starostwie uhonorowano sześcioro rodziców, których synowie pełnili służbę wojskową. Armia podziękowała im medalami.
 
W uroczystości, która odbyła się 13 stycznia w sali obrad rady powiatu, wzięli udział starosta z prezydentem Raciborza. Mirosław Lenk podarował rodzicom żołnierzy po książce o dziejach miasta.
 
Julia i Władysław Kyrczowie
 
W wojsku służyło aż sześciu ich synów. Pani Julia urodziła jeszcze dwie córki, razem z mężem wychowywali w Gródczankach (gmina Pietrowice Wielkie) ośmioro dzieci.  Adam, Janusz, Roman, Leszek, Andrzej i Marcin rozjechali się do jednostek po całej Polsce. Większość z nich służyła w wojsku 2 lata, najmłodszy „załapał” się na krótszy okres służby. – Wszyscy są wspaniali, jako dzieci i później młodzieńcy zawsze się nas słuchali – wspominają rodzice zaproszeni przez Wojskową Komendę Uzupełnień na uroczystość do starostwa. Małżonkowie Kyrcz pracowali w PGR. – Ciężko było ale się wyżyło – wspomina Julia.  Jej i mężowi przyznano złoty medal.
 
Anna i Józef Heisigowie
 
To para z Markowic, która posłała do armii Romana, Rafała i Krzysztofa – do Raduczy, Torunia i Ciechanowa. W domu zostały jeszcze trzy córki. – Okropnie żal się robiło jak wyjeżdżali – łezka kręci się w oku pani Anny. Mówi, że tych łez co wylała za chłopcami, to na „Odrę by starczyło”. Mąż przyznaje, że synowie wrócili bardziej męscy. – Wyszli dużo na lepsze, wychowało ich to wojsko – twierdzi Józef Heisig.
 
Sylwia i Jacek Rybarzowie
 
Koszalin, Ostródę i Szczecin zwiedzili raciborzanie: Rafał, Michał i Paweł odbywając służbę w wojsku. – Gdy się dowiadywali, że muszą odsłużyć, przyjmowali to normalnie, nie było kombinowania. Armia to dobra rzecz, wrócili stamtąd dorośli – uważa ojciec.
 
Magdalena Machecka
 
Mama żegnała swoich chłopców gdy udawali się  do jednostek w Szczecinku, Wędrzynie i Ostrowie Wielkopolskim. Adam, Andrzej i Henryk – dwaj pełnili roczną służbę, najstarszy spędził w mundurze dwa lata. – Jeden z synów trafił na okres powodzi w Polsce. Miał dużo roboty przy usuwaniu jej skutków – wspomina pani Magdalena. Dodaje, że wojsko nie musiało dyscyplinować jej synów „bo zawsze były z nich dobre chłopaki”.
 
Krystyna Rusin
 
Z jej domu w szeregi wojska wstąpili: Zbigniew, Andrzej i Marek. Piotr też został powołany, ale wrócił po przysiędze. – Ja służyłem w stanie wojennym, muszę przyznać, że było ciekawie. Szkoda, że na ten medal trzeba było czekać ćwieć wieku – uważa syn Andrzej.
 
Grażyna i Janusz Marcyanikowie
 
– Chłopcy wrócili z armii bardzo obowiązkowi, wojsko im służyło – uważa matka Wojciecha, Lesława i Romana. Drugi syn służył w batalionie reprezentacyjnym. – Najgorzej było na unitarce, ale złych chwil się nie pamięta, zostają dobre – uśmiecha się Wojciech. Jego dziadek spędził  w wojsku pół życia.
 
Wojaczek zachęca, lenk będzie pośrednikiem
– Medale tym ludziom się należą, tylko nie o wszystkich wiemy, że się kwalifikują. Staramy się te informacje wyławiać – przyznaje major Wacław Wojaczek z Wojskowej Komendy Uzupełnień w Rybniku. Armia od trzech lat aktualizuje swoją sieć komputerową, dzięki której gromadzenie danych m. in. na temat zasłużonych dla ojczyzny rodziców jest łatwiejsze. – Można się do nas zgłosić z wiedzą na temat swojej rodziny czy znajomych, zajmiemy się resztą – deklaruje major z WKU. Pomocą służy prezydent Raciborza. – Moi urzędnicy chętnie pomogą, proszę się zgłosić z tym do mnie osobiście, przyjmuję mieszkańców we wtorkowe popołudnia. Chętnie przekażę dane do Rybnika – twierdzi prezydent Raciborza Mirosław Lenk, podobnie jak starosta Adam Hajduk – oficer Wojska Polskiego. W tym roku na miejsce wręczania odznaczeń wybrano starostwo z racji na udział mieszkańców z gmin. W 2009 medale wręczono w miejskim USC.
 
(ma.w)
  • Numer: 3 (927)
  • Data wydania: 19.01.10