Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Sztuka przy ulicy Długiej, nie Długów

15.09.2009 00:00
Do 29 września w Raciborskim Centrum Informacji podziwiać można rzeźbę i malarstwo w wykonaniu dwóch mieszkańców Kuźni Raciborskiej.
Wystawa oficjalnie otwarta została w środowy wieczór, 9 września, a na jej wernisażu nie zabrakło autorów: Andrzeja Pochopnia i Franciszka Malechy, którzy powiedzieli kilka słów o swoich pasjach i chętnie odpowiadali na pytania przybyłych. – Jest to 12. wystawa w tym roku od stycznia. Chcemy pokazywać naszych regionalnych artystów, którzy często są słabo znani – rozpoczęła dyrektor RCK Janina Wystub. – Myślę, że miejsce przy Rynku, na ulicy Długiej, którą teraz często nazywa się ulicą Długów ze względu na ilość banków, które przy niej powstały, dobrze nadaje się na prezentowanie prac regionalnych artystów. Trafiają tu nie tylko mieszkańcy naszego miasta, ale także ci, którzy odwiedzają Racibórz – dodała.
 
Pochopień rzeźbą interesował się już w czasie studiów. – Fascynowały mnie góry, kapliczki przydrożne i wtedy postanowiłem spróbować własnych sił najpierw w korze, potem w drewnie – wspominał artysta. – Jednak praca zawodowa i życie rodzinne przerwały tę działalność. Pasja odezwała się ponownie dopiero w 1990 roku, gdy przez 4 miesiące mieszkałem w hotelu sam, bez rodziny, czekając na mieszkanie. Nuda spowodowała, że znów zacząłem tworzyć, tym razem głównie płaskorzeźby i tryptyki – dodał. Pan Pochopień żałował, że nie mógł zaprezentować w Raciborzu wszystkich swoich prac – wiele przedstawionych zostało na prezentowanych w RCI zdjęciach. – Moje prace rozproszyły się po świecie. Są w muzeach polskich i włoskich, galeriach państwowych i prywatnych, a jedna nawet pływa po morzach i oceanach na statku handlowym Politechnika Śląska  – mówił.
 
– Wszystko, co robię, to robię spontanicznie – rozpoczął swoją wypowiedź drugi z wystawiających swoje prace – Franciszek Malecha. Na jego obrazach oglądać można różne zwierzęta, głównie konie. – W młodości chciałem zostać weterynarzem i zająć się hodowlą koni, ale mieszkałem w dużym mieście, w Katowicach, szukałem zarobku i wybrałem pracę w przemyśle, jednak pasja po latach się odezwała – mówił.
 
(JaGA)
  • Numer: 37 (909)
  • Data wydania: 15.09.09