Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

List do redakcji

15.09.2009 00:00
Szanowny Panie Redaktorze!
 
Bardzo niechętnie zabieram ponownie głos w sprawie ks.prałata Carla Ulitzka wywołana niejako do odpowiedzi przez pana Pawła Newerlę listem opublikowanym w „Nowinach”.
 
Celem mojego wystąpienia nie była recenzja Pana książki ani też podważanie wiarygodności faktów przytaczanych przez Pana w swojej pracy.To pozostawiam historykom, którzy być może znają dzieje Raciborszczyzny z innego punktu widzenia. Najważniejszą rzeczą, którą chciałabym podkreślić, jest fakt, że ksiądz prałat Carl Ulitzka nie był zwykłym dobrotliwym proboszczem ze Starej Wsi, lecz doświadczonym i wytrawnym politykiem. Polecam np. lekturę „Katolika’’ 27 październik 1931, artykuł „Zjazdy katolickich akademików niemieckich w Gliwicach”, gdzie ks. Ulitzka jasno określa swoje poglądy.
 
Trudno znaleźć kogoś, kto mógłby się pochwalić, że słuchał kazań i wystąpień ks. Ulitzki. Taka osoba musiałaby mieć ze sto lat i cieszyć się doskonałą pamięcią, ja pamięć mam dobrą i świetnie pamiętam, co mówił mój Ojciec. Jestem, można powiedzieć, świadkiem z drugiej linii. Podkreślam więc raz jeszcze, że ksiądz Ulitzka nie kochał Polaków, a Śląsk chciał zjednoczyć pod rządami Niemiec. Co do wyników głosowania w Brzeziu, to zgodnie z moją wiedzą, wg relacji mego Ojca, Polska wygrała plebiscyt 28 głosami. Niemcy bezprawnie doliczyli sobie głosy niemieckich pracowników i urzędników zatrudnionych w majątku ziemskim będącym własnością miasta Racibórz. Gdy fakt ten wyszedł na jaw, stał się podstawą protestów strony polskiej i interwencji dr Kostka, o czym pisałam w pierwszym piśmie. Gdyby, tak jak Pan twierdzi, plebiscyt w Brzeziu legalnie wygrali Niemcy, nie pozwoliliby odebrać sobie obszaru, na którym miasto Racibórz miało świetnie prosperujący majątek ziemski i uroczy zakątek wypoczynkowy połączony z miastem lipową aleją (dzisiejszy Widok). Wobec ujawnienia nieprawidłowości, nie mieli innego wyjścia.
 
Na koniec nieco o moim Ojcu. Był Pan uprzejmy zauważyć, że nie spotkał się Pan nigdzie ze wzmiankami o Józefie Jendrzejczyku. Owszem, nie wymieniają Go w podręcznikach historii, ale ja najlepiej wiem, co zrobił dla Polski. Gestapo w Raciborzu też wiedziało... Niedługo minie 70 lat, jak wezwano go na przesłuchanie i aresztowano. Zasługi mego Ojca docenił również Wojciech Korfanty. Do dziś w archiwum rodzinnym przechowuję podziękowanie „za dzielność i wierną służbę około połączenia prastarej ziemi śląskiej z Rzeczpospolitą Polską. Bytom dnia 3 maja 1921 r. Komisarz Rządu Polskiego – Wojciech Korfanty. W tym samym duchu wyraził swe uznanie dr. Józef Rostek. Polecam również lekturę pozycji, której Pan jest współautorem „Raciborzanie Tysiąclecia,/, gdzie na stronie 59 może Pan przeczytać wzmiankę o Józefie Jendrzejczyku. Wprawdzie wkradł się tam błąd zecerski, bo winno być „utrzymywał ścisły kontakt z dr. Rostkiem, który był naczelnikiem Wydziału Zdrowia Publicznego przy Województwie Śląskim Reszta jednak jest zgodna z prawdą. Nie sądzę, by udało mi się Pana przekonać, ale być może tekst ten dostarczy Panu tematu do przemyśleń o historii Raciborza i jego okolic z innego punktu widzenia.

Żyjemy obecnie w innym czasie i innej Europie, innej demokracji, dlatego ponawiam swój apel do Pana i innych: Szukajmy tego, co nas łączy a nie dzieli! Ciszej nad tą trumną!
 
Na tym kończę, zaznaczając, że nie czuję się powołana do dalszych dyskusji.
 
Z wyrazami szacunku Helena Jędrzejczyk-Burek
 
I jeszcze jedno. Pana książkę „Dzieje Raciborza i jego dzielnic” uważam za interesującą. Brakuje mi tam jednak adnotacji, że w nazwę Brzezia zmieniono na Hohenbirken z inicjatywy nauczyciela Piegzy.
  • Numer: 37 (909)
  • Data wydania: 15.09.09