Kierowcy, opamiętajcie się!
Przejście znajduje się przy głównej drodze, nieopodal szkoły. Niestety, drogą krajową nr 45, na prostym odcinku, kierowcy „prują jak szaleni”. Sytuacja jest na tyle niebezpieczna, że zdarzają się wypadki. Ostatni miał miejsce przed wakacjami. Na pasach potrącono dziecko, które szło akurat ze szkoły. – To główna droga, bardzo ruchliwa i nikt się nie stosuje do przepisów – ubolewa Roman Herber, sołtys Bieńkowic. Dlatego też Rada Sołecka wspólnie z dyrektorem szkoły od lat zabiegała o dodatkowe oznakowanie i sygnalizację świetlną.
Obecnie przejście jest oznakowane, na początku sierpnia pojawiły się tu pulsujące światła. Zasilane są energią słoneczną, sfinansowane zostały przez Urząd Gminy Krzyżanowice. – Jest to dobre rozwiązanie, bo ostrzega, że jest przejście przy szkole, a przechodzi tamtędy mnóstwo dzieci nie tylko z Bieńkowic, ale i z Bolesławia. Dobrze, że udało się tego dokonać jeszcze przed rokiem szkolnym. Mam nadzieję, że poprawi to bezpieczeństwo w tym miejscu – mówi Roman Herber. Zdaje sobie jednak sprawę, że bardziej skuteczne byłoby czerwone światło włączane „na żądanie” lub fotoradar, który ostudziłby zapędy zbytnio spieszących się kierowców. – Chcę jeszcze pisać w tej sprawie do Komendy Powiatowej Policji. Nieoficjalnie wiem, że jest taka możliwość, ale nie ma pieniędzy na ten cel – dodaje sołtys.
Dariusz Krawczyk, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Bieńkowicach, znaczącej poprawy nie widzi. – Nadjeżdżający kierowcy wiedzą o przejściu dla pieszych, oznakowanie jest dobre, ale nie zatrzymują się i chociażby postawić dziesięć migających światełek, nic się nie zmieni – twierdzi. Jego zdaniem sytuację poprawiłaby sygnalizacja świetlna na żądanie. Tymczasem rozmowy z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad nie przynoszą większych rezultatów. Udało się jedynie zmienić oznakowanie, a i to dopiero po interwencji posła. – Musi się zmienić mentalność kierowców. Kiedy był odbiór sygnalizacji świetlnej, motocyklista pędził przez przejście z prędkością 150 km/godz. Kiedyś też miałem przypadek, że przeprowadzałem grupę dzieci przez pasy, a samochód wjechał między dzieci, bo nie chciało mu się czekać, aż wszyscy przejdą. Cieszę się, że cokolwiek drgnęło, że przejście jest coraz lepiej oznakowane, ale nie wiem, czy to będzie miało jakiś wpływ na zachowanie kierowców – kończy dyrektor.
(e.Ż)
Najnowsze komentarze