Od guzików po walizki
Do państwa Janusza i Anny Kaweckich ściągają nie tylko mieszkańcy Raciborza i okolicznych wiosek. Przyjeżdżają również stali klienci z Gliwic i jeszcze bardziej oddalonych miast.
Mieszczący się przy ulicy Mickiewicza zakład państwa Kaweckich kojarzą chyba wszyscy raciborzanie. To tu można naprawić zepsuty parasol, zamek błyskawiczny czy torebkę.
Właściciele nie mogą narzekać na brak klientów. – Przychodzą do nas wszyscy, od najmłodszych po najstarszych – mówi pani Anna. I rzeczywiście, w czasie kilkunastu minut po odbiór naprawionych rzeczy przyszły trzy osoby.
Pan Janusz tłumaczy, że sukces przedsięwzięcia tkwi w niskich cenach i dostosowaniu się do potrzeb klientów. – Gdyby jakiś młody człowiek chciał przejąć nasz zakład i tylko z niego się utrzymywać, musiałby zwiększyć ceny o co najmniej sto procent – przekonuje właściciel. – My jesteśmy na emeryturze i tylko sobie dorabiamy – dodaje.
Zakład państwa Kaweckich istnieje od 1968 roku. Najpierw znajdował się przy ulicy Długiej. Pod koniec lat siedemdziesiątych został przeniesiony do obecnego, malutkiego lokalu, w którym można obsłużyć nie więcej niż dwóch klientów na raz bo tylko tyle osób się tu zmieści. Kiedyś zakład ten należał do cechu krawieckiego, wraz ze zmianami gospodarczymi stał się prywatną własnością państwa Kaweckich.
„Usługi różne” – głosi napis na szyldzie nad drzwiami. Trudno trafniej określić to, co robią państwo Kaweccy. – Wszystko zależy od tego, czego potrzebują klienci – wyjaśnia pani Anna. – Kiedyś zajmowaliśmy się głównie obciąganiem guzików, naprawianiem lalek i długopisów – wspomina. Dziś najpopularniejsze są parasole – trudno zliczyć, ile wisi ich na ścianach malutkiego lokalu. Ale nie tylko one naprawiane są przy ulicy Mickiewicza. – Kiedyś przyszła do nas pani z prośbą o naprawę uchwytu walizki na kółkach – wspomina pan Janusz zapytany o najdziwniejszą rzecz, jaką reperował.
Choć pani Anna i pan Janusz ciągle mają pełne ręce roboty, mówią, że latem nie ma wielkiego ruchu. Sezon na naprawy jest wiosną i jesienią – pogoda jest wtedy zmienna, częściej trzeba używać parasoli, a więc i częściej trzeba je naprawiać. Niestety, na razie nie znalazł się nikt, kto zechciałby państwu Kaweckim pomagać i kontynuować ich dzieło. – To musiałby być ktoś, kto naprawdę to lubi i chce to robić – mówi pan Janusz.
Paweł Świerczek
Najnowsze komentarze