Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Wakacje z oszustem

26.05.2009 00:00
Zbliżają się wakacje a z nimi okres urlopów. Zastanów się dobrze, zanim wykupisz wymarzoną wycieczkę. Biuro turystyczne przy ulicy Londzina oszukało kilkanaście rodzin. Pracownica Usług Turystycznych i Biznesu wzięła kilkadziesiąt tys. złotych zaliczek, po czym zapadła się pod ziemię.

Po wakacjach został kwit

Zbliżają się urlopy, więc uważaj. Na rynku nie brakuje oszustów – również w Raciborzu.

Siedemnaście oszukanych rodzin i kilkadziesiąt tysięcy złotych bezprawnie pobranych zaliczek. To bilans działalności biura Usługi Turystyczne i Biznes, które mieściło się przy ulicy Londzina. Kilka tygodni temu raciborski sąd skazał oszustkę na karę dwóch lat więzienia. Te jednak niewiele sobie robi z wymiaru sprawiedliwości. Oszustka zapadła się pod ziemię a większość poszkodowanych do tej pory nie odzyskała pieniędzy.

– Nigdy do tej pory nie pracowaliśmy nad przestepstwem prowadzonym na taką skalę, dotyczącym organizacji wycieczek – mówi Józef Staniszewski, naczelnik wydziału do walki z przestępczością gospodarczą raciborskiej komendy policji.

56-letnia Janina Ch., z wykształcenia nauczycielka geografii, prowadziła biuro podróży przy ulicy Londzina 50. Firma od lat organizowała wyjazdy w różne rejony świata. W 2008 roku Ch. popadła w tarapaty finansowe. Mimo to nie zaprzestała przyjmowania zaliczek od klientów.

Dotarliśmy do oszukanych osób. Jak się okazuje, większość z nich korzystała już w przeszłości z usług biura a Janina Ch. była ich serdeczną przyjaciółką. – Razem z bratem ustaliłam termin wakacji. Załatwiając wczasy, dodatkowo chciałam zrobić synowi prezent z okazji ślubu, fundując im wycieczkę. W kwietniu ubiegłego roku wykupiłam w biurze Janiny Ch. wyjazd. Znałam to biuro. Korzystałam z jego usług od pięciu lat. Wykupiłam wczasy miedzy innymi dla siebie, dzieci, męża, brata i bratowej. Mieliśmy jechać do Egiptu. Wpłaciłam jako zaliczkę 6517 zł – wspomina Wieńczysława K., jedna z oszukanych osób. – W połowie lipca zauważyłam, że już niewiele czasu zostało do wyjazdu, a z biura nikt się ze mną nie kontaktuje. Udałam się do siedziby firmy, ale było zamknięte. Kilka dni później zauważyłam, że biuro opustoszało. W sąsiednich sklepach dowiedziałam się, że policja prosi o kontakt osoby, które podpisywały w ostatnim czasie umowy. Udało mi się na szczęście pojechać na wczasy z innej firmy – dodaje pokrzywdzona.

Do wyboru, do koloru

Jerzy P. chciał również pojechać na urlop z rodziną do Egiptu. Miała być słoneczna plaża, luksus i egzotyczne drinki, pozostał niesmak i rozczarowanie. Jeszcze 20 grudnia 2007 roku zapłacił firmie UTiB 500 zł. 23 stycznia dopłacił kolejne 1500 zł. Urlop miał się rozpocząć 5 czerwca. Pieniędzy do tej pory nie odzyskał. – Chcieliśmy jechać w trzy osoby. Koszt wyjazdu miał się zamknąć w kwocie 4400 zł plus opłaty lotniskowe. O problemach biura dowiedziałem się w kwietniu. Chciałem sprawę załatwić polubownie. Chodziłem do biura, ale tam ciągle słyszałem, że pieniądze są w obrocie, a Janina Ch. jest ciężko chora. Otrzymałem tylko oświadczenie, ze pieniądze otrzymam w sierpniu. Gdy pojechałem tam kolejny raz, na drzwiach wisiała kłódka. Zostało mi tylko nic nie warte oświadczenie – denerwuje się pan Jerzy.

Zofia K. straciła przez biuro przy Londzina 1500 zł. Nigdy się nie spodziewała, że może paść ofiarą oszustwa. Zwłaszcza ze strony Ch. – Jestem jej długoletnią znajomą. Wiedziałam, że organizuje wyjazd do Egiptu w czerwcu. Znałam ją dobrze. Kiedyś podżyrowałam jej nawet kredyt. Wpłaciliśmy zaliczkę. To był błąd – przyznaje.

Ch. oszukiwała nie tylko na wycieczce do Egiptu. Mamiła klientów wyjazdami do Bułgarii czy Chorwacji. Iwona J. miała spędzić wczasy na Majorce. Wpłaciła 3800 zł. Wyjazd nie doszedł do skutku. Lista oszukanych obejmuje kilkadziesiąt nazwisk.

Nie ma skazanej, nie ma pieniędzy

Policjanci nie mieli łatwego zadania. W sprawie przesłuchano kilkadziesiąt osób. Jeszcze podczas śledztwa Janina Ch. podpisywała oświadczenia, w których zapewniała, że zwróci pokrzywdzonym całość pieniędzy. Na podpisie się skończyło. Biuro prawnie stało na męża Janiny Ch. Zbigniewa. Jednak sąd nie miał wątpliwości, że to ona odpowiada za oszustwo i świadomie pobierała kolejne zaliczki, wiedząc, że do wyjazdu najprawdopodobniej nie dojdzie. Kłopoty biura zbiegły się w czasie z rozstaniem małżeństwa Ch. Mimo to mężczyzna wziął kredyt i zwrócił trzem rodzinom wpłacone pieniądze. W tym samym czasie Janina Ch. zapadła się pod ziemię. Nie przyjmowała wezwań na rozprawę.

Po kilku miesiącach odwlekania procesu sędzia podjął decyzje o przeprowadzeniu rozprawy pod nieobecność oskarżonej. Ch. pod ciężarem potężnego materiału dowodowego przyznała się do winy. Sąd Rejonowy w Raciborzu skazał ją na karę dwóch lat więzienia. Wyrok uprawomocnił się 19 marca. Sędzia warunkowo zawiesił wykonanie kary pozbawienia wolności na okres czterech lat. Dodatkowo Janina Ch. przez cztery lata nie będzie mogła prowadzić działalności związanej z organizacją i sprzedażą usług turystycznych. Poza tym musiała zapłacić grzywnę w wysokości 2000 zł i zwrócić zaliczki kilkunastu rodzinom – w sumie 44 tysiące złotych.

Poszkodowani nadal czekają na zwrot pieniędzy. Tymczasem Janina Ch. zapadła się pod ziemię. Oszustki od kilku miesięcy szuka również policja. Jak dotąd bezskutecznie.

Adrian Czarnota

  • Numer: 21 (893)
  • Data wydania: 26.05.09