Jeden drugiemu musi popuścić
Państwo Kostkowie poznali się na weselu. Drużbowali razem, pani Gerda była ze strony pana młodego, a pan Eryk ze strony młodej pani. Przypadli sobie do gustu i po dwóch latach „chodzenia” wzięli ślub. Było to
25 kwietnia – cywilny, i dwa dni później kościelny. – Wesele było jak na te czasy huczne, bo podwójne. Tego samego dnia za mąż wychodziła moja siostra, więc goście byli z trzech stron. Wesele było w naszym domu, w Łęgu, skąd pochodzę – wspomina pani Gerda. – Muzykanci przyjechali do Nędzy pociągiem, a dalej jechali „baloniokiem” – dodaje z uśmiechem pan Eryk. Kostkowie mają dwoje dzieci – Urszulę i Romana, a także troje wnucząt. Oboje aż do emerytury pracowali w Rafamecie. Jaki jest ich sposób na doczekanie wspólnie tak pięknego jubileuszu? – Jeden drugiego musi zrozumieć – mówi pani Gerda. – Po prostu jeden zawsze musi popuścić – dodaje jej mąż.
Złoty jubileusz hucznie świętowali z całą rodziną, bo też okazja była nie byle jaka. – Ani mąż ani ja nigdy nie żałowaliśmy przez tyle lat, że jesteśmy razem – zapewnia Gerda Kostka.
(e.Ż)
Najnowsze komentarze