Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Zabija nas wilgoć

05.05.2009 00:00
W siedem osób tłoczą się na czterdziestu metrach kwadratowych zawilgoconego mieszkania. Trójka dzieci jest alergikami. Najmłodszy Piotruś już dwa razy chorował na zapalenie płuc. – Boję się o dzieci – mówi Roman Dombek. Urzędnicy tłumaczą, że są bezsilni.


Boję się o dzieci

Roman Dombek mógłby już od kilku tygodni mieszkać w nowym mieszkaniu przy ulicy Zamoyskiego. Zamianę lokali wstrzymuje nazwisko jego byłej żony na dokumentach najmu. Kobieta wyprowadziła się cztery lata temu, zostawiając mężczyznę z dwójką dzieci. Nie płaci alimentów a słuch po niej zaginął.

Roman Dombek ożenił się ponownie. Utrzymuje siedmioosobową rodzinę. – Mamy co jeść, jednak warunki, w jakich mieszkamy nie spełniają jakichkolwiek standardów – mówi mężczyzna. Dombkowie od pewnego czasu zmagają się z wszędobylską wilgocią. Na ścianach pojawiła się pleśń. Troje dzieci jest alergikami i ciągle przyjmuje leki. Najmłodszy, sześciomiesięczny Piotruś już dwa razy w ostatnich miesiącach złapał zapalenie płuc.

Bojąc się o rodzinę, Roman Dombek zaczął interweniować w Miejskim Zarządzie Budynków, do którego należy kamienica przy ulicy Skłodowskiej. W mieszkaniu odbyła się wizja lokalna. Według urzędników to Dombkowie źle dbają o mieszkanie. – Sama obecność lokatorów jest źródłem wilgoci – zwraca uwagę w piśmie Urszula Romaniewska-Staniek, kierownik oddziału gospodarki miejskiej. – W trakcie codziennych czynności takich, jak gotowanie, pranie, suszenie – do powietrza dostają się duże ilości pary wodnej, która wykrapla się w najzimniejszych miejscach. Bardzo ważny jest ciągły proces wentylacji. Ponadto informuję, że pranie należy suszyć w pomieszczeniach wspólnego użytku do tego przeznaczonych, w tym przypadku strychu – dodaje kierowniczka.

– To bzdury, wietrzymy mieszkanie, a okap nad kuchenką pracuje cały czas – mówi żona pana Romana. Ojciec piątki dzieci przez wiele miesięcy szukał chętnego, który zgodziłby się na zamianę mieszkania. Wreszcie los się do rodziny uśmiechnął. Samotny mężczyzna mieszkający przy ulicy Zamoyskiego obejrzał mieszkanie Dombków i wyraził zgodę na zamianę. Fatalny stan ścian nie przeraził go, bo i tak liczył się z remontem. Gdy przyszło do załatwienia formalności, pojawił się problem. Do czasu wykreślenia pierwszej żony Romana Dombka z dokumentów najmu nie można nic zrobić z mieszkaniem. – Jestem w kropce. Dzieci mi chorują, a nie możemy się stąd wyprowadzić ze względu na przepisy. Usłyszałem, że mam iść do sądu. Sprawa zajmie najmniej trzy miesiące i to pod warunkiem, że ustalę jej adres. W innym przypadku będzie się to ciągnęło w nieskończoność; ja nawet nie wiem, w jakim kraju ona przebywa – denerwuje się Roman Dombek.

Stanisław Borówka wyjaśnia, że ma związane ręce. – My tylko wypełniamy polecenia urzędników. Współczuję tym Państwu, ale sam nie mogę im przydzielić innego mieszkania – ubolewa Borówka.  – Nie ma wątpliwości, że rodzina Dombków powinna otrzymać inny lokal. Zagęszczenie w obecnym mieszkaniu jest zbyt duże – mówi Janusz Tarasiewicz, pełnomocnik Krajowego Związku Lokatorów i Spółdzielców. – Brak centralnego ogrzewania na pewno nie pomaga w walce z wilgocią, ale problem może leżeć jeszcze gdzie indziej. Fachowiec powinien się przyjrzeć wentylacji w mieszkaniu, za którą odpowiada zarządca budynku. Ja kiedyś miałem podobny problem. Wmawiano mi, że grzyb w mieszkaniu pojawił się z mojej winy. Jak się okazało, wentylacja była wadliwa a moje ogrzewanie i wietrzenie nic nie dawało – dodaje.

Jak tłumaczy Barbara Krzos-Kulasza, naczelnik Wydziału Lokalowego w raciborskim magistracie, urząd robi wszystko, aby pomóc Dombkom. – Nie przeskoczymy prawnych przeszkód. Pan Roman musi najpierw uregulować swoją sytuację rodzinną. Niedawno chcieliśmy mu pomóc w zamianie mieszkania. Załatwiliśmy nawet opinię prawną. Jednak sprawa utknęła w martwym punkcie – wyjaśnia naczelniczka.

Adrian Czarnota

  • Numer: 18 (890)
  • Data wydania: 05.05.09