Biznes na skansenie
Co wyjechało ze skansenu?
Nikt nie wie, ile perełek techniki wyjechało z rudzkiego skansenu. Ich wartość może dochodzić do miliona złotych.
Na rok więzienia skazał raciborski sąd Janusza G., prezesa Towarzystwa Miłośników Kolejki Wąskotorowej, który w lutym 2004 roku przywłaszczył sobie ponad kilometr torów wąskotorówki.
To już kolejny wyrok w sprawie Janusza G. W marcu 2007 roku ten sam sąd skazał go również na rok więzienia za przywłaszczenie zabytkowej lokomotywy LXD2. Prezes towarzystwa sprzedał ją w sierpniu 2002 roku szczecińskiej firmie Trans Consulting. Lokomotywa była warta co najmniej 13 tysięcy złotych. Na tej samej rozprawie sąd rozpatrywał sprawę przywłaszczenia ponad kilometra torów. Janusz G. od wyroku się wówczas odwołał i sąd okręgowy ostatni zarzut skierował do ponownego rozpatrzenia w Raciborzu.
Oddali złom
Po ponad rocznym procesie prezes TMKW znów usłyszał wyrok. Sąd uznał, że G. jako prezes towarzystwa, działając w krótkich odstępach czasu, w wykonaniu z góry powziętego zamiaru dokonał przywłaszczenia powierzonych mu szyn linii kolejki wąskotorowej.
Szyny o długości 1128 metrów zostały zdemontowane a następnie sprzedane. Sama wartość „złomowa” takiego odcinka to 23 tysiące złotych. G. sprzedał je, mimo iż należały do gminy Kuźnia Raciborska. Sprawa wyszła na jaw w marcu 2004 roku. Wtedy to urząd miejski otrzymał informację o demontażu szyn w rudzkich lasach. Wysłane na miejsce pracownice potwierdziły, że brakuje potężnych odcinków toru. Janusz G. tłumaczył, że zabezpiecza je w ten sposób przed kradzieżą. Szyny trafiły do raciborskiego przedsiębiorstwa Kolzam. G. tłumaczył, że miał za nie dostać podobną ilość szyn nieco innego typu, nie potrafił jednak przedstawić jakichkolwiek dokumentów dotyczących transakcji.
Ostatecznie Kolzam dostarczył do skansenu kolejki w Rudach tylko 600 metrów szyn, w dodatku uszkodzonych. Burmistrz miasta, nie pozwalając na dalszą sprzedaż majątku gminy, rozwiązał ze skutkiem natychmiastowym umowę dzierżawy z TMKW.
Biznes na historii
W ciągu pięciu lat wymiar sprawiedliwości udowodnił Januszowi zaledwie dwa przypadki dysponowania własnością gminy. Przez lata, gdy TMKW dzierżawiło skansen kolejki w Rudach, z dziewięćdziesięciu zabytkowych pojazdów dziś zostało zaledwie kilkanaście. Gdzie się podziały pozostałe lokomotywy i wagony? – Najprawdopodobniej zostały sprzedane przez pana G. prywatnym firmom lub zezłomowane – mówi zorientowany rozmówca, który przez lata pracował z G. w skansenie. – Ciężko określić ich wartość, bo w większości to zabytki. Ale biorąc pod uwagę cenę samego złomu, ktoś mógł zarobić na tym ponad milion złotych – dodaje.
Pracownicy wspominają, że zabytkowe lokomotywy były cięte palnikami w chwilę po wjechaniu na teren skansenu. Co dziś się dzieje z ogromną częścią taboru wąskotorówki? To, co nie zostało sprzedane za granicę i prywatnym firmom, niszczeje w pobliskiej Stanicy. To tu TMKW znalazło swoiste przytulisko.
Prezes ma czas
– Staramy się powoli odkupywać stamtąd elementy maszyn. Współpraca nie jest łatwa. Chcemy uczynić ze skansenu w Rudach prawdziwą perełkę, jednak na razie musimy doprowadzić ją do stanu sprzed lat. Za mojej kadencji nie wyjedzie stąd nawet jedna śrubka. Brakuje nam maszyn, które stąd zniknęły – mówi Jarosław Łuszcz, który opiekuje się skansenem z ramienia gminy.
Sąd zobowiązał Janusza G. do wpłacenia na konto urzędu gminy 23 tysięcy złotych z tytułu naprawienia szkody. To nie pierwszy wyrok prezesa TMKW zobowiązujący go do pokrycia spowodowanych przez siebie strat w majątku gminy. W chwili obecnej również odwleka uprawomocnienie się wyroku. Na zapłatę ostatniej sumy ma trzy lata. – Do tej pory od pana G. na konto urzędu nie wpłynęła nawet złotówka – zapewnia Rita Serafin, burmistrz Kuźni Raciborskiej. Ostatni wyrok jeszcze się nie uprawomocnił.
Gmina Kuźnia Raciborska przejęła w 1994 roku zabytkową stację i lokomotywownię Rudy z niezbędnym do prowadzenia ruchu taborem. Administracją obiektów zajęło się Towarzystwo Miłośników Górnośląskiej Kolei Wąskotorowej, nie wykorzystując jednak szansy uruchomienia ruchu pasażerskiego. Do 1999 roku nieeksploatowany szlak został w wielu miejscach rozkradziony przez złodziei, jednakże równocześnie dzięki inicjatywom lokalnych samorządów, firm prywatnych i działaniom Stowarzyszenia Miłośników Kolei w Katowicach pojawiła się szansa odbudowy i przywrócenia ruchu na linii. W połowie 2000 roku przejezdne były kilkukilometrowe odcinki pomiędzy stacją Rudy a stacjami Stanica i Paproć, a współgospodarzem rudzkiej stacji stało się Stowarzyszenie Miłośników Kolei z Katowic, które wykonało ogromną pracę przy renowacji taboru i oczyszczaniu torowisk, z własnych środków odnowiło także mały hotelik na terenie stacji. Na początku roku 2001 członkowie Stowarzyszenia zostali jednak bezceremonialnie wyrzuceni ze skansenu przez dzierżawcę terenu, a opiekę nad skansenem przejęło ponownie Towarzystwo Miłośników Górnośląskiej Kolei Wąskotorowej. W listopadzie 2002 roku skansen sprzedał do Niemiec lokomotywę Lxd2-358 przekazaną w 1994 roku gminie przez PKP. Obecnie przeciwko prezesowi TMGKW toczą się postępowania karne, samo stowarzyszenie zaś zostało w 2005 wyrzucone ze skansenu przez władze gminy Kuźnia Raciborska. Opiekę nad skansenem Rudy przejęło Towarzystwo Służby Ochrony Zabytków Kolei. TMGKW znalazło swoiste przytulisko za miedzą, w gminie Stanica, gdzie obecnie niszczeje kolekcja zabytkowych pojazdów przekazanych na rzecz TMGKW przez różne instytucje, w tym majątek gminy Racibórz.
Adrian Czarnota
Najnowsze komentarze