Ja też go spotkałam…
„Ja też Go spotkałem” to tytuł konkursu zorganizowanego przez Szkołę Podstawową nr 4 w Raciborzu na najciekawsze wspomnienia związane z osobą patrona tej placówki, czyli ks. Stefana Pieczki. Mogli wziąć w nim udział wszyscy, którzy mieli okazję spotkać w swoim życiu księdza Pieczkę. Konkurs ogłoszony został w zeszłym roku, w listopadzie, a w tym numerze prezentujemy najlepszą pracę autorstwa Anny Sokołowskiej, której gratulujemy zwycięstwa.
Nie tytuły, nie godności, urzędy czy funkcje świadczą o wielkości człowieka, lecz prostota i zdolność zjednywania sobie ludzi, postawa służebna.
Tak trudno dziś zrozumieć człowiekowi drugiego człowieka, tak trudno dostrzec niejednokrotnie przez pryzmat własnych spraw prawdziwe potrzeby bliźnich, zarówno te materialne, jak i wyższego rzędu, leżące w swetrze ducha.
Doskonale rozumiał swoją misję ks. proboszcz Stefan. To była naprawdę służba Bogu i ludowi, z którego tytuł wzięty i dla którego był ustanowiony.
Nie myślał prawie wcale o sobie. W każdym czasie szukał sposobności nie tylko do tego, by być jak najbardziej dla drugich, ale można było się łatwo domyśleć, że szukał ciągle jeszcze czegoś, co można by w całej parafii, w całym Raciborzu ulepszyć, wprowadzić, zmienić czy upiększyć. Nie przeszkadzały mu w tym godności, tytuły, zaszczyty, którymi go obdarzono - był po porostu sobą, chodź na pewno nie dla siebie. Nikogo nie chciał urazić, poniżyć, odesłać ze swoimi problemami. Nigdy niczego nie narzucał, a jak trzeba było to i prosił.
„Był gościem w moim domu. Chwalił moje wypieki, wspierał mojego męża w chorobie, chociaż sam już był chory. Mówił: proszę się trzymać, nie poddawać się, ja też się nie poddaję.” W tych słowach było tyle otuchy i optymizmu.
Moi synowie byli ministrantami. Ksiądz Pieczka pomógł synowi w tym trudnym okresie, kiedy potrzebował Romów, był dla niego wielkim autorytetem. Mówił: „Romek, jeśli mas, problemy z kolegami, przyjdź do mnie, porozmawiamy.”
Kiedy odwiedzili nas goście z Ukrainy, ksiądz Stefan przybył z wizytą kolędową. Już wtedy cierpiał, ale nie okazywał tego. Rozmawiał z nimi szczerze na temat ich życia, a nawet zaoferował im pomoc. Chałwę przywiezioną z Ukrainy nazwał „czekoladą Gorbaczowa”. Nigdy nie tracił humoru. Chwile spędzone z nim wspominam do dzisiaj.
Ksiądz Stefan Pieczka to wspaniały człowiek, wspaniały ksiądz, pełen prostoty, mądrości i umiłowania drugiego człowieka. Kiedy mam kłopoty z moimi dziećmi, modlę się do Niego, proszę Go o pomoc w rozwiązywaniu problemów. Wierzę, że jest blisko Boga.
To wspaniałe, że Szkoła nr 4 w Raciborzu obrała imię tak wspaniałej postaci. Myślę, że tradycją stanie się przekazywanie informacji na temat księdza Stefana, organizowanie tego typu konkursów. Nie możemy nigdy zapomnieć o takiej postaci, Człowieku.
Dziękujemy mu za wszystko.
Anna Sokołowska
Tak trudno dziś zrozumieć człowiekowi drugiego człowieka, tak trudno dostrzec niejednokrotnie przez pryzmat własnych spraw prawdziwe potrzeby bliźnich, zarówno te materialne, jak i wyższego rzędu, leżące w swetrze ducha.
Doskonale rozumiał swoją misję ks. proboszcz Stefan. To była naprawdę służba Bogu i ludowi, z którego tytuł wzięty i dla którego był ustanowiony.
Nie myślał prawie wcale o sobie. W każdym czasie szukał sposobności nie tylko do tego, by być jak najbardziej dla drugich, ale można było się łatwo domyśleć, że szukał ciągle jeszcze czegoś, co można by w całej parafii, w całym Raciborzu ulepszyć, wprowadzić, zmienić czy upiększyć. Nie przeszkadzały mu w tym godności, tytuły, zaszczyty, którymi go obdarzono - był po porostu sobą, chodź na pewno nie dla siebie. Nikogo nie chciał urazić, poniżyć, odesłać ze swoimi problemami. Nigdy niczego nie narzucał, a jak trzeba było to i prosił.
„Był gościem w moim domu. Chwalił moje wypieki, wspierał mojego męża w chorobie, chociaż sam już był chory. Mówił: proszę się trzymać, nie poddawać się, ja też się nie poddaję.” W tych słowach było tyle otuchy i optymizmu.
Moi synowie byli ministrantami. Ksiądz Pieczka pomógł synowi w tym trudnym okresie, kiedy potrzebował Romów, był dla niego wielkim autorytetem. Mówił: „Romek, jeśli mas, problemy z kolegami, przyjdź do mnie, porozmawiamy.”
Kiedy odwiedzili nas goście z Ukrainy, ksiądz Stefan przybył z wizytą kolędową. Już wtedy cierpiał, ale nie okazywał tego. Rozmawiał z nimi szczerze na temat ich życia, a nawet zaoferował im pomoc. Chałwę przywiezioną z Ukrainy nazwał „czekoladą Gorbaczowa”. Nigdy nie tracił humoru. Chwile spędzone z nim wspominam do dzisiaj.
Ksiądz Stefan Pieczka to wspaniały człowiek, wspaniały ksiądz, pełen prostoty, mądrości i umiłowania drugiego człowieka. Kiedy mam kłopoty z moimi dziećmi, modlę się do Niego, proszę Go o pomoc w rozwiązywaniu problemów. Wierzę, że jest blisko Boga.
To wspaniałe, że Szkoła nr 4 w Raciborzu obrała imię tak wspaniałej postaci. Myślę, że tradycją stanie się przekazywanie informacji na temat księdza Stefana, organizowanie tego typu konkursów. Nie możemy nigdy zapomnieć o takiej postaci, Człowieku.
Dziękujemy mu za wszystko.
Anna Sokołowska
Najnowsze komentarze