Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Zabrakło wyobraźni

26.08.2008 00:00
Cały Racibórz jest wstrząśnięty tragiczną śmiercią 23-letniego Roberta L., który 21 sierpnia utonął w nurcie Odry.

W czwartek, około godziny 5.00, policjanci z Raciborza zostali powiadomieni o samochodzie, który wpadł do wody poniżej zapory. Policję poinformowali strażnicy z pobliskich zakładów RAFAKO. Na miejsce natychmiast wysłano patrol policji oraz straż pożarną. Z tonącego pojazdu udało się wyskoczyć dwóm osobom. Trzecia nie miała tyle szczęścia, jej ciało wyłowiono 300 metrów poniżej zapory.

Świętowali całą noc

21-letni Paweł C. wraz z 18-letnim Szymonem G. i Robertem L. przyjechali nad Odrę w środę, około godziny 22.00. Mieli świętować powrót jednego z nich z Holandii. Nad wodę dojechali hondą, za kierownicą, której siedział Paweł. Samochód zaparkowali na skarpie, w pobliżu wody. Przez całą noc pili. – Jak twierdzą uczestnicy spotkania, nad ranem poszli spać do samochodu. Obudzili się już w rzece, gdy samochód tonął pod wodą wypływającą ze śluzy – mówi Mirosław Wolszczak z raciborskiej policji. Młodzi mężczyźni zostali zatrzymani. Badanie alkomatem dało wynik 1,13 i 1,63  promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

Auto na głębinie

Przez kilka godzin strażacy głowili się, jak wyciągnąć samochód spod śluzy zapory. Na miejsce sprowadzono ciężki dźwig oraz płetwonurków z Rybnika, którzy pod wodą obwiązali wrak taśmami. Samochód udało się wyciągnąć dopiero około godziny 15.00. Po wyciągnięciu hondy na brzeg do pracy przystąpili policyjni biegli. Jak twierdzili zatrzymani, samochód stoczył się w pewnym momencie do wody, mimo iż zaciągnęli ręczny i wrzucili bieg. Zabezpieczone na miejscu ślady zaprzeczają jednak tej wersji. Biegłych najbardziej interesowało położenie kluczyka w stacyjce samochodu. Ten, jak się okazało, był w pozycji przekręconej. Hamulec ręczny nie był zaciągnięty, auto miało wrzucony pierwszy bieg.

Jednak jechali

– W chwili obecnej sprawdzamy różne wersje wydarzeń. Nie można wykluczyć, że samochód był odpalony a uczestnicy imprezy robili sobie wygłupy, np. kto się zatrzyma bliżej betonowego murku – mówi policjant.

W piątek 21-latek, który w chwili tragedii siedział za kierownicą samochodu, został doprowadzony do prokuratury. – Mężczyźnie zostały postawione zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci i prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu. Pierwszy czyn jest zagrożony karą pozbawienia wolności od trzech miesięcy do lat pięciu. W chwili obecnej czekamy na wyniki ekspertyzy biegłych – wyjaśnia Danuta Kozakiewicz, szefowa raciborskiej prokuratury rejonowej.

Podejrzany 21-latek kategorycznie zaprzecza jakoby odpalał silnik samochodu. Nie bez znaczenia jest jednak fakt, że w samochodzie wystrzeliły poduszki powietrzne. – Poduszki działają tylko w momencie, gdy uruchomiony jest silnik, czyli kluczyk znajduje się w ostatniej pozycji stacyjki – wyjaśnia  fachowiec z rybnickiego salonu Honda Kucza.

Adrian Czarnota

  • Numer: 35 (854)
  • Data wydania: 26.08.08