Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Obóz z pianką

05.08.2008 00:00
Andrzej Mazur (na zdjęciu) przejechał ponad tysiąc kilometrów, by zabrać swoje córki z miejskiego obozu w Pleśnej. Jego zdaniem dochodziło tam do picia alkoholu przez uczestników obozu. Całość udokumentował aparatem fotograficznym w telefonie.

W sobotę, 26 lipca, Andrzej Mazur odebrał dramatyczny telefon od jednej z córek przebywających na obozie w Pleśnej. – Tato, zabieraj nas stąd – usłyszał w słuchawce od 16-letniej Iwony. – Wsiadłem w samochód i pojechałem po dzieci – wyjaśnia mężczyzna.

Mazurowie chcieli, aby ich dzieci naprawdę wypoczęły w te wakacje. Zapisali więc córki na trzytygodniowy obóz w Pleśnej organizowany przez raciborski magistrat. Słyszeli o nim wiele dobrego. Początek turnusu przebiegał spokojnie, jednak w ostatnim tygodniu córki zaczęły wydzwaniać do domu. – Pierwsza zadzwoniła 13-letnia Magda. Powiedziała, że chce wracać. Przyznam, że zbagatelizowałem telefon, myśląc, że to typowa dla dziecka tęsknota za domem – mówi Andrzej Mazur. Kilka dni później zadzwoniła starsza córka. – Powiedziała, że mam ją natychmiast zabrać z ośrodka, bo wszyscy wkoło chodzą pijani. Wsiadłem w samochód i pojechałem do Pleśnej – mówi zdenerwowany ojciec.

Co trzeci pił

Po przybyciu nad morze pan Andrzej porozmawiał z córkami. Według ich relacji, alkohol miał być sprzedawany nieletnim w sąsiadującym z ośrodkiem barze. – Moją wątpliwość wzbudził stan trzeźwości opiekunów i części młodzieży przebywającej w ośrodku. Wezwałem więc policję – wspomina Mazur. Dotarliśmy do notatki koszalińskiej policji z dnia 27 lipca. – Do ośrodka w Pleśnej zostaliśmy wezwani około godziny 20.30 – wyjaśnia Magdalena Marzec, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie. – Na miejscu funkcjonariusze przebadali grupę 13 uczniów oraz ich opiekuna policyjnym alkotestem. Okazało się, że czterech uczniów w wieku 15  i 16 lat spożywało wcześniej alkohol. Jak twierdzili, alkohol kupiła im nieznana osoba – wyjaśnia policjantka.

Śladowe ilości

Od ojca dziewczyn dowiedzieliśmy się, że to nie jedyny przypadek interwencji policji w miejskim ośrodku w Pleśnej. Jego zdaniem, w połowie turnusu policja zajmowała się sprawą pijanego 12-latka. Na koszalińskiej komendzie nie ma śladu takiej interwencji. Daniel Siedlok, pełniący funkcję komendanta obozu uspokaja, że to był jednorazowy incydent. – Przebadani chłopcy byli zaledwie „po użyciu alkoholu”. Alkotest wskazał niewielką wartość po przecinku. Chłopcy dostali naganę na apelu, powiadomiliśmy również ich rodziców. Tak naprawdę cała ta afera jest napędzana przez jednego człowieka – wyjaśnia komendant.

Nie polecam

Również Ludmiła Nowacka, zastępca prezydenta Raciborza, wierzy, że szefostwo ośrodka panuje nad sytuacją. – Wizytowałam niedawno nasz ośrodek w Pleśnej i mogę uspokoić, że nie ma powodów do obaw.  Uważam, że młodzież ma tam prawidłowo zorganizowany czas i właściwą opiekę. Obóz w Pleśnej to wspaniały wypoczynek dla młodzieży – zapewnia Nowacka.

Andrzej Mazur nie chce słyszeć o zaletach ośrodka „Racibórz”. W pamięci telefonu trzyma zdjęcia, które wykonał w ośrodku.  – Nie popuszczę. Byłem tam i widziałem na własne oczy, co się tam dzieje. Odradzam wszystkim pobyt na takim urlopie. Osobiście znam rodziców, którzy również zabrali swoje dziecko z tego samego turnusu przed czasem – przestrzega Mazur.

Adrian Czarnota

  • Numer: 32 (851)
  • Data wydania: 05.08.08