Za co mamy płacić?
Działkowcy z Kuźni Raciborskiej czują się coraz bardziej zniechęceni działaniami zarządu.
Maria Manderla należy do grona członków byłego ogrodu działkowego Borówka, byłej rezerwy wojskowej, później podzielonej na działki. Działkowcy doprowadzili je do użytku, płacąc za użytkowanie. Tak było ponad
20 lat. Pani Maria przejęła pole jako ugór, zaperzone i zaniedbane. Zrobiła z niego zadbaną działkę, której poświęciła czas i energię. – Ja tym żyję – mówi po prostu. Sześć lat temu Borówkę przejął Rodzinny Ogród Działkowy Krokus. Nagle okazało się, że działkowców obarczono dodatkowymi kosztami, za tzw. czyn społeczny i na budowę świetlicy. – Płaciliśmy dotąd opłatę stałą za użytkowane działki, bo to nie jest ogród, tylko zwykłe pole. Ogród powinien mieć infrastrukturę, sprzęt, dopływ wody. Wtedy wymagałoby to dodatkowych opłat, ale tu nic nie ma. Korzystamy ze swojego sprzętu, sami kupujemy nasiona, nawóz, korzystamy ze studni na swoich posesjach. Nowy prezes ani grosza nie wydał na ten teren – dziwi się pani Maria.
Użytkownicy terenu nie zgadzają się więc na dodatkowe, bezzasadne ich zdaniem, opłaty. Sprzeciw skutkuje wykluczeniem z Polskiego Związku Działkowców. Spotkało to już dwie osoby. Następna ma być pani Maria. Zarząd poinformował ją, że użytkowanie działki ma zakończyć 31 października. – Została nas już tylko garstka, a jak tak dalej będzie, zrobi się z tego terenu ugór. To taka zwykła złośliwość. Przecież nikt z zewnątrz tutaj nie przyjdzie, nie będzie chciał działki, na której nic nie ma, nawet wody – mówi Tatiana Krawczyk, inna użytkowniczka działki w Borówce. – Kością niezgody są te dodatkowe opłaty. Dlaczego mamy płacić na budowę świetlicy na Krokusie? Jest daleko, i tak nie będziemy z niej korzystać – dodaje.
Ludzi bulwersuje to, że nie wiedzą, na co właściwie idą ich pieniądze i o niczym nie decydują. – Kiedy przejął nas Krokus, prezes obiecywał, że zmieni ogrodzenie zewnętrzne i wewnętrzne. To było
6 lat temu. Niczego tu nie zrobiono. Wcześniej wspólnie decydowaliśmy, na co idą pieniądze, jak je zagospodarować. Z tego, co zostawało, dostawaliśmy nawozy. Teraz nie mamy prawa głosu. Nikt nas nie pyta, czego potrzebujemy, jakie mamy problemy, każe nam się tylko płacić – narzekają działkowiczki. – Jestem emerytką. Mając 1000 zł emerytury, człowiek się zastanawia, za co płaci. Uiszczam opłaty stałe, ale z jakiej racji mam ponosić opłaty dodatkowe, skoro o wszystko sama muszę się troszczyć? – pyta pani Maria. Podobnego zdania jest Tatiana Krawczyk. – Na tych gruntach non stop trzeba coś robić. Wykaszamy też opuszczone działki, żeby to jakoś wyglądało. To wszystko kosztuje. Zresztą nie chodzi już tylko o pieniądze, ale o to, na co one idą – mówi kobieta.
Zdesperowani działkowcy zwracali się do wojewódzkiego zarządu Polskiego Związku Działkowców, by odłączyć Borówkę od Krokusa. Okazało się, że ich kilkuosobowa wspólnota jest zbyt mała, aby funkcjonować samodzielnie. – Jeśli mamy być częścią Krokusa, to na innych zasadach, nie jako ogród, ale pole – twierdzi Maria Manderla. – Skoro jesteśmy przyłączeni do Krokusa, to chcemy, żeby część pieniędzy szła na naszą Borówkę, a nie tylko na Krokus. Tutaj przez sześć lat nie poszła ani złotówka, a przecież to nie jest chyba problem policzyć, ile z którego ogrodu trafia składek – dodaje Tatiana Krawczyk. Marię Manderlę najbardziej martwi, że ludzie się coraz bardziej zniechęcają, uprawianie ogródków przestało im sprawiać przyjemność. – Jest nas coraz mniej. Jak wszyscy zrezygnują albo ich wykluczą, to pod oknami będą tylko chwasty rosły – martwi się pani Maria. Interweniowała w Urzędzie Miejskim, który jest właścicielem terenu. – Przecież mogliby nam to dać w dzierżawę i użytkowalibyśmy ziemię jako pole, płacąc za to w urzędzie, z możliwością wykupu. Ale w gminie twierdzą, że nie ma takiej możliwości – żałuje.
Jan Staniszewski - prezes Rodzinnego Ogrodu Działkowego Krokus w Kuźni Raciborskiej.
Zgodnie z naszym regulaminem pobieramy od działkowców opłaty uchwalane przez Krajową Radę Polskiego Związku Działkowców, które wszyscy muszą płacić. Jest to opłata stała – 15 zł na rok i opłata za ziemię – wynosząca 14 gr za m kw. użytkowanego terenu. Poza tym są przewidziane prace na rzecz ogrodu – 4 godz. rocznie. Jeśli ktoś ich nie odpracuje, płaci 5 zł za każdą godzinę. Moim zdaniem nie są to duże opłaty, ja osobiście płacę więcej. Działkowcy z Krokusa płacą też opłatę energetyczną, z której użytkownicy Borówki są zwolnieni, gdyż nie ma tam wody ani prądu. Nie muszą też płacić na budowę świetlicy, co ustalono na ostatnim walnym zebraniu. Są to przepisy ustalone odgórnie, których nie uchwala żaden prezes według własnej woli, tylko prezydium krajowej rady.
(e.Ż)
Najnowsze komentarze