Akcje bez goli
Kierownik drużyny nazwał ją po meczu „przedszkolem”. O porażce przesądziły błędy w defensywie.
– Nie czarujmy się, nie mamy zespołu na IV ligę. Chłopcy ciągle płacą frycowe. Dość mam tego wszyts-kiego – mówił trener Adam Bedryj, który nie chciał skomentować kolejnego przegranego spotkania unitów. Zrezygnowany szybko opuścił stadion przy ulicy Srebrnej.
Grunwald mógł prowadzić od 3. minuty, ale później Podstawka, Tomasiak z półwoleja i dwa razy Frydryk głową mogli wpisać się na listę strzelców. Dobrze broniący w tym meczu Kubów skapitulował w 31, min gdy po rzucie rożnym nasi obrońcy nie wybili piłki i rywale strzałem z bliska objęli prowadzenie. Siedem minut później Frydryk doprowadził do remisu. Dwa razy groźnie z rzutów wolnych strzelał Cichecki. W 50. minucie goście zdobyli drugą bramkę, nie czekając aż Unia ustawi mur przy rzucie wolnym.
– Podejmowaliśmy próby wyrównania. Były dobre akcje Kapinosa, Frydryka i Rachwalskiego. Rywal mógł też podwyższyć, ale ratował nas bramkarz czy słupek po rzucie wolnym. Widoczny jest w zespole brak zdecydowania, a czasem chyba i wiary w umiejętności – uważa wiceprezes RTP Andrzej Starzyński. – Jeszcze nie jest źle, bo bezpośredni rywale też przegrywają – dodaje.
– Jak się nie strzela, to się przegrywa – oznajmia kierownik drużyny Stanisław Kowalczyk. – Przy drugim golu stali zamiast atakować rywala, nie było żadnej asekuracji. To przedszkole – mówi poirytowany działacz.
Kibicom także nie podobała się postawa piłkarzy Unii. Ogólną wesołość wywołał komentarz z trybun: to nie jest „M jak miłość”, zachęcający gospodarzy do odważniejszych zagrań.
– To jest kolejny mecz, który powinniśmy wygrać. My graliśmy, a przyjezdni strzelali. Im wpadło, nam nie. Kiedy kibice w Raciborzu obejrzą zwycięstwo? Chciałbym, by jak najszybciej – twierdzi kapitan Unii Edward Kowalczyk. Przestrzega przed zbytnią pewnością siebie w meczu z Mszaną (w sobotę u siebie o godz. 16.00). – Grunwald też miał być do ogrania, a okazał się trudym przeciwnikiem. Postaramy się, by nie skończyło się tylko na sytuacjach bramkowych, ale żeby były gole – deklaruje doświadczony Kowalczyk.
Mecz oglądał były piłkarz Unii Racibórz (w latach 50-tych) i Halemby Ruda Śląska (w 60-tych) – Gerard Grzonka. – Kiedyś tu była super piłka. Unia miała znakomitych piłkarzy do wykańczania akcji. Teraz szkoda mi tego klubu, gdzie się wychowałem – stwierdził były zawodnik.
Gospodarze wystąpili w składzie: Kubów – Selera, Woniakowski, Biegański, Kowalczyk – Wardęga, Cichecki, Podstawka (83’ Pniewski), Tomasiak (72’ Rachwalski), Frydryk, Szałkowski (42’ Kapinos).
ma.w
Najnowsze komentarze