Wtorek, 24 grudnia 2024

imieniny: Adama, Ewy, Zenobiusza

RSS

Gdzie kończy się świat

25.09.2007 00:00
Kazimierz Szczepanik 18 dni spędził w krainie Samów, troli i reniferów.

Któż z nas nie czytał „Dzieci z Bullerbyn”, nie oglądał filmowej baśni „Królowa Śniegu” czy nie marzył o wizycie u św. Mikołaja w Rovaniemi? Tę bajkową scenerię Skandynawii miał okazję podziwiać Kazimierz Szczepanik, dyrektor ZSOIT w Kuźni Raciborskiej.

Wyprawa do Laponii była jego marzeniem od dzieciństwa. Dlatego zamiast opalania się w ciepłych krajach wybrał kraj słynący z surowego klimatu, Mikołaja i reniferów. Pogoda jednak spłatała mu przyjemnego figla. – Nie dość, że nie musiałem chodzić w ciepłej kurtce, to jeszcze kąpałem się tuż za kręgiem polarnym. Mało tego, wszedłem do wody zakatarzony, a wieczorem byłem zdrów – wspomina mężczyzna. Wszystko to za sprawą ciepłego prądu docierającego na wybrzeże z Zatoki Meksykańskiej, dzięki czemu klimat tam nie jest tak surowy jak w głębi kraju.

Na końcu świata

Jednym z głównych punktów wyprawy był Nordkapp, najdalej wysunięta na północ część świata. Turyści ciągną tam tłumnie, aby zobaczyć „kraniec świata”. – Pewien włoski ksiądz powiedział o tym miejscu: „Tu kończy się świat i moja ciekawość”. Ja odniosłem inne wrażenie. Tu kończy się świat, ale ciekawość wzmaga się – mówi Kazimierz Szczepanik.

Zwiedził też perełkę Skandynawii, czyli charakteryzujące się przepięknymi krajobrazami Lofoty. Jako historyk nie mógł też nie zobaczyć Narwiku i cmentarza polskich żołnierzy. Oglądał wieloryby podczas safari a także zwiedził legendarne Rowaniemi. – Słynna siedziba św. Mikołaja mieści się na kręgu polarnym, który przecina miasteczko na dwie części. Można stać jedną nogą w Europie, a drugą w Laponii. Poza tym to typowo komercyjna miejscowość. Przez cały rok z głośników płyną świąteczne melodie, a sam św. Mikołaj przyjmuje turystów w określonych godzinach. Za 20 euro można sobie zrobić z nim zdjęcie, za 8 euro zamówić list (także w języku polskim), który dotrze w grudniu – opowiada Kazimierz Szczepanik.

Liczą się renifery

Istotny dla podróżnika był kontakt z miejscową ludnością, dlatego ucieszyła go możliwość zamieszkania w domku Samów. – To bardzo przyjaźnie nastawieni, cierpliwi, powolni, wręcz flegmatyczni ludzie. Ich pozycja społeczna zależy od... liczby posiadanych reniferów – opowiada dyrektor ZSOiT. – Na mięsie tych zwierząt opiera się kuchnia Lapończyków. Oni sami starają się chronić swoją prywatność, mają silną świadomość narodową. Lubią śpiewać, przypomina to trochę indiańskie śpiewy. Poza tym starają się chronić swoją kulturę, strzegą dzieci przed nadmiarem tv. Prowadzą zazwyczaj osiadły tryb życia, ale niektórzy też koczują na terenie Szwecji, Norwegii, Finlandii, wszędzie tam, gdzie jest dostatecznie dużo trawy dla reniferów. Przy czym właściciele przycinają tym zwierzętom uszy, aby móc rozróżnić, do kogo należą – dodaje.

Tu można odpocząć

Skandynawowie mają duży dystans do siebie i świata. Ich zasady nie pozwalają im manifestować własnego bogactwa. Mieszkają w skromnych, drewnianych domach, najczęściej jednopiętrowych, nierzadko krytych ziemią i porastającą trawą. Wyróżnianie się luksusową rezydencją byłoby w tym luterańskim społeczeństwie piętnowane. Preferują za to duże, solidne, wygodne samochody, które eksploatują jednak dość wolno. W Skandynawii nie ma autostrad ze względu na zbyt mały ruch. – Czasem w promieniu kilkudziesięciu kilometrów nie spotka się samochodu,  częściej za to renifery – mówi Kazimierz Szczepanik. Zdziwiło go, że w każdym publicznym miejscu, np. hotelu czy urzędzie, można znaleźć Biblię. Niemniej, jak dodaje żartobliwie podróżnik, coraz więcej Skandynawów deklaruje, że ich religią jest sauna.

Jak zapewnia Kazimierz Szczepanik, Skandynawia to idealne miejsce dla tych, którzy chcą odpocząć, nabrać dystansu do świata. – Sprzyja temu bajkowa atmosfera, piękne widoki, przyroda, czyste powietrze, a także styl życia, tak różny od naszej gonitwy dnia codziennego. Jednak jeśli ktoś chce naprawdę poznać Skandynawię, nie może poprzestać tylko na zwiedzeniu jej stolic, koniecznie trzeba zwiedzić też prowincję, która żyje swoim rytmem – przekonuje podróżnik.

(e.Ż)

  • Numer: 39 (806)
  • Data wydania: 25.09.07