Sobota, 18 maja 2024

imieniny: Eryka, Aleksandry, Feliksa

RSS

Jestem sobie szefem

28.08.2007 00:00
Bezrobotna dotąd Karina Waniczek z Borucina odmieniła swój los.

W 1996 r. 26–letnia Karina Waniczek, żona i matka dwojga dzieci, wyjechała za pracą do Niemiec. Mąż Andrzej, mający zatrudnienie w Polsce, został i opiekował się małym Łukaszem i Michaelem. Karina miała pracować w firmie pakującej produkty spożywcze, jednak już wtedy ujawniła się jej rezolutność i samodzielnie znalazła sobie pracę w gastronomii. Jej szefami została turecka rodzina, z którymi do dziś utrzymuje kontakt telefoniczny. – Rodzina Enűl przyjęła mnie do siebie i traktowała jak swoją córkę – mówi pani Karina, dziś właścicielka własnego lokalu z kebabem i innymi szybkimi przekąskami. Przez trzy lata, wędrując pomiędzy Polską a Niemcami, pomagała w kuchni. Wypiekała tradycyjny turecki chleb, zwijała tortillę, przygotowywała sosy jogurtowo–czosnkowe na ostro. Jak mówi, wiele się tam nauczyła, praca była ciekawa, a w lokalu panowała miła atmosfera. Jednak zdecydowała się zrezygnować z pracy, bo tęskniła za rodzinnym Borucinem, rodziną i dziećmi.

Nie mogła jednak znaleźć zatrudnienia w Raciborzu i okolicy. Raz nie odpowiadało jej miejsce pracy, innym razem proponowana płaca. Postawiła więc na własne dokształcanie się i podnoszenie kwalifikacji.

Gdy w pobliżu krzanowickiego rynku zwolnił się mały lokal, Waniczkowie postanowili go wynająć. Przyznają, że obawiali się ryzyka i analizowali powodzenie interesu. Pani Karina z zawodu jest kosmetyczką, więc pierwsze plany na własną działalność dotyczyły otwarcia gabinetu kosmetycznego. Chodziła po urzędach, załatwiała formalności, a znajomy rodziny pomógł odremontować pomieszczenie. Jednak w trakcie przygotowań okazało się, że pomieszczenie jest za małe na gabinet. – Wtedy musieliśmy szybko zdecydować, co dalej? – wspomina. Pomysł na bar szybkiej obsługi, z frytkami, hamburgerami i przede wszystkim kebabem podsunął mąż. – Żona długo w tym pracowała, uczyła się kebabów od mistrzów, więc uznałem to za dobry pomysł – mówi Andrzej Waniczek.

Manfred Abrahamczyk burmistrz Krzanowic
Z powodu wyjazdów za granicę brakuje nam na terenie gminy inwestorów. Powoduje to zastój gospodarczy, bo zostały same kobiety z dziećmi i ludzie starsi. Cieszy nas gdy ludzie decydują się ponowne związać z Krzanowicami. Może ten początek małych inwestycji będzie znakiem dla innych, że warto tutaj coś zaczynać. Takie małe działalności mają szanse powodzenia. Duże firmy nie mają u nas warunków i będą wybierały raczej większe aglomeracje.

Łucja Pelka właścicielka salonu fryzjerskiego w Krzanowicach
Interes pani Kariny musi się udać. Pochwalam wyjazdy za granicę w celu zdobycia gotówki i popieram ludzi, którzy próbują stworzyć coś tutaj, w kraju. Wymaga to odwagi, ale trzeba pozytywnie myśleć, że się powiedzie. Wraz z córką i pracownicą kebab wypróbowałyśmy już drugiego dnia po otwarciu lokalu i stałyśmy się stałymi klientkami. Zaobserwowałam, że kebab jest często otwarty po 22.00, po godzinach pracy, czyli ludziom smakuje, a szczególnie młodzieży.

Anna Mrowiec mieszkanka
Jest to malutki, ale bardzo przytulny lokal. Cieszy mnie, że nie ma tutaj piwa i papierosów, bo takich lokali mamy w Krzanowicach wystarczająco dużo, a tutaj można posiedzieć z dziećmi. Ceny są bardzo przystępne a dania smakują.

B.S.

  • Numer: 35 (802)
  • Data wydania: 28.08.07