Niedziela, 1 września 2024

imieniny: Bronisławy, Idziego, Bronisza

RSS

Od szprych do maty

14.08.2007 00:00
Srażacka impreza od początku kojarzy się ze sportową rywalizacją na najwyższym poziomie, najpierw w kolarstwie a ostatnio w zapasach.

Najsłynniejsi kolarze przyjeżdżali ścigać się do Raciborza. Dzięki Memoriałowi odbyły się tu pojedynki sumo.

– Dlaczego organizuję Memoriał na sportowo? Wielkie imprezy gromadzą tłumy widzów. Informacja o bohaterskich strażakach dociera dzięki temu do ogromnej grupy ludzi. Zaczęło się od kolarstwa, bo Andrzej Kaczyna lubił jeździć na rowerze – mówi Stanisław Borowik, czuwający nad organizacją imprezy od jej pierwszej edycji.

W 1993 roku kolarze ścigali się w kryterium ulicznym, startując z placu Długosza (kolejne imprezy zaczynały się na ulicy Opawskiej). Wyścig rangi Mistrzostw Polski odbył się parę lat później. Kibice mogli obejrzeć w akcji słynnych nie tylko w kraju kolarzy, np. Zenona Jaskułę czy Zbigniewa Sprucha.

W 1998 roku, staraniem organizatorów, przeprowadzono pierwszy w naszym mieście, prestiżowy wyścig UCI. – Tu trzeba było zapewnić najlepszym wartościowe nagrody. Tym, którzy zajmowali od 1. do 25. miejsca wypłacaliśmy pieniądze. Z roku na rok podwyższaliśmy rangę wyścigu. Na tzw. „dwójkę” trzeba było mieć ogromne pieniądze, zapraszać minimum pięć ekip z europejskiej czołówki, wszystko płacić we frankach szwajcarskich. Uznałem, że nie wyrobimy się finansowo – twierdzi Stanisław Borowik. Dodaje, że kolarzy trzeba było kwaterować w odpowiednich hotelach i zapewniać im specjalną dietę. – Tony ryżu, ryby gotowane, mnóstwo warzyw, niegazowane soki, banany. Do dziś pamiętam te jadłospisy – przyznaje raciborski strażak.

Z czasów „kolarskich” Borowik pamięta pewien incydent. – Podczas ścigania się orlików, strażnik miejski wpuścił na trasę „malucha” i wpadli nań kolarze. Połamali się wtedy okrutnie – kręci głową organizator.

Od czterech lat strażacy współpracują przy memoriale z zapaśnikami i bardzo to sobie chwalą. – Muszę przyznać, że Polski Związek Zapaśniczy jest bardziej przychylny od kolarskiej centrali. M.in. dokłada się finansowo do organizacji imprez – podkreśla Stanisław Borowik. 25 sierpnia będzie można obejrzeć „zapasy plażowe”.

Marszałek Senatu machała kolarzom
Stanisław Borowik doskonale pamięta jak Alicja Grześkowiak zadecydowała, by pojechać przez chwilę w wyścigu. Musiał jej towarzyszyć agent BOR-u. – Mogła jechać tylko ze mną w wozie z radiem. Estoński sędzia ogłosił, że pani marszałek będzie towarzyszyć przez chwilę kolarzom. Zakazał im prób ataku i ucieczki. Z boku mijaliśmy, te setki zawodników, a oni machali nam ręką, odpowiadając na pozdrowienie parlamentarzystki – wspomina S. Borowik.

ma.w

  • Numer: 33 (800)
  • Data wydania: 14.08.07