Buen camino! Dobrej drogi!
Czy czytaliście „Pielgrzyma” Paula Coelho? Andrzej Rojek z Rybnika, znany przedsiębiorca i biznesmen, aż trzy razy przeszedł na wpół legendarny szlak pielgrzymkowy do Santiago de Compostela w północno-zachodniej Hiszpanii – do miasta, w którym spoczywają szczątki apostoła, św. Jakuba. – Od dawna chciałem pójść, myślałem o tym od wielu lat, ale wiadomo, jak to w życiu, nie pozwalały na to praca i obowiązki – wspomina Andrzej Rojek.
Smakując kilometry
Pierwszy raz wyruszył do Santiago de Compostela w 2005 roku. Pielgrzymował 28 dni, przeszedł samotnie 930 km. Po powrocie długo nie wysiedział w domu, bo już na wiosnę następnego roku znów z plecakiem i kijem pielgrzymim przemierzał francuskie i hiszpańskie wioski. Przeszedł wtedy 1200 km w sześć tygodni. Kolejny, trzeci raz, wybrał się na niezwykłą pielgrzymkę jeszcze tego samego roku. W przeciągu 21 dni pokonał 700 km. – Za pierwszym razem przełyka się te kilometry w pośpiechu, dopiero za drugim czy kolejnym idzie się, smakując drogę – mówi o swoim pielgrzymowaniu rybniczanin.
A prowadzi ich muszla
Na pielgrzymim szlaku wędrujący pozdrawiają się „Buen camino!” – życzą sobie „dobrej drogi”. Napis ten można także przeczytać na przydrożnych słupach i tablicach. – A znakiem rozpoznawczym pątników jest muszla, która odnosi się do szlaku: pielgrzymi wyruszają z różnych miejsc w Europie, a i tak spotykają się w jednym miejscu, czyli w Santiago de Compostela, tak jak biegną rowki na tej muszli – wyjaśnia Andrzej Rojek.
Drogi św. Jakuba
Zgodnie ze średniowiecznym zwyczajem pielgrzymkę do grobu św. Jakuba można rozpocząć z progu swojego domu. Żeby jednak pielgrzymka była ważna i żeby można było na miejscu otrzymać dokument potwierdzający udział w niej, trzeba przejść minimalnie 100 km pieszo, pokonać 200 km rowerem albo 200 km na koniu. Inne sposoby podróżowania do Santiago de Compostela tradycjonaliści uważają za złamanie nieformalnego kodeksu. Niezwykłą wyprawę pątnicy rozpoczynają najczęściej w Saint Jean Pied–de–Port we francuskich Pirenejach albo w hiszpańskim Roncesvalles. W minionych wiekach powstała cała sieć dróg, które prowadziły do Santiago de Compostela od Morza Bałtyckiego, przez Polskę, Niemcy, Szwajcarię i Francję. Dzisiaj trwa rekonstrukcja tego szlaku.
Preromańska kraina
Andrzej Rojek pokonał zmęczenie, pragnienie, skwar, chłód i trzy razy stanął na placu Obradoiros w Santiago de Compostela. Rybniczanin przeszedł surowe Pireneje, słynny wąwóz Roncevalles, gdzie w średniowieczu zginął legendarny Roland, przemierzył górzystą Nawarrę, mijał po drodze maleńkie miasteczka z romańskimi świątyniami, w tym tak piękne i zabytkowe jak Puenta la Reina i O Cebreiro, w którym można podziwiać preromańską świątynię, a także kilka celtyckich pallozas – kamiennych domów krytych strzechą. Na trasie odwiedził także słynną z gonitw i walk byków Pampelunę, żeby po dziesiątkach dni wędrówki zobaczyć katedrę, a w niej botafumeiro – największe na świecie kadzidło zapalane przez 8 mężczyzn czy Święte Drzwi – otwierane tylko wtedy, kiedy dzień św. Jakuba przypada w niedzielę. Odwiecznym zwyczajem dotknął także rzeźby drzewa Jessego i objął na powitanie figurę św. Jakuba.
Magia Coelho
Trudno jest w kilku zdaniach opowiedzieć o tak niezwykłej wędrówce. Andrzej Rojek pokazuje kilkaset zdjęć, opowiada o każdym miejscu. – Na trasie spotyka się innych pielgrzymów, z niektórymi zapoznałem się bliżej. Byli to m.in. Niemcy, Szwajcarzy, Irlandczycy i Francuzi, a także kilku Polaków – wspomina rybnicki pielgrzym. Ostatnio zaś najwięcej pielgrzymów przyjeżdża z Ameryki Południowej. A do wędrówki zainspirowała ich książka „Pielgrzym” Paula Coelho.
Placki dla pielgrzymów
Po drodze wędrowcy nocują w schroniskach, które prowadzi każda parafia na szlaku, w klasztorach, a nawet pod gołym niebem. – Nigdy nie zapomnę starszej kobiety z małej wioski, która częstowała wszystkich plackami i nie chciała za to pieniędzy. Jak mówiła, sama bardzo by chciała pójść do Santiago, mieszka wprawdzie tylko 25 km od świętego miejsca, ale i tak jest to dla niej za daleko. A dzieląc pilegrzymów plackami ma odczucie, jakby w ten sposób pielgrzymowała – opowiada jedną z pielgrzymkowych historii Andrzej Rojek. A kolejne jeszcze przed nim. W tym roku wyruszy do Santiago de Compostela już po raz czwarty.
Iza Salamon
Najnowsze komentarze