Miejsce, w którym ludzie się boją
Zastraszeni pracownicy i narażeni na niebezpieczeństwo klienci – taki obraz wyłania się z opowieści byłej pracownicy ochrony raciborskiego supermarketu, której grasujący na terenie sklepu złodzieje wielokrotnie grozili śmiercią.
O tym, że w raciborskim Kauflandzie działają szajki złodziei, a proceder ten odbywa się na niespotykaną wcześniej skalę, pisaliśmy już w lutym tego roku. Sprawa poruszona została na sesji Rady Miasta. Wydawało się, że sieć wzmocni zabezpieczenia, m.in. montując monitoring na terenie sklepu i parkingu dla klientów. I co? Monitoringu nie ma, przybywa za to złodziei, którzy stają się coraz bardziej zuchwali i bezczelni, kradnąc na oczach zastraszonych i przerażonych pracowników. – Robimy, co możemy, by zapewnić bezpieczeństwo na terenie sklepu. Zmieniliśmy firmę ochroniarską. Być może zamontujemy monitoring – mówi Marcin Knapek, rzecznik prasowy sieci Kaufland Polska.
Policjant zamiast ochroniarza
– W innych supermarketach na terenie Raciborza kradzieże zdarzają się sporadycznie, 2-3 razy w miesiącu. Tu nawet kilka razy dziennie – przyznaje asp. sztab. Mirosław Wolszczak, rzecznik prasowy raciborskiej policji. – Brak monitoringu rozzuchwala złodziei, prowokuje patologiczne zachowania. Obawiamy się, że jeżeli nie zostaną wprowadzone odpowiednie zabezpieczenia, sytuacja będzie się pogarszać. Sklep znajduje się w centrum miasta i nie stanowi dla niego najlepszej wizytówki – przyznaje policjant. Już teraz na terenie supermarketu działają szajki, które przeniosły się z innych marketów. Policja obawia się, że łatwość, z jaką można tu dokonać kradzieży, przyciągnie złodziei także spoza miasta. Policja, zamiast patrolować ulice Raciborza, zajęta jest zaprowadzaniem porządku w supermarkecie.
Wiele z tych interwencji kończy się jedynie mandatem. Złodzieje wynoszą towar o wartości do 250 zł, a to jest wykroczeniem.Jednak co bardziej znani policji, przyłapani na kradzieży po raz kolejny, mają być traktowani surowiej i karani jak za przestępstwo, popełnione w tzw. „czynie ciągłym”. – Nawiązaliśmy kontakt z dyrekcją sieci, przedstawiając skalę zjawiska i poprosiliśmy ich o współpracę przy jak najszybszym rozwiązaniu problemu, poprzez m.in. wprowadzenie monitoringu – zapewnia rzecznik raciborskiej policji.
Klienci w niebezpieczeństwie
Kradzieże na terenie Kauflandu nie są jedynie problemem firmy. Pracownicy sklepu są zastraszeni przez bandy złodziei. Cała sytuacja powoduje, że również klienci narażeni są na niebezpieczeństwo. – Widziałem, jak grupa chłopaków chowa pod kurtkę towar. Poszedłem dalej. Usłyszałem, jak mówili między sobą, że ich widziałem. Wystraszyłem się, że właśnie dlatego mogą mi coś zrobić, zastraszyć. Klienci nie zdają sobie sprawy, że może stać im się krzywda, bo będą świadkami kradzieży – mówi młody mężczyzna, zbulwersowany tym, co dzieje się w Kauflandzie. Boi się podać nazwiska.
Szokujące wyznanie
O anonimowość prosi także była już pracownica firmy ochroniarskiej, do niedawna pracująca w Kauflandzie. Potwierdza obawy o bezpieczeństwo klientów. Zgodziła się opowiedzieć nam o tym, co dzieje się na terenie sklepu. Jej wyznanie jest szokujące.
Jak opowiada, złodzieje kradną na oczach ekspedientek, które są już tak przez nich zastraszone, że boją się zareagować w jakikolwiek sposób. – O ochroniarzach i pracownikach sklepu wiedzą wszystko, gdzie mieszkamy, ile mamy dzieci, do jakiej chodzą szkoły, z kim się spotykamy. Wymachują nam przed twarzą nożami i grożą, że nas zabiją – mówi kobieta. Z jej relacji wynika, że wcześniej przynajmniej jeden z pracowników supermarketu został pobity. Normą stało się przebijanie opon w rowerach czy uszkodzenia samochodów. – Dyrektor sklepu sam się boi. Wielokrotnie prosiliśmy o zamontowanie monitoringu, ale szefostwo sieci nic sobie z tego najwidoczniej nie robi. Raciborski Kaufland nazywany jest już domem złodziei. Tworzą się nowe szajki i śmieją się nam w twarz – opowiada rozgoryczona.
Po sklepie z tasakiem
Metodą na dokuczenie ochroniarzom jest złośliwe niszczenie towarów. – Magazyny aż śmierdzą od psujących się z tego powodu rzeczy. Dziurawią opakowania, przekłuwają plastikowe butelki z napojami. Któregoś razu nie wytrzymałam i wpadłam w furię na widok rozsypanej kaszy i arbuza, rozłupanego tasakiem, wyjętym z opakowania. Zaczęłam biegać z tym tasakiem po sklepie za złodziejami. Nie wiem, co by się stało, gdybym któregoś złapała – przyznaje kobieta.
Zemsta
W połowie lipca została zaatakowana przez młodą kobietę. – Była pod wpływem narkotyków i alkoholu. Jak tylko mnie zobaczyła, rzuciła się mi do gardła i zaczęła dusić. Gdy udało mi się uwolnić z uścisku, z całej siły pchnęła mnie na regał. Do tej pory bolą mnie żebra i mam problemy z oddychaniem. Groziła, że mnie zabije. Krzyczała, że jest to zemsta za to, że przeze mnie dwaj jej koledzy wylądowali w więzieniu – opowiada zdenerwowana. Wszystko działo się na terenie sklepu, przy punkcie informacyjnym, w godzinach popołudniowych. Przyjechała policja i wydawało się, że sytuacja została opanowana. – Roztrzęsiona siedziałam na zapleczu sklepu w dyżurce. Wejście zabezpieczone jest kodem. Usłyszałam, że otwierają się drzwi i zobaczyłam kobietę, która wcześniej się na mnie rzuciła w towarzystwie dwóch innych kobiet. Znowu zaczęła mnie bić, szarpać za włosy. Jedna z jej koleżanek z szajki znała kod otwierający drzwi. Kiedyś pracowała w Kauflandzie – opowiada nasza rozmówczyni. – Cały dzień trzęsłam się ze strachu. Wracałam do domu i modliłam się, by mnie nie dopadli – przyznaje.
Życie w strachu
Tego było już dla niej za wiele. Postanowiła nie czekać, aż złodzieje zrobią jej krzywdę. Ciągłe groźby pod jej adresem i życie w strachu o własne bezpieczeństwo doprowadziły ją do takiego stanu, że nie tylko zrezygnowała z pracy, ale też wyprowadziła się z miasta.
Wykroczenia popełnione na terenie Kauflandu, zgłoszone policji w ciągu ostatnich miesięcy:
marzec - 12
kwiecień - 8
maj - 6
czerwiec - 29
lipiec - 21
do 7 sierpnia - 12
Oprócz nagminnego, złośliwego niszczenia towaru na terenie Kauflandu, dochodzi także do innej patologii. – Wśród złodziei są też tacy, którzy na terenie sklepu zjadają produkty spożywcze, nie płacąc za nie. Traktujemy to jako kradzież – mówi asp. sztab. Mirosław Wolszczak. Zjawisko to zaobserwowali także nasi Internauci. Jeden z nich zrobił w Kauflandzie kilka zdjęć i rozpoczął dyskusję na ten temat.
Artur Nowak
Najnowsze komentarze