Niedziela, 1 września 2024

imieniny: Bronisławy, Idziego, Bronisza

RSS

Do koni trzeba z sercem

24.07.2007 00:00
Sylwia Kitel hoduje konie od 10 lat. Miłość do tych zwierząt odziedziczyła po swoim ojcu, Józefie Ficoniu, który również był zapalonym hodowcą.

Jej praca i serce w nią włożone przynoszą efekty. Dwie jej klacze zdobyły wyróżnienia na prestiżowych wystawach. 2–letnia Rozeta zajęła trzecie miejsce na wystawie, która odbyła się w czerwcu koło Góry Św. Anny, gdzie zaprezentowało się 50 źrebiąt z województw śląskiego i opolskiego. Klacz hodowlana Berta z kolei zdobyła wiceczempionat na Regionalnej Wystawie Zwierząt Hodowlanych, która odbyła się 7 lipca w Opolu.

– Wcześniej jeździłam na wystawy, aby podziwiać, pooglądać i czegoś się nauczyć – mówi Sylwia Kitel. – Aby przygotować konia do takiego przedsięwzięcia, potrzeba około pół roku. To bardzo delikatne i wymagające zwierzę, które potrzebuje troskliwej pielęgnacji. Komisja na wystawie przede wszystkim zwraca uwagę na kondycję konia i ruch. Trzeba także umieć odpowiednio go zaprezentować – dodaje. Oprócz wystaw jej konie biorą udział w dożynkach, procesjach wielkanocnych, weselach. Hodowlę prowadzi wspólnie z mężem, ale jak zaznacza, sporo pomaga jej także matka. – Prowadząc firmę, gospodarstwo i mając malutkie dzieci, trudno byłoby bez jej pomocy – mówi kobieta.

Obecnie Kitelowie hodują 11 gniadych i karych koni rasy śląskiej. – Są to ciężkie, gorącokrwiste konie, które nadają się i pod siodło i do zaprzęgu, a nawet dzieci mogą wozić – twierdzi pani Sylwia. – Na zimę chciałabym wyselekcjonować stado, połowę wyeliminować i wymienić na nowe. Najlepsze konie śląskie są w województwie jeleniogórskim – dodaje. Zaprasza do siebie te osoby, które umieją jeździć konno a nie mają takiej możliwości. – Być może są w okolicy takie osoby, które chętnie by pojeździły. Mogłyby to robić nieodpłatnie, a w zamian np. wyczyściłyby konia – zachęca kobieta.

(e.Ż)

  • Numer: 30 (797)
  • Data wydania: 24.07.07