Drobna kwota poważna sprawa
– Gdyby zwykły człowiek nie wpłacił w terminie pieniędzy, miałby problem. Sąd może z tym zwlekać miesiącami – denerwują się państwo Dróżdżowie na opieszałość Sądu Rejonowego w Raciborzu.
Państwo Beata i Ryszard Dróżdżowie z Wodzisławia Śl. mają pretensje do raciborskiego sądu o to, że ten zwlekał z wypłaceniem im 30 zł opłaty skarbowej. Jest to kwota, którą uiścili niepotrzebnie, gdy zakładali sprawę przeciwko ubezpieczycielowi. Toczyła się przed raciborskim sądem ze względu na to, że w Raciborzu swoją siedzibę ma pozwana przez nich firma – Uczyniłam z męża swojego pełnomocnika. Któregoś dnia na nasz adres przyszły dwa osobne wezwania do zapłaty za pozew. Każde z nas wpłaciło więc po 30 zł. Okazało się, że niepotrzebnie, bo wystarczyło zapłacić tylko raz – mówi pani Beata. Gdy się o tym dowiedziała, zaczęła starać się o zwrot nadpłaconej kwoty. Sąd, 13 grudnia 2006 r., zarządził zwrot tych pieniędzy. – I od pół roku nie możemy się ich doprosić! Sąd nie respektuje własnych zarządzeń – denerwują się małżonkowie. – To prawda, to tylko 30 zł. Ale gdy składaliśmy pozew, musieliśmy wnieść opłatę w odpowiednim terminie pod rygorem odrzucenia naszego wniosku, a sąd zwleka tyle miesięcy. Już sam fakt, że dochodzi do takich sytuacji jest bulwersujący – opowiada mąż pani Beaty, Ryszard.
Dróżdżowie nie są też zadowoleni ze sposobu, w jaki pracownicy sekretariatu księgowości tłumaczyli sytuację. – Niedopatrzenie. Tak, jakby bagatelizowali całą sprawę. A przecież gdyby to zwykły obywatel „nie dopatrzył” czegoś w takiej instytucji, to miałby problemy. Ludziom nawet nie przyszłoby do głowy, że trzeba kontrolować sądowe dokumenty, ale jak widać, trzeba – twierdzą małżonkowie.
– Kierowniczka sekretariatu wydziału, w którym toczyła się sprawa, osobiście przeprosiła za to tych państwa i wyjaśniła przyczyny opóźnienia. Zwróciłam uwagę pracownikom tego wydziału, by w przyszłości bardziej wnikliwie sprawdzali akta spraw i zarządzenia wykonywali bez zbędnej zwłoki – przyznaje sędzia Stefania Wolska, wiceprezes Sądu Rejonowego w Raciborzu. Podkreśla jednak, że stało się tak dlatego, że w sprawie, która toczyła się z powództwa pani Beaty, prowadzonych było wiele czynności. Uprawomocnienie wyroku nastąpiło dopiero 23 maja. Kobieta w całości wygrała sprawę z ubezpieczycielem o zwrot kosztów leczenia. Firma jednak nie chciała się pogodzić z decyzją sądu i złożyła odwołanie od wyroku.
Samo zarządzenie o zwrot 30 zł uprawomocniło się 13 stycznia 2007 r., stąd też postępowanie wydłużyło się. – Zarządzenie o zwrot opłaty musi wydać sędzia, który prowadził sprawę po uprawomocnieniu się tego zarządzenia. Po tym wykonywane są dalsze czynności w księgowości sądu. Nie jest możliwe, by wszystko odbyło się w ciągu jednego dnia chociażby ze względu na sporą liczbę takich spraw – wyjaśnia wiceprezes Stefania Wolska. – Faktycznie, w tym przypadku pieniądze mogły zostać wypłacone wcześniej. Tak by się stało, gdyby pozwana strona nie złożyła odwołania, przez co sprawa się nie zakończyła i trzeba było prowadzić dalsze działania – przyznaje wiceprezes. Zapewnia, że nadpłacona kwota i tak zostałaby zwrócona, ponieważ po zakończeniu sprawy sędzia sprawdza akta przed złożeniem ich do archiwum.
Zaraz po tym, jak Dróżdżówie osobiście upomnieli się o nadpłaconą kwotę, pieniądze zostały im zwrócone.
A. Dik
Najnowsze komentarze