Kto ma rację
Szanowny Panie Redaktorze
Jestem ciągle pod wrażeniem, bardzo przykrym wrażeniem, tzw. listu otwartego Związku Polaków z Mannheim, listu inspirowanego niewątpliwie przez prezesa tego Związku pana Kazimierza Głowackiego, a związanego
z okolicznościami odsłonięcia i poświęcenia pomnika abp. Józefa Gawliny.
Jestem pełen uznania dla Pana, Panie Redaktorze, oraz dla Pana dobrych intencji, że po długiej rozmowie ze mną starał się Pan, jak myślę, w sposób najbardziej wiarygodny opisać i wypośrodkować racje obu stron.
Wspomniane uroczystości oceniono w Raciborzu jako świetnie zorganizowane, wzniosłe i patriotyczne. Ocenił je podobnie ks. abp. Szczepan Wesoły w liście skierowanym do mnie, a także w rozmowach telefonicznych z członkami swojej rodziny. Posiadam tę informację właśnie z tego źródła.
Zupełnie co innego wynika z treści wspomnianego listu otwartego. Jego treść dziwi mnie bardzo i boli zarazem. Dziwi i boli, bo jeżeli ktoś przyjeżdża praktycznie na gotowe i to co się dokonało, dokonało wysiłkiem garstki osób, powinien mieć przynajmniej trochę wyrozumienia na ewentualne zaistniałe niedociągnięcia. I już nie chodzi wcale o to, żeby ktoś ten wynik wychwalał, ale żeby go w fałszywym świetle nie opisywał i nie wysuwał nieuzasadnionych żalów i pretensji.
To że są bezpodstawne i nieuzasadnione postaram się uzmysłowić ich nadawcom, ale przede wszystkim mieszkańcom mojego grodu.
Dziwne. Głównym powodem stawianych zarzutów stała się notatka robocza, sporządzona na własny użytek, przez panie Grażynę Płonkę i Wandę Pieterę. Notatka nie była adresowana do nikogo z zewnątrz, nie posiadała sygnatury, nikt też się pod nią nie podpisał, bo nie było takiej potrzeby. Zawierała wykaz tych przedsięwzięć i dokonań które tu w Raciborzu poprzedziły i torowały drogę, na której kolejnym etapem, ale nie ostatecznym, było wybudowanie pomnika abp. J. Gawliny.
Rok wcześniej podobne dane wydrukowane zostały w “ Gościu Niedzielnym “.
W obu przypadkach nie znalazła się wzmianka, że pan Kazimierz Głowacki już w latach 90- tych ubiegłego wieku miał pomysł budowy pomnika. Ale i on nie wiedział, że pan Karol Magiera wyraził podobny pomysł już w roku 1987 tyle, że on nie rości sobie z tego powodu żadnych pretensji. Kontrowersje Związku Polaków w Mannheim wzbudzał skład komitetu organizacyjnego. Były to osoby, które wspierały mnie we wszystkich poczynaniach organizacyjnych i roboczych. P. Adam Hajduk przygotowywał niezbędne dokumenty dla celów administracyjnych. Ks. Juraszek sprawował rolę kuriera. Jeździł na własny koszt do Warszawy i kilkakrotnie do Krakowa i Katowic. Dzięki temu wszystkie formalności, głównie administracyjne, zostały załatwione na czas.
Gdyby p. prezes Kazimierz Głowacki wziął urlop i przyjechał do pomocy, chociażby na cztery tygodnie, to też znalazłby się w tym komitecie, a ja być może nie musiałbym rezygnować z prowadzenia jednego z dwóch gabinetów lekarskich.
Odnośnie kwestionowania historii budowy pomnika, to rok 1990, ani 2002, nie był dla mnie żadną inspiracją. Panu Głowackiemu być może wydawało się, że po rozmowie wiosną 2002 r. wpisałem się w jego pomysł. Dlaczego przez trzy lata nie przedstawił konkretnej propozycji ? Co więcej – w Rzymie, w październiku 2005r. oświadczył mi, że zgromadzone środki na budowę pomnika zużyte zostały na ich wspólne wycieczki.
Cezurą stało się oświadczenie przewodniczącego Rady Miasta Racibórz p. Tadeusza Wojnara, o woli sfinansowania w całości wszelkich kosztów budowy pomnika przez gminę Racibórz. Nie stało się to znienacka, bo było efektem moich długich starań, zabiegów i prac.
Przedstawiając mój zamysł profesorowi Dźwigajowi mogłem wybrać wersję optymalną. Koszt ogólny ( z bankietem ), miał kształtować się na poziomie 120tyś. złotych.
W kwietniu na konto TMZR wpłynęła pokaźna kwota pieniężna od rodziny abpa. Gawliny, z którą byłem w kontakcie od 2004 r.
W związku z niedoborem środków pieniężnych na budowany w Raciborzu pomnik Jana Pawła II, bez wahania zrezygnowałem z połowy kwoty przyznanej na pomnik abpa. Gawliny.
Związek Polaków w Niemczech stoi na stanowisku cytuję: “ że podjęte zobowiązania wypełnił w całości.” Nie kwestionuję tego stwierdzenia. Na konto budowy pomnika wpłynęło 49 tys. złotych, natomiast w wyniku moich i naszych starań – 88 tys. złotych i cała, cała praca i wysiłek. Nie wliczam w to moich osobistych kosztów poniesionych w ciągu pięciu lat, które szacuję na kilkanaście tysięcy złotych, a związanych z czynnościami przygotowawczymi i wydawniczymi.
Wnoszone są zastrzeżenia, że do kontaktów z mediami wyznaczeni zostali przez TMZR Zb. Ciszek, prof. Franciszek Marek i ks. St. Juraszek.
Pan Kazimierz Głowacki powinien wiedzieć, że w cywilizowanym świecie istnieje instytucja rzecznika prasowego. To, że zgodził się podjąć tego zobowiązania prof. Marek było dla nas nobilitacją. Jest osobistością wybitną, cenioną nie tylko w Polsce ale i poza jej granicami.
Panu Głowackiemu nikt nie wzbraniał wypowiadania się w swoim imieniu.
Choroba sprawiła, że obowiązki moje przejął ks. St. Juraszek. Przez dwie noce pracował nad wyreżyserowaniem całej uroczystości. Wybawił mnie i nas z ciężkiej opresji. Ja jeszcze przez następnych dziewięć dni przebywałem na zwolnieniu chorobowym.
Podziękowania złożone abp. Szczepanowi Wesołemu te złożone podczas mszy św. i te w sali bankietowej tak wzruszyły pana posła Henryka Siedlaczka, że odczytał je podczas obrad sejmu RP i w ten sposób zostały w annałach sejmowych.
Zarzut nie powiadomienia na czas pana prezydenta Kaczorowskiego jest kuriozalny i wielce nieuczciwy. 1 listopada zatelefonował do mnie z Londynu pan rotmistrz Julian Englert. Oznajmił mi, że panią generałową Anders ucieszyło bardzo moje zaproszenie na uroczystość odsłonięcia pomnika w Raciborzu, tylko, że o tej porze roku nie wyjeżdża z Londynu. Zaproponował mi zaproszenie pana prezydenta Kaczorowskiego i podał mi jego adres domowy. Jeszcze tego samego dnia napisałem stosowny list i zaproszenie i wysłałem dnia następnego. Co więcej można było uczynić.?
Dziwę się bardzo, że list otwarty ZP. w Mannheim, o którym cały czas mowa, został również wysłany do Metropolity Górnośląskiego Abpa. Damiana Zimonia. Gdyby ten pomnik był stawiany w Raciborzu- Brzeziu, mógłbym to jeszcze zrozumieć. Czy to nie kolejna pomyłka, czy może tylko złośliwość.?
Panu prezesowi K. Głowackiemu wysłałem na początku grudnia ubiegłego roku pełne kurtuazji podziękowania. Wysłał też podziękowania pan prezydent Raciborza Jan Osuchowski. Wspólnie z nim je zredagowałem. Zadbałem też, by w liście Pana Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego nie zabrakło podziękowań dla Związku Polaków “Rodło “ z Mannheim.
Mnie oficjalnie nie podziękował nikt, ale stoi pomnik, w samym centrum miasta i o to mi chodziło i tego dopilnowałem.
Panie Redaktorze
Finis opus coronat.
Wysyłając podziękowania panu prezesowi K. Głowackiemu, sądziłem, że teraz będziemy mogli wspólnie cieszyć się bez wyliczania sobie: co, kto, kiedy i za ile. Nawet nie przyszła mi ta wyliczanka do głowy. Tymczasem czytając kolejne zarzuty w liście otwartym, doznaję uczucia, że mózg mi się gotuje i ręce opadają. Nie chodzi mi w tym przypadku o drobne nieścisłości a nawet przekłamania, które są moim zdaniem niczym innym jak odwróceniem kota do góry ogonem, by sprawić wrażenie, że wszelka inicjatywa wychodziła tylko z tamtej strony.
Zatrzymam się nad jednym punktem, punktem siódmym tego listu. Gdyby jego autorzy zastanowili się co napisali, a napisali z jednym zastrzeżeniem prawdę, to powinni cały swój list wywalić do kosza. “wszelkie sprawy związane z techniczną stroną budowy pomnika- poczynając od projektu a kończąc na stanie finalnym były w gestii Komitetu oraz pana Z. Ciszka “.
Komitet, jaki komitet?. Chodzi zapewne o Komitet Honorowy. Był on w tym czasie (listopad 2005) zaledwie w fazie pomysłu. Tworzony był przez kilka miesięcy. Ale Komitet Honorowy jest po to aby dodawał splendoru przedsięwzięciu i tyle.
Tak więc “ wszelkie sprawy związane z techniczną stroną budowy pomnika – poczynając od projektu a kończąc na stanie finalnym- były w gestii Z. Ciszka”.
Pozostały więc pieniądze – skąd? jakie ? i ile?
Na pewno nie od ZP w Mainnheim, bo te które wcześniej mieli przeznaczyli na wspólne podróże.
Ks. abp. Szczepan Wesoły powiedział mi, że będzie się starał pozyskać jakieś środki pieniężne, ale będzie trudno, bo stara generacja praktycznie już wymarła a młodzi mają do przeszłości najczęściej stosunek już tylko historyczny.
Byłbym więc niesamowitym idiotą a już na pewno człowiekiem wielce niepoważnym składając panu prof. Czesławowi Dźwigajowi pomysł i ofertę budowy pomnika ( listopad 2005) nie mając zapewnionego źródła finansowania. Te gwarantowała mi moja gmina Racibórz.
W liście otwartym nie odniesiono się z należytą estymą do prof. Franciszka Marka. Powiem, że obecność prezydenta miasta Opola na uroczystości odsłonięcia i poświęcenia pomnika abpa. J. Gawliny jest jego zasługą. Także to że wojskową wartę honorową pełnili żołnierze przybyli z Opola, to wynik prośby złożonej przez prof. Marka wojewodzie opolskiemu. Dodam, że drzwi na pawimenty domu biskupiego w Opolu były dla mnie zawsze otwarte, kiedy tylko o to prosiłem, a to za sprawą mojego oddanego mi przyjaciela prof. Marka wspaniałego naukowca, wielkiego Ślązaka i Polaka.
Zbigniew Ciszek
Rada Miasta Racibórz
Niniejszym oświadczam, iż w październiku 2005 r. zapewniłem ówczesnego Wiceprzewodniczącego Rady Miasta Racibórz pana Zbigniewa Ciszka o woli sfinansowania w całości przez Gminę Racibórz wszelkich kosztów związanych z wybudowaniem w Raciborzu pomnika Arcybiskupa Józefa Feliksa Gawliny – biskupa polowego Wojsk Polskich i opiekuna Emigracji Polskiej.
Powyższe zapewnienie umożliwiło panu Zbigniewowi Ciszkowi uzgodnienie z Prof. Czesławem Dźwigajem projektu niniejszego pomnika.
Przewodniczący Rady Tadeusz Wojnar
Najnowsze komentarze