Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Urzędnicy opuszczają stanowiska

12.06.2007 00:00
Jeszcze niedawno praca w urzędach kojarzona była ze stabilnym zatrudnieniem na państwowym wikcie. Teraz specjaliści nie chcą nawet spojrzeć na samorządowe pensje.

Średnia płaca w Urzędzie Miasta to 2344 zł. Naczelnicy zarabiają około 4300 zł i jakkolwiek nie szukają nowych pracodawców, to podlegli im pracownicy coraz częściej rozglądają się za lepiej płatnymi etatami.

W ostatnim czasie z pracy w ratuszu zrezygnował dobrze radzący sobie z obowiązkami specjalista od dróg. Odeszło dwóch urbanistów, tzw. kluczowy urzędnik z Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa. Deficyt wykwalifikowanych pracowników sprawia, że znajdują bez problemu zatrudnienie w prywatnych firmach i lepiej zarabiają.

– I tak nie płacimy źle, ale nie ma co ukrywać, że często nie ma czym skusić dobrych fachowców – mówi prezydent Mirosław Lenk. Ratusz ma kłopot ze znalezieniem doświadczonych osób do rozliczania dotacji unijnych. Na zwykłe etaty zgłasza się co prawda kilkunastu bądź kilkudziesięciu chętnych, ale na te techniczne, wymagające studiów inżynierskim, w najlepszych wypadku kilku absolwentów, których na dodatek trzeba kosztownie szkolić. Urzędnicy uczestniczący w procesie decyzyjnym związanym z inwestycjami mają zakaz prowadzenia własnej działalności gospodarczej. To sprawia, że nie mogą dorobić. – Musiałem przez to podnieść niektórym osobom pensje, inaczej po prostu by odeszły – dodał Lenk.

Do podjęcia ważnych decyzji płacowych szykuje się Starostwo. Tu problemy te same, co w Urzędzie Miasta. Chętnych do pracy na zwykłych stanowiskach wielu, ale specjalistów jak na lekarstwo. Odeszło dwóch pracowników z referatu promocji, po jednym z zamówień publicznych oraz inwestycji remontów. Cztery kolejne zapowiedziały odejście. – Na szczęście nie zwalniają się pracownicy kluczowi, ale widzimy, że ryzyko wzrasta, bo pensje w naszym Starostwie są wyjątkowo niskie – mówi starosta Adam Hajduk. Średnia to 1920 zł, wśród kierownictwa 3500 zł. W powiecie zarabia się więc gorzej niż w magistracie. Ma się to zmienić w przyszłym roku. – Przedstawię wkrótce radnym propozycje rozwiązań. Na pewno musimy w przyszłorocznym budżecie przeznaczyć więcej na wynagrodzenia – dodaje starosta.

Racibórz nie spotykają jeszcze takie kłopoty, jak w dużych aglomeracjach, gdzie doświadczeni urzędnicy kuszeni są wysokimi pensjami. Jednak już teraz zarówno miasto, jak i powiat myślą o prewencyjnych podwyżkach, bo urzędy bez dobrych urzędników, wiadomo, jak szewc bez butów.

(waw)

  • Numer: 24 (791)
  • Data wydania: 12.06.07