Wtorek, 18 czerwca 2024

imieniny: Elżbiety, Marka, Amandy

RSS

Smaku brak, wstyd harcuje

05.06.2007 00:00
Dnia 29 maja odbyło się uroczyste otwarcie hipermarketu Auchan w Raciborzu. Szczegółowo opisywaliśmy na łamach NR dzieje tej inwestycji, oddawaliśmy łamy jej zwolennikom i przeciwnikom, analizowaliśmy jej skutki dla miasta i jego mieszkańców. Nie raz przyjdzie nam jeszcze do tego wracać, bo i temat jest tego wart. Tym razem będzie jednak o czymś innym: o tzw. kwestii smaku. Okazuje się bowiem, że myśli Herberta, mimo iż sformułowane dwadzieściakilka lat temu i w kompletnie innej rzeczywistości, wciąż są aktualne. W przypadku, który mam na myśli, trzeba podkreślić, że NIESTETY są aktualne.

Wracajmy zatem do Auchan, bo to tam właśnie w ubiegły wtorek brak smaku się ujawnił. Wyobraźcie sobie, Drodzy Czytelnicy, że na udział w tej krótkiej ceremonii nie znalazł nędznych 30 minut ani prezydent, ani starosta, ani jakikolwiek ich delegat. Jedyną osobą, która odpowiedziała na wystąpienia Francuzów (nomen omen dziękujących M. Lenkowi i A. Hajdukowi z imienia i nazwiska) był… Jan Osuchowski, czyli BYŁY prezydent. Oczywiście nie licząc księdza infułata, który sklep poświęcił. Rzecz jasna supozycja, iż szacowni włodarze nie znaleźli czasu to kompletna bzdura. Pewnie po prostu nie chcieli (obrazili się?), gdyż tygodnie poprzedzające otwarcie marketu cechowała nerwowa atmosfera, którą zresztą opisywaliśmy. Może nasi rządcy mieli nawet powody, by się obrazić. Tego nie wiem. Mam natomiast pogląd, wsparty nie tylko lekturą Herberta i podręcznika savoir-vivre'u, ale tzw. zdrowym rozsądkiem i licznymi głosami uczestników uroczystości z Raciborza i z całej Polski, że tak się po prostu nie robi. Jeśli inwestorzy nie dostarczyli na czas dokumentów, uchybili procedurom czy w inny sposób naruszyli prawo, urzędnicy mają wystarczająco środków, by wyegzekwować to, co trzeba. Natomiast takie imprezy to przecież ważne dla miasta wydarzenia, a nie imieniny u cioci. I nie miejsce, gdzie prezydent swoją nieobecnością ma robić na złość dyrektorowi supermarketu. Prezydent, starosta i każdy inny urzędnik nie został wybrany (powołany), by stroić fochy, ale by wszelkimi metodami działać dla dobra miasta, powiatu, instytucji, które reprezentują. Przecież nikt nie wymaga od nich, aby rzucali się Francuzom na szyję. Skoro decyzja o inwestycji już dawno zapadła, teraz prezydent i starosta mieli tylko przyjechać, powiedzieć dzień dobry, w kilku słowach zareklamować miasto, tak by licznie zgromadzeni goście z całej Polski (a ci stanowili zdecydowaną większość uczestników) wyjechali od nas z przeświadczeniem, że to dobre miejsce do inwestowania, że tacy mądrzy ludzie tu rządzą itp. Śmiem twierdzić, że wyjechali z opinią zgoła odmienną i, zgodnie z żelaznymi regułami komunikacji nieformalnej (word of mouth), ochoczo opowiedzą licznym znajomym, jacy to „gościnni" ludzie w tym Raciborzu (bo im też przecież zrobiono afront). A obecni na uroczystości raciborzanie bez wątpienia zapamiętają, że najedli się wstydu, nie wiedząc, jak odpowiadać na pytania z gatunku: czy miastem wciąż kieruje Jan Osuchowski?

Na koniec proponuję wszystkim, nieważne czy uwielbiają, nienawidzą lub są obojętni na hipermarkety, aby w ferworze czynów czasem jednak zajrzeli do Herberta i przemyśleli jego radę, że „estetyka może być pomocna w życiu…".

Arkadiusz Gruchot
prezes zarządu Wydawnictwa Nowiny

  • Numer: 23 (790)
  • Data wydania: 05.06.07