Sobota, 27 lipca 2024

imieniny: Natalii, Aureliusza, Jerzego

RSS

Wyhodowałem Rybnik i Katowice

29.05.2007 00:00
Roman Widerski jest jedynym Polakiem, który dwukrotnie zdobył Grand Prix na wystawie Europejskiego Towarzystwa Liliowego.

Lilia to jeden z najpiękniejszych kwiatów, symbol niewinności, atrybut wielu świętych. Rośnie w każdym ogrodzie i jedynie róża może z nią konkurować – uważa pan Roman, który zajmuje się tymi kwiatami już prawie dwadzieścia lat.

Roman Widerski ma dwa ogrody – w Rudach i Rybniku, gdzie na stałe mieszka. W obydwu już brak miejsca na jego ulubione kwiaty. – Obecnie sadzę u sąsiadki, bo mojego ogródka już zabrakło – mówi. Jego przygoda z liliami zaczęła się prawie dwadzieścia lat temu. – Spotkałem takiego miłośnika kwiatów jakim ja teraz jestem, nieżyjącego już Bronisława Kondrota, który miał już na swoim koncie spore osiągnięcia w tworzeniu nowych odmian lilii. Zafascynowało mnie to – opowiada. Jak dodaje, w Polsce jest niewiele osób, które się tym zajmują, zaledwie kilkanaście, liliami trąbkowymi natomiast jedynie on sam.

Pan Roman poświęca swoim ulubionym kwiatom każdą wolną chwilę. Przez skrzyżowanie różnych gatunków tworzy nowe odmiany. Ma w tym zakresie znaczące sukcesy. Na wystawach organizowanych przez Europejskie Towarzystwo Liliowe już dwa razy zdobył Grand Prix. – Wyhodowałem pierwszą krzyżówkę lilii trąbkowej z orientalną, co jeszcze nikomu w Polsce się nie udało – cieszy się. Jest autorem 8 odmian lilii zarejestrowanych w Angielskim Towarzystwie Botanicznym, wśród nich jest m.in. Prakseda – na cześć żony, Romikanda – od Romana, Ewunia, Katowice, Rybnik. W sprawie kolejnych dwóch odmian czeka na odpowiedź Towarzystwa. Wiadomo już, że jedna z nich będzie się nazywać Rudy. – Nazwy muszą być oryginalne, wcześniej trzeba sprawdzić w rocznikach, czy już ktoś takich nie użył – tłumaczy pasjonat.

Aby wyhodować nową odmianę lilii, trzeba dobrze znać genetykę tego pięknego kwiatu i... mieć dużo cierpliwości. Na niektóre odmiany pan Roman czekał aż 10 lat. Czasem z 50 wysianych nasion zaledwie jedno wzejdzie, głównie z powodu niezgodności chromosomów. Co daje takie krzyżowanie różnych gatunków ze sobą? Lilia może być piękna, ale np. nie mieć kwiatu. Inna może mieć okazały kwiat, ale za to zbyt słabą łodygę itp. Krzyżując je odpowiednio można uzyskać piękny i zdrowy okaz, który odziedziczy wszystkie najlepsze cechy – wyjaśnia Roman Widerski. Oprócz lilii krzyżuje też irysy a nawet tulipany.

Pan Roman jest niezwykle zabieganym człowiekiem. Oprócz tego, że pracuje na PKP, jest przewodniczącym Rady Dzielnicy Meksyk i prezesem rybnickiego Towarzystwa Miłośników Kwiatów, którego członkowie spotykają się w każdy pierwszy czwartek miesiąca w Rybnickim Centrum Kultury. Jak przyznaje, hodowla lilii nie jest łatwa. Kiedy jesienią wszyscy już kończą prace ogrodnicze, ja dopiero je rozpoczynam, a aura nie zawsze wtedy sprzyja – mówi Widerski. – To zajęcie daje mi ogromną satysfakcję. Wyhodowane przeze mnie okazy mogą stać się z kolei bazą do powstania nowych odmian. Jedni zbierają znaczki, inni chodzą po kawiarniach, a ja hoduję lilie. Moja rodzina podchodzi do tego ze zrozumieniem, w końcu można mieć znacznie gorsze hobby – śmieje się pan Roman.

(e.Ż)

  • Numer: 22 (789)
  • Data wydania: 29.05.07