Sobota, 27 lipca 2024

imieniny: Natalii, Aureliusza, Jerzego

RSS

W życiu nie jestem sam

29.05.2007 00:00
Niepełnosprawny Łukasz dziękuje kolegom za pomoc w zorganizowaniu zbiórki pieniędzy podczas studenckich Juwenaliów. Dzięki nim wierzy, że ma szansę w walce o godne życie. 

Jednym z punktów tegorocznych raciborskich Juwenaliów była zbiórka pieniędzy na rzecz Łukasza Kądziołki, niepełnosprawnego studenta trzeciego roku historii PWSZ w Raciborzu.

– Dziękuję wszystkim kolegom, którzy wpadli na taki pomysł, wykładowcom, którzy wystawili swoje prace na internetowej licytacji oraz władzom uczelni, że umożliwiła realizację tego przedsięwzięcia – mówi Łukasz.

Zaskoczenie i radość

Przyznaje, że wiadomość o inicjatywie kolegów w pierwszej chwili bardzo go zaskoczyła, ale też wzbudziła ogromną radość. – Poczułem, że nie jestem sam. Pozwoliło mi to uwierzyć, że są ludzie, którym mój los nie jest obojętny. Dodało mi sił do walki o swoje życie – cieszy się. Do dziś wspomina problemy, jakie miał przy przyjęciu na uczelnię. Pomimo tego, że Łukasz przedstawił świadectwo maturalne z czerwonym paskiem, jeden z wykładowców zażądał od niego zaświadczenia od psychologa. – Obecnie jestem chyba jednym z najbardziej znanych studentów tej uczelni, której nie zamieniłbym już na żadną inną i chylę przed nią czoła. Żałuję nawet, że już niedługo kończę studia – zapewnia Łukasz. Wykładowca, który wcześniej chciał od niego zaświadczenia od psychologa, potem pożyczał mu swoje prywatne książki. Żałuje jedynie, że do chwili obecnej nie udało się przystosować uczelni do potrzeb ludzi niepełnosprawnych.

Powody do dumy

Łukasz ma sporo powodów do dumy. Już sam fakt, że chory na porażenie mózgowe, poruszający się jedynie na wózku inwalidzkim i funkcjonujący wyłącznie dzięki pomocy innych dostał się na studia i wkrótce będzie bronić pracy dyplomowej na poziomie licencjata – jest sporym osiągnięciem. Kolejnym i bardzo ważnym sukcesem nie tylko dla niego jest to, że udało mu się zwrócić uwagę na problemy ludzi niepełnosprawnych.

Medialny rozgłos

Po raz pierwszy pisaliśmy o Łukaszu w Nowinach Raciborskich przy okazji ostatnich wyborów samorządowych. Wówczas poskarżył się na członka komisji wyborczej, który, widząc jego niepełnosprawność, nie chciał wydać mu kart do głosowania. Artykuł, umieszczony także w portalu nowiny.pl spotkał się z szerokim odzewem internautów w Polsce oraz za granicą. Łukasz, zachęcony słowami otuchy, jakie od nich otrzymał, postanowił opowiedzieć o wielu innych problemach, z jakimi musi się borykać, o upokorzeniach, jakich doświadczył ze względu na swoją niepełnosprawność i bezradności z powodu braku pieniędzy, potrzebnych na rehabilitację. I tym razem spotkał się z życzliwością i wsparciem zupełnie obcych mu osób. – Skontaktował się ze mną nawet prawie 90-letni pan z Wielkiej Brytanii, polski lotnik z czasów II wojny światowej, mieszkający w Londynie, który przeczytał artykuł o mnie w Internecie. Korespondowaliśmy ze sobą przez kilka miesięcy. Ostatnio kontakt się urwał, trochę z tego powodu się martwię – mówi Łukasz. Z czasem pojawiło się zainteresowanie także innych mediów, m.in. TVP 3, która nakręciła o Łukaszu reportaż, wyemitowany na telewizyjnej antenie. – Odezwały się do mnie fundacje Anny Dymnej i Jolanty Kwaśniewskiej – mówi z zadowoleniem.

W słusznej sprawie

Jednak nie o satysfakcję, płynącą z medialnego rozgłosu mu chodzi. Łukasz wymaga ciągłej i systematycznej rehabilitacji. Porażone ma ręce i nogi. Mówienie przychodzi mu z trudem.  Nauczył się pisać na komputerze nogą. W taki sposób potrafi posługiwać się nawet telefonem komórkowym.  Każda przerwa w ćwiczeniach i masażach powoduje zaprzepaszczenie tego, co udało się osiągnąć ogromnym wysiłkiem woli i kosztów finansowych. Rodzina chłopaka nie należy do zamożnych. On sam ma niewielką rentę.

Świat zmienia się na lepsze

Zdaje sobie sprawę z tego, że kiedyś nie będzie mógł liczyć na pomoc rodziców. Dlatego chciałby jak najwięcej osiągnąć. Zdobyć wykształcenie i zawód, które zapewniłyby mu materialną samodzielność i pozwoliły na godne życie. Jest przekonany, że osób w podobnej sytuacji jest dużo więcej. – Siedzą zamknięte w domach i nie ma im kto pomóc. Nie mają nawet na to szansy – mówi Łukasz. Jest przekonany, że dzięki swojej medialnej aktywności udało mu się choć trochę zmienić mentalność ludzi. Już nikt nie wyprasza go ze sklepu, żeby przypadkiem czegoś nie zniszczył. – Jestem postrzegany zupełnie inaczej, niż do tej pory. Udało mi się przełamać stereotyp człowieka z porażeniem mózgowym. Jestem żywym przykładem na to, że dzięki mediom mentalność ludzka zmienia się na lepsze – zapewnia.

Już wkrótce skończy studia. Za zebrane podczas Juwenaliów pieniądze pojedzie na turnus rehabilitacyjny. – Taki, jaki sobie sam wybiorę i gdzie będę chciał – mówi z zadowoleniem.

A. Dik

  • Numer: 22 (789)
  • Data wydania: 29.05.07