Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

ALK: W finale jednak Niech będzie z Kamanem

15.05.2007 00:00
„Sam Ryż” wygrał rywalizację o 5 miejsce drugi raz pokonując „W pogoni...”. – Brawa dla chłopaków, sami wygrali, ja nie mogłem pomóc, bo skręciłem staw skokowy – podkreślał Marcin Kampka, który z Arkadiuszem Galdią wspomagał najmłodszy zespół ligi radami. – Najlepszy z „Ryżów” był Igor Sokołowski. Wyprzedza kolegów pod względem koszykarskiej dojrzałości – ocenia A. Galdia.

„Pikolo” wygrało pierwszą kwartę z „Kamanem”, ale mistrzowie wysoko zwyciężyli cały mecz. Młodzież Piotra Michalaka miała okazję rywalizować z byłym zawodnikiem drugoligowej „Unii” Tarnów Mirosławem Wranikiem. Mierzący 197 cm skrzydłowy   to raciborzanin, nauczyciel matematyki. Ma 43 lata i grywa regularnie w amatorskiej lidze w Bielsku, gdzie mieszka. – Mile mnie zaskoczyło, że udało się w Raciborzu stworzyć podobne rozgrywki. Ostatni raz grałem tu jeszcze w „Stali” – wspomina M. Wranik.

Brak „Dużego”, czyli Bartosza Buniaka w ekipie AZS zaważył na wyniku pojedynku z „Niech Będzie”. – Bartek jest wysoki i wolny. Z nim gra się spokojniej. Zgubiła nas ta szybka gra, byle do przodu. Jak rywale odskoczyli im na 20 punktów, odpuścili mecz –mówił Marcin Parzonka z AZS. Zadowolony był z postępów jakie poczynili jego koledzy. – „Załapali” strefę. To jest nasz sukces tej edycji. Trzecie miejsce? Na 250% będzie nasze – zapenia trener AZS. – Wszyscy nasi gracze wypadli super, choć nie mieliśmy okazji razem trenować. Dobrze, że nie było u rywali ich najwyższego zawodnika. Nasi centrzy mieli łatwiej – stwierdził Emil Szwed z „NB”.

(m)

  • Numer: 20 (787)
  • Data wydania: 15.05.07