Sobota, 27 lipca 2024

imieniny: Natalii, Aureliusza, Jerzego

RSS

Mam ochotę na Ocice

15.05.2007 00:00
Mieszkańcy Ocic mogą poczuć się jak na wsi. Rolnik ze Studziennej chce tu zbudować oborę na sto krów.

– Wpłynął do nas wniosek rolnika ze Studziennej o wydanie decyzji o warunkach zabudowy – przyznaje wiceprezydent Wojciech Krzyżek. Obora na sto krów ma stanąć na polu przy drodze Racibórz–Pietraszyn, tuż za ogródkami działkowymi. Po przeciwległej stronie jest osiedle domków zbudowanych przez Oman oraz parcele budowlane, które miasto sprzedało pod nowe domki. Na przetargu osiągnięto tu wysokie stawki. Kto kupował tu działki nie wiedział jednak, że może mieć w sąsiedztwie stado krów.

– Badamy sprawę. Tego obszaru nie obejmuje plan zagospodarowania przestrzennego. Jakąkolwiek inwestycję musi poprzedzić wydanie decyzji o warunkach zabudowy. Potem inwestor występuje o pozwolenie budowlane. Stawia się przed nim szereg wymogów, np. przygotowanie decyzji o oddziaływaniu na środowisko, a ta pokaże czy zapachy będą uciążliwe – dodaje Krzyżek, od niedawna właściciel nowego domu na Ocicach.

Urząd Miasta powiadomił o sprawie odpowiednie urzędy (m.in. wojewodę i Starostwo) oraz sąsiadów. Jaka będzie decyzja? – Postępowanie trwa. Wszystko odbędzie się zgodnie z prawem – zapewnia wiceprezydent Krzyżek.

Sąsiedzi planów rolnika ze Studziennej nie przyjęli z aplauzem. Swojej dezaprobaty nie kryje Marek Moczulski, prezes zarządu Mieszka. Spółka ma niedaleko zakład produkcyjny. Od dawna uskarża się na sąsiedztwo ogromnego kurnika. Teraz dojdą krowy. – W okolicy nie ma żadnej obory, więc jest dla nas oczywiste, że nie powinien tu stanąć taki obiekt. Zresztą, kto stawia obory w mieście? – pyta prezes.

Zdenerwowany jest Roman Matuszewski, raciborski przedsiębiorca, który kupił sobie dom przy polu, gdzie ma stanąć obora. Jak rolnik dostanie zgodę, Matuszewski zostanie sąsiadem poczciwych krasul. – Obora ma stanąć jakieś 300 metrów od mojego domu. Obawiam się smrodu, much, ryku krów, jakie mogą się z niej wydostawać – przyznaje. Jest przeciwny inwestycji. Podobnie jak kilka innych osób, kupił w tej okolicy działkę budowlaną. – Ludzie sporo za ziemię zapłacili, sporo jeszcze zainwestują w budowę domów. I nagle okazuje się, że za oknem powstaje obora. To zdecydowanie za blisko! – denerwuje się na myśl o takim sąsiedztwie. – Powinien najpierw przyjść do sąsiadów, porozmawiać na ten temat, przedstawić projekt. Może wyjaśniłby nam kilka kwestii, np. to, w jaki sposób zabezpieczyłby gospodarstwo, by nie było dla nas uciążliwe – mówi sąsiad. Liczy, że rolnik nie otrzyma zgody na realizację swoich zamierzeń.

W kłopocie jest prezydent Mirosław Lenk, od niedawna również szczęśliwy posiadacz domu na Ocicach przy ul. Kołłątaja. Ta dzielnica to raciborski eden. Działki i domy są drogie. Miasto chce zarabiać na sprzedaży kolejnych parcel, a jeśli obora powstanie, to z cenami może być różnie. Prezydent Lenk boi się, że latem, jak mocniej zawieje, również on poczuje zapach krowich ekskrementów. – Nie ma siły. Taka obora nie jest bezzapachowa – dodaje. Spotkał się z rolnikiem–inwestorem i usłyszał od niego, że obora to szansa na rozwój gospodarstwa i jeśli przeszkód formalnych nie będzie, to z niej nie zrezygnuje. – Obowiązuje mnie prawo. Wniosek jest świeży. Badamy go dogłębnie – dodaje prezydent.

– Chciałem zrobić coś porządnego, na europejską miarę, a tu taki klops! – dziwi się rolnik w rozmowie telefonicznej. Nie wyraża zgody na spotkanie i ujawnienie nazwiska. Sprawia wrażenie zaskoczonego, że jego inicjatywa spotkała się z takim protestem sąsiadów. – Dopiero złożyłem dokumenty. Czekam na uczciwą decyzję. Nie chciałem nikomu zrobić nic złego – zapewnia.

Jednocześnie buntuje się na myśl o tym, że ktokolwiek chce zabronić mu postawienia obory na jego własnym terenie. – Jak komuś przeszkadzają krowy, to niech się na Manhattan przeprowadzi, a nie na wieś – kwituje.

Eden przy Oborze?
Około 300 tys. zł trzeba było zapłacić za domek przy ul.  ks. Gadego na Ocicach. Po drugiej stronie drogi miasto sprzedało parcele nawet po 90 zł za metr kw.

Wiejskie zapaszki
Jeśli gospodarz ze Studziennej dopnie swego, wyjeżdżając z ul. ks. Gadego widać będzie na wprost ogromną oborę. Latem mogą się tu roznosić wiejskie zapachy

G. Wawoczny, A. Dik

  • Numer: 20 (787)
  • Data wydania: 15.05.07