Prezydencka ewangelizacja
Od tego są rajcy, by pomysły takie zgłaszać, a prezydent - o ile są takie możliwości - je realizować. A że wiele w naszym mieście można zdziałać, to żadna tajemnica. Wystarczy determinacja i zawzięcie. Dochody gminy rosną. Na bok odłożono kilka milionów złotych z nadwyżki. Ludzie czekają aż miasto ruszy z kopyta.
Jedyny problem to urzędnicy. Nie to, że nie potrafią. Ci najniższego szczebla, w większości młodzi i dobrze wykształceni, są słabo opłacani i lada dzień może się okazać, że nie będzie komu w magistracie pracować, bo na rynku aż kipi od coraz atrakcyjniejszych ofert. W ratuszu zostanie wierchuszka, sekretarz, skarbnik i naczelnicy, rzecz jasna najlepiej opłacani. Ot, król i świta, ale nadzy.
W tym stanie rzeczy prezydent Mirosław Lenk, który, co by tu nie powiedzieć, słucha głosów z miasta, decyduje z radnymi o przeznaczeniu 15 tys. zł na ewangelizację poprzez wydawanie miejskiej gazetki. Biblijna terminologia nie jest przypadkowa. Miejska gazetka, jak założono, ma być bowiem rozdawana w kościołach (prezydent na sesji nie ujawnił, czy kuria wyrazi na to zgodę). Jakby głowa miasta nie chciała dać odpocząć ludziom od codziennych trosk w skupieniu, zadumie i modlitwie. Po Słowie Bożym dostaną słowo prezydenta. Kto nie chodzi do kościoła, będzie sobie mógł wziąć gazetkę w sklepie, urzędzie, banku itd.
W Raciborzu nastała jakaś dziwna moda. Kto tylko chce zbić polityczny kapitał, szuka swojego miejsca w kościołach. Jakby świątynie stanowiły mass-medium, miejsce nie tylko praktyk religijnych, ale i politykowania na lokalnym szczeblu. Czcigodni księża, jeśli wolno mi zaapelować, zamknijcie kościoły przed polityką. Tak jak nie powinny tu wchodzić panienki w kusych sukienkach, tak nie powinno być żadnej agitacji, choćby pod płaszczykiem miejskiej informacji i każdej innej.
I sprawa kosztów. 15 tys. zł to nie dużo - uważa prezydent. Może to populizm, ale twierdzę wciąż, że nie jesteśmy jeszcze na tyle bogaci, by takie kwoty sprowadzać do rangi jakiegoś tam małego wydatku. Wielu raciborzan zarabia tyle przez cały rok ciężkiej pracy. Podobna gazetka wydawana przez powiat zalega w holu Starostwa. Ktoś czasem weźmie ją do ręki, by zająć czas przy paleniu papierosa. W Raciborzu mamy dość prasy, radia, telewizji, Internetu, by nasycić swój głód informacji. A 15 tys. zł dajmy na przykład urzędnikom - oczywiście najlepszym. By widzieli, że opłaca się chcieć, pracować i wymyślać nowe pomysły służące rozwojowi miasta. Znacznie lepsze niż miejska gazetka!
Grzegorz Wawoczny - redaktor naczelny Nowin Raciborskich
Najnowsze komentarze