Sobota, 27 lipca 2024

imieniny: Natalii, Aureliusza, Jerzego

RSS

Poniżający proces

17.04.2007 00:00
Przed raciborskim sądem 13 kwietnia ruszył proces przeciwko obecnemu prezydentowi i staroście. Na ławie oskarżonych zasiadł również wiceprezydent miasta poprzedniej kadencji i szefowa Ośrodka Pomocy Społecznej. Wiceprezydent nazwał prokuratorskie śledztwo „żenującą formą interpretacji prawa” a zarzuty za poniżające.

Na ławie oskarżonych zasiedli również Mirosław Sz., do niedawna wiceprezydent miasta w czasie rządów Jana Osuchowskiego, oraz Halina S. – dyrektor raciborskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Sprawa dotyczy delegacji, jakie S. pobierała na wyjazdy do bielskiej wyższej szkoły polityki społecznej i do sądu rejestrowego w Gliwicach, gdzie konsultowała sprawę utworzenia w Raciborzu stowarzyszenia bądź fundacji mającej zająć się problemami środowiska bezdomnych.

Zdaniem prokuratury, delegacje te były wystawiane bez podstaw prawnych, bo dyrektorka nie miała z magistratu formalnego skierowania na studia, a tworzenie stowarzyszenia nie znajduje się w spisie zadań OPS-u. Obecny prezydent i starosta odpowiadają dziś za to, że jako wiceprezydenci w czasach rządów Andrzeja Markowiaka, podpisywali Halinie S. delegacje. Podobnie Mirosław Sz., przy czym jego przestępcza działalność miała dodatkowo polegać na tym, iż wiedząc o nieprawidłowościach w OPS, nie podjął skutecznych działań mogących je wyeliminować.

O nieszczęsnych delegacjach prokuratura dowiedziała się od byłej księgowej OPSu. Kobieta straciła posadę po objęciu fotela dyrektora tej jednostki przez Halinę S. Co ciekawe, zanim doniosła organom ścigania, sama akceptowała rozliczenia wyjazdów swojej szefowej. Słała pisma do ministerstwa sprawiedliwości. Stamtąd wracały do Raciborza. W końcu miejscowa prokuratura wszczęła postępowanie i tuż przed ubiegłorocznymi wyborami samorządowymi zdecydowała się postawić zarzuty. Pisaliśmy już o nich na łamach „NR”.

Podczas pierwszej rozprawy, 13 kwietnia, żaden z oskarżonych nie przyznał się do zarzucanych czynów. Mirosław Sz. stwierdził, iż „śledztwo było bezsensowne”, zarzuty uznał za „poniżające”, a działania prokuratora za „żenującą interpretację prawa karnego”. Jest przekonany, że miały kontekst polityczny, a to przez kontakty byłej księgowej OPS-u z jednym z niedawnych kandydatów na prezydenta. Odnosząc się do zarzutów Mirosław Sz., tłumaczył sądowi, że wyjazdy Haliny S. do sądu rejestrowego  były konieczne, bo pomoc osobom bezdomnym to zadanie gminy. Zresztą, jak dodał, doprowadzono do powstania organizacji, która zajęła się tym problemem. Istnieje do dziś. Prowadzi ośrodek Arka N. oraz dom samotnej matki. Sz. nie zgodził się też z zarzutem zaniechania działań mających wyjaśnić nieprawidłowości w OPS. Wyjaśniał, iż kontrole przeprowadzono, nie wykazały żadnych uchybień, a kolejnych donosów zwolnionej księgowej nie traktował poważnie, gdyż kobieta – jak stwierdził wprost – ma „maniakalno-obsesyjne skłonności” i „zajmuje się zbieraniem kwitów na różne osoby”. – Do jej informacji miałem zero procent zaufania – zakończył.

Prezydent Mirosław L. tłumaczył, że podpisywał delegacje do Gliwic i do Bielska, bo sprawa bezdomnych wymagała załatwienia, a jego ówczesny szef A. Markowiak, kiedy w trakcie konkursu wybierano Halinę S. na dyrektora OPS-u, obiecał jej refundację kosztów wyjazdów. Dodał, że dziennie podpisywał stosy dokumentów, a nikt zarówno z OPS-u jak i z samego magistratu nie sygnalizował, że delegacje są wystawiane bezprawne z racji faktu, że Halina S. nie miała formalnego skierowania. – Byłem ostatnim ogniwem procesu, bez możliwości merytorycznego sprawdzenia – mówił L.

Starosta Adam H., który podpisał jedną delegację do Gliwic z 7 sierpnia 2001 r., tłumaczył, iż zrobił to w zastępstwie, bo tego dnia nie było zarówno wiceprezydenta Mirosława L. jak i prezydenta Markowiaka. Tym działaniem, jak wyliczyła Prokuratura, przysporzył miastu niecałe 200 zł strat (ryczałt za paliwo i stawka za godziny, który Halina S. nie przepracowała jadąc do sądu).

Dyrektorka S. wyjaśniała z kolei przed sądem, że prezydent Andrzej Markowiak obiecał jej pokrycie kosztów wyjazdów do Bielska. Nie wiedziała jednak, że musi mieć skierowanie na studia na piśmie. Zaznaczyła, że z Gliwic wracała do Raciborza i po godzinach wykonywała swoje obowiązki szefowej OPS-u. Stwierdziła więc, że prokuratura nie może wliczać jej „urwanego” na wyjazdy czasu pracy do strat, jakie miało ponieść miasto. Zapewniała również, że zadeklarowała zwrot pieniędzy pobranych na wyjazdy do Bielska.

Sąd zaplanował jeszcze dwa posiedzenia w tej sprawie: na 18 i 30 maja. Przesłuchana ma być m.in. była księgowa OPS-u.

Prezydentowi i staroście grozi do 3 lat pozbawienia wolności, kara ograniczenia wolności bądź grzywna. Jeśli zostaną prawomocnie skazani, wówczas stracą swoje urzędy i nie będą mogli zajmować stanowisk publicznych przez 10 lat. Nowego starostę wybierze Rada Powiatu. W przypadku prezydenta czekałyby nas jednak nowe wybory powszechne. Cała czwórka oskarżonych liczy jednak, że zostanie uniewinniona.

(waw)

  • Numer: 16 (782)
  • Data wydania: 17.04.07