Niedziela, 28 lipca 2024

imieniny: Aidy, Innocentego, Marceli

RSS

Dola pana kuratora

10.04.2007 00:00
Przypadek dziecka z pogotowia rodzinnego, z powodu którego sprawą zajęła się prokuratura, nie był jedyny. Jest to argument podnoszony przez obronę.

Przed żorskim sądem odbyła się kolejna rozprawa przeciwko raciborskiemu kuratorowi zawodowemu  i jego żonie. Oboje są oskarżeni o przywłaszczenie pieniędzy, które powinny zostać przeznaczone na utrzymanie dziecka, odebranego rodzicom i umieszczonego w pogotowiu rodzinnym. Prowadząca je Iwona D., obecnie żona kuratora, przez prawie 3 miesiące pobierała pieniądze na utrzymanie dziewczynki, choć ta w tym czasie mieszkała z matką. Kurator miał o tym wiedzieć i nie powiadomić sądu.

Linia obrony

Na pierwszej rozprawie zeznawała matka dziewczynki i dyrektor PCPR. Podczas drugiej, która odbyła się 16 marca, stawiło się pięcioro kolejnych świadków: przełożony kuratora, sędzia z Raciborza, która wydała zarządzenie w sprawie dziewczynki, dwie pracownice PCPR oraz były mąż Iwony D.

Okazało się, że przypadek, z powodu którego doszło do rozprawy, nie był odosobniony. Obrońca próbował dowieść, że domaganie się zwrotu pieniędzy od oskarżonych jest bezpodstawne. Na korzyść D. miało świadczyć to, że w pogotowiu podobne sytuacje zdarzały się już wcześniej i dotyczyły także innych dzieci. Wówczas nikt nie robił im takich problemów. Potwierdził to również były mąż oskarżonej. Chodziło o przebywanie dzieci poza pogotowiem rodzinnym dłużej niż miesiąc. Prokurator nie miał pytań. 

Rozbieżności w zeznaniach

Podczas rozprawy sędzia zarządziła konfrontację świadków. Dzieje się tak w momencie, gdy ich zeznania w tej samej kwestii różnią się od siebie. Tak też było w przypadku treści zeznań przełożonego kuratora i pracownicy PCPR dotyczących zupełnie innego dziecka. Konfrontacja niczego nie wyjaśniła. Świadkowie podtrzymali swoje wersje wydarzeń. Konieczne więc okazało się powołanie kolejnych, którzy potwierdziliby słowa jednej z osób. Będą zeznawać na następnej rozprawie. Jest to o tyle istotne, że ma ją ustalić wiarygodność przełożonego kuratora lub też pracownicy PCPR jako świadków w toczącej się sprawie.

Działał nieetycznie

W sprawie zarzutów, czyli przywłaszczenia pieniędzy i niewywiązania się z obowiązków służbowych rozstrzygnie sąd. Tymczasem 21 lutego, po pierwszej rozprawie, Rzecznik Dyscyplinarny dla kuratorów zawodowych przy Sądzie Okręgowym w Gliwicach w zwrócił się do Sądu Dyscyplinarnego dla kuratorów zawodowych o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec Bogusława D.

We wniosku są zawarte te same zarzuty, jakie przedstawiła kuratorowi prokuratura. „Rzecznik dyscyplinarny wskazał jednak w uzasadnieniu, iż nie można przyjąć, że kurator Bogusław D. nie przedstawił Sądowi informacji co do sytuacji prawnej i rodzinnej dziecka. Co do drugiego zarzutu, dopiero postępowanie sądowe wykaże, czy wypłacone przez Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie pieniądze na częściowe utrzymanie małoletniej podopiecznej rodziny zastępczej zostały wykorzystane zgodnie z celem, na jaki zostały przeznaczone”– czytamy w informacji przesłanej nam przez sędziego Jacka Wieczorka, rzecznika prasowego Sądu Okręgowego w Gliwicach, do którego zostaliśmy odesłani przez Rzecznika Dyscyplinarnego dla kuratorów.   „Rzecznik Dyscyplinarny uznał, że postępowanie Kuratora Zawodowego Bogusława D. było naganne i nieetyczne, albowiem kurator ze względów osobistych, również związanych z osobą prowadzącą to pogotowie rodzinne a współoskarżoną obecnie w procesie karnym [Iwoną D. - przyp. red.], winien wyłączyć się z jakichkolwiek działań służbowych”  –  czytamy dalej.

Małżonkowie D. odmówili komentarza w tej sprawie.

Posiedzenie Sądu Dyscyplinarnego ma odbyć się 24 kwietnia. Kolejna rozprawa przed sądem w Żorach wyznaczona została na drugą połowę maja.

O sprawie po raz pierwszy pisaliśmy w „NR”, 6 lutego, w artykule „Sąd nad kuratorem”. Przypomnijmy: 
Chodzi o 2 tys. 350 zł, wypłaconych przez Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Raciborzu na opiekę nad dziewczynką, umieszczoną w Pogotowiu Rodzinnym, prowadzonym przez żonę kuratora, Iwonę D. Dziewczynka, wówczas 7-letnia, miała być w domu bita. Sąd uznał, że ze strony matki grozi jej niebezpieczeństwo. Dziewczynka oficjalnie przebywała w pogotowiu Iwony D. od września 2003 r. do września 2004 r. Jednak ostatnie trzy miesiące mieszkała z matką, choć sąd dopiero 24 września postanowił, że może wrócić do rodzinnego domu. Przez ten czas matka starała się o pomoc finansową z opieki społecznej na utrzymanie córki, jednak nie mogła jej uzyskać, ponieważ dziewczynka oficjalnie przebywała w pogotowiu. Pieniądze natomiast, za osobistą opiekę nad dzieckiem, otrzymywała Iwona D.  Dyrektor PCPR, Henryk Hildebrand, gdy dowiedział się o sytuacji, uznał, że pobrane zostały nienależnie i zażądał ich zwrotu. Sprawą zajął się prokurator, który najpierw umorzył postępowanie, by w końcu skierować do sądu akt oskarżenia przeciwko Bogusławowi D. i jego żonie Iwonie D., zarzucając im przywłaszczenie pieniędzy. Oprócz tego kurator został oskarżony o niedopełnienie obowiązku służbowego. Według aktu oskarżenia wiedział, że dziecko przebywa u matki wbrew zarządzeniu sądu, którego też o tym nie powiadomił. Oboje nie przyznają się do winy.

Aleksandra Dik

  • Numer: 15 (781)
  • Data wydania: 10.04.07